Ubrana w czarne eleganckie spodnie, krótki czarny top i czarne szpilki, zeszłam na dół na rodzinne śniadanie. Od dwóch tygodni sytuacja pomiędzy mną a Eleną jest napięta. Gdy ja siadałam do stołu, ona jak poparzona wstawała.
-Wracaj!- ojciec uderzył pięścią o stół. - Nie obchodzi mnie co jest pomiędzy wami, ale obchodzi mnie, dlaczego tak kurwa, unikasz siostry.
-Wychodzi na to samo - zajęła z powrotem swoje miejsce.- to jest nasza sprawa, tato. A ja nie mam zamiaru siedzieć, z tą dziwką przy jednym stole. - prychnęła i przewróciła oczami.
-Ohh, kochanie, to takie miłe z twojej strony.- mruknęłam. - A ty liczyłaś, z iloma facetami spałaś? Czy przestałaś liczyć przy trzydziestu? - zjadłam kawałek naleśnika, którego chwile wcześniej nabiłam na widelec.
-Jesteś...
-Zamknij się.- Luka podszedł do niej od tyłu, i zakrył jej usta. - Za dużo gadasz, cukiereczku.- wredna scimmia go ugryzła. (Małpa.) - Wyrwę Ci te zęby.
-Dzisiaj jest spotkanie w klubie. Idziecie wszyscy. Możecie się bawić ile chcecie, ale zasada jest cały czas taka sama. - upił łyk kawy. -Kobiety nie schodzą do piwnicy. - ojciec popatrzył na Lunę.
Miesiąc temu matka zeszła do piwnicy aby zrobić prywatny striptiz dla męża. Ma słabą głowę, ponieważ wypiła tylko dwie szklanki czystej whisky.
Matka westchnęła i pokręciła głową.
- Oczywiście nie masz namyśli Victorii. Prawda kochanie?- uśmiechnęła się sztucznie.
-Jako jedyna z kobiet ma tam wstęp. - odwrócił głowę w moją stronę. - Po spotkaniu możesz iść na górę. Wyluzujesz się czy coś. - przejechał delikatnie kciukiem po mojej ręce, i posłał ojcowski uśmiech. - Jak mają się sprawy, z naszą kochaną Prokuratorką? Dalej węszy?
-Nie. Załatwiłam sprawę we wtorek, nie będzie już się mieszać, chyba że chce stracić swojego trzyletniego synka. Nasz Luka trochę namieszał w tej Californii. - wstałam od stołu. - Wybaczcie, ale mam zaraz sesje zdjęciową - pocałowałam tatę w policzek. - dwudziesta?
Capo pokazał mi kciuk w górę, przeżuwając bekon.
Zjechałam do podziemnego garażu i pojechałam do centrum swoim nowym mustangiem. Oczywiście w mojej torebce od Armaniego znajdowała się broń, bez której nie odchodzę na krok. Weszłam do siedziby Victorii Secret i pojechałam na czterdzieste piętro. Budynek był cały ze szkła, liczył pięćdziesiąt jeden pięter.
Weszłam do ogromnego gabinetu, i zauważyłam siedzącą tam Mile Russo. Modelkę która cholernie działała mi na nerwy, a jak na złość, za trzy dni mam widzieć ją na gali.
-Camerro. - włożyła za ucho pasmo swoich długich czarnych włosów. - Co ty tu...
-Oh, nie słyszałaś? - usiadłam na fotelu obok niej. - Jestem modelką... - zaczęłam aby ją zirytować.
-Cholera, nie jestem głupia Vi. Wiem kim jesteś. - przygryzła dolną wargę i zmierzyła mnie wzrokiem. - Co robisz tutaj...dzisiaj.
-Mogłabym zadać to samo pytanie tobie. - związałam włosy w wysokiego kucyka. - Mam dzisiaj sesje... o kurwa. - zamknęłam oczy i policzyłam do dziesięciu.- My mamy sesje, Mila.
Duże brązowe drzwi do gabinetu się otworzyły, a do środka wszedł fotograf. Wysoki, przystojny blondyn o niebieskawych ochach. Stanął po środku nas i ściągnął usta w cienką linię. Chyba wyczuł nienawiść. Nic nie mówiąc złapał nas za ręce i pociągnął za sobą do windy.
-Hej! Co ty odpierdalasz, kolego?- kobieta złożyła ręce na piersi. - O co tu chodzi?! - wyrzuciła ręce do góry.
-Macie wspólną sesje zdjęciową, kochaniutkie. - w tej chwili miałam ochotę wyciągnąć spluwę, i strzelić blondasowi w łep. - Gdybyście wiedziały wcześniej, nie pojawiłybyście się. - podrapał się po brodzie. -Ile ważysz? - zwrócił się do mnie.
CZYTASZ
Wife of the mafia king // Pierwsza część dylogii: Rodzina Licallo
RomanceDwudziestoletnia Victoria Camerro, jest córką Nowojorskiego Capo. Od siódmego roku życia umie zabijać i znęcać się nad ludźmi. Victoria ma trójkę rodzeństwa, z czego najstarsza siostra jej nienawidzi i próbuje zniszczyć życie za wszelką cenę. Camerr...