Pov.Bloom...
Staliśmy w milczeniu.
Wkrótce miała zapaść noc,a światło księżyca nie zawsze było przyjaznym światłem.
Obserwowałam zbliżającą się szarą mgłę,która zamazywała kształty drzew i tłumiła wszelkie oznaki życia,sprawiając,że świat wydawał się martwy.
Czekałam na jakąkolwiek odpowiedź ze strony mężczyzny,od którego teraz zależy moja przyszłość. On jednak nie miał zamiaru mówić już nic więcej.
Na jego twarzy nie mogłam dostrzec żadnych emocji,jednak w jego oczach dostrzegłam coś w rodzaju szczęścia i jakby...poczucia winy. Spojrzał na mnie przelotnie po czym wszedł do lasu.
W pierwszej chwili chciałam pójść za nim jednak nie miałam tyle odwagi,by to zrobić,więc zostałam. Jakieś dziwne przeczucie nie pozwoliło mi wejść do tego lasu.Zostałam sama.
Za mną znajdował się ogromnym zamek,a przede mną rozciągał się zamglony,niekończący się las.
Nie wiedziałam co mam teraz zrobić. Przez krótką chwilę pomyślałam o ucieczce.
Chciałam spróbować wrócić do Alfeii i zobaczyć się z Winx,jednak szybko zapomniałam o tym,gdy w mojej dłoni pojawił się pamiętnik mojego męża. Na kartce pergaminu pojawił się nowy wpis..."Patrzyły na mnie,ale wcale mnie nie widziały. Nie wiedziały nawet,kim naprawdę jestem.
Dla nich byłem jedynie potworem... marionetką zajmującą miejsce przy nich. Marionetką, która była potrzebna.
Bałem się,że pewnego dnia stanę się marionetką,która już nie będzie im potrzebna.
Siedziałem zamyślony,lecz One nie umiały czytać w moich myślach,nie mogły więc odgadnąć,co się ze mną dzieje. Wyobrażałem sobie ten dzień. Dzień,w którym będę na tyle silny by cofnąć się w przeszłość i uratować Bloom..."Po przeczytaniu wpisu zamknęłam pamiętnik. Przyglądałam się uważnie jego czarnej,skórzanej okładce,na której było napisane imię mojego męża i jego znak.
Dotknęłam tego samego znaku, który znajdował się na mojej szyi. Zawsze,gdy będę go dotykać będę pamiętać o moimi mężu.
Będę pamiętać o tym,że gdzieś daleko,w innym wymiarze jest moja rodzina,która przez ten cały czas na mnie czeka.✨
Wpatrzona w połyskujące w świetle księżyca czarne ściany zamku,pogrążyłam się w rozmyślaniach. Myślałam o Valtorze i jego przeszłości. Zastanawiałam się co jeszcze się wydarzy i jak to wszystko się zakończy?
Wiedziałam jedno: coś ciemnego i złowrogiego wisi nad moją rodziną.
Wpisy,które pojawiają się w pamiętniku i moje sny nie były kluczem do zrozumienia lub poznania całej mrocznej przeszłości Valtora.✨ ✨
Wróciłam do zamku.
Naszczęście od razu udało mi się znaleźć "mój pokój",więc nie musiałam chodzić i szukać go w ciemnych korytarzach.
Podeszłam do łóżka i sprawdziłam czy pamiętnik mojego męża jest tam gdzie go zostawiłam,czyli pod poduszką. Gdy go tam znalazłam wzięłam go do ręki i jak zwykle usiadłam przy dużym oknie,które było jednym źródłem światła w tym pomieszczeniu.
Otworzyłam go i zaczęłam dokładnie przeglądać wszystkie strony,by sprawdzić czy nie ma na nich żadnego nowego wpisu. Przejrzenie całego pamiętnika zajęło mi może jakieś dwadzieścia minut. Nie było żadnych nowych wpisów,a ten który jeszcze dziś czytałam zniknął.Drzwi pokoju otworzyły się,a ja nie zdążyłam schować pamiętnika. Myślałam,że zobaczę Icy,ale tym razem przyszedł Valtor. Szybko wstałam i schowałam pamiętnik za plecami.
- Co tam chowasz? - zapytał wchodząc do środka.
Uznałam,że nie ma sensu go okłamywać,skoro i tak już powiedziałam mu o wszystkim.
- Pamiętnik mojego męża - odpowiedziałam pokazując czarną,skórzaną okładkę.
Poszedł bliżej mnie i wziął ode mnie pamiętnik. Zaczął przeglądać po kolei każdą ze stron po czym oddał mi go patrząc na mnie z pewną ironią.
- Przecież tu nic nie ma. To puste strony - odparł powstrzymując się od chytrego uśmiechu,którego tak nie znosiłam.
- Niemożliwe...- zaczęłam i otworzyła pamiętnik. Co stało się ze zdjęciem jedynej przyjaciółki mojego męża z czasów dzieciństwa? Gdzie podziały się wpisy, które były tu,gdy znalazłam pamiętnik?
Jeszcze kilka minut temu je tu widziałam,a teraz zniknęły wszystkie.
- Nie wiem co się stało z tymi wszystkimi wpisami,ale jeszcze kilka minut temu były tu...naprawdę - odparłam i odłożyłam pamiętnik.- Nie ważne...powiedzmy,że wierzę Ci na słowo - spojrzał na mnie przenikliwe,po czym dodał:
- A teraz chodź za mną - powiedział i wyszedł z pokoju. Wyszłam za nim i spojrzałam mu prosto w oczy. Jego oczy były nieodgadnione,a wyraz twarzy tajemniczy.Czego ona znów może ode mnie chcieć?
Dokąd idziemy?
Co teraz się stanie?
Co jeszcze musi się wydarzyć,żeby w końcu mogłam wrócić do domu?
Czy kiedykolwiek wrócę do domu?Nie wiem dlaczego,ale gdy przechodziłam przez te ciemne korytarze serce biło mi trzy razy szybciej niż zwykle i miałam kłopoty ze złapaniem tchu.
Bałam się tego co za chwilę może się wydarzyć,a jednocześnie czułam,że to co się stanie jest nieuniknione.
✨✨✨
Nie chciałam umierać.
Nie chciałam,żeby Valtor mnie zabił,ale przecież nie byłam mu już potrzebna.
Czułam,że nie uda mi się stąd uciec, jednak mimo to miałam nadzieję,że jeszcze zobaczę swoją rodzinę...
ten ostatni raz...
CZYTASZ
Dzień,w którym się nie spotkaliśmy 𝑩𝒍𝒐𝒐𝒎 𝒙 𝑽𝒂𝒍𝒕𝒐𝒓
FanfictionSTRAŻNICY SMOCZEGO PŁOMIENIA cz.III : Dzień,w którym się nie spotkaliśmy. BloomxValtor "To był dzień,w którym się nie spotkaliśmy. To był dzień, który miał zmienić wszystko. Teraz nie wiemy co będzie dalej,ale wiemy, że nasze życie już nigdy nie bę...