Rozdział 8

33.9K 2.3K 218
                                    

Pan Styles zatrzymał się na parkingu przed dużym czarnym Mercedesem. Może dramatyzowałam, ale właśnie tak wyobrażałabym sobie samochód, jakiegoś zarabiającego brudne pieniądze przestępcy. Harry usiadł z przodu, wraz z ojcem, a ja z Aronem, znaleźliśmy sobie miejsce z tyłu. Niekontrolowanie przełknęłam ślinę, po czym zapięłam pasy bezpieczeństwa. Ojciec Harrego bez słowa odpalił silnik, następnie włączając się do ruchu. Czułam się przez niego obserwowana. Widziałam jak co jakiś czas spogląda w lusterko nad swoją głową. W pewnym momencie niefortunnie zerknęłam w nie w tej samej chwili co on, a nasze spojrzenia się spotkały. Jego wzrok był tak zimny i przerażający, że po moim ciele przeszedł dreszcz. Ten facet bezwątpienia, nie był tym za kogo uchodził. Dziwiło mnie, że Harry nie zorientował się, czym zajmuje się jego ojciec. Na pewno, miał się tego dowiedzieć w najbliższym czasie. Nim się obejrzałam auto, zatrzymało się przed wielką trzy metrową bramą, która prowadziła do posiadłości, skrytej za grubym otaczającym ją murem. Tuż obok bramy znajdowała się niewielka budka, a w niej przesiadywał wysoki umięśniony mężczyzna. Kiedy nas zauważył opuścił niewielkie pomieszczenie, ówcześnie naciskając przycisk, przez co brama zaczęła się otwierać. Pan Styles wychylił głowę przez okno swojego samochodu.

-Jak tam mieliście jakieś problemy dziś?- zapytał, łysego faceta. Teraz gdy stał widziałam, że miał na sobie czarną kamizelkę kuloodporną, a przy pasie przypięty miał pistolet. No nieźle, w co ja się wpakowałam? Skoro Gordon pyta czy "mieli" jakieś problemy, musiało być ich więcej. Nie sądzę, by normalny biznesmen miał taką ochronę. Musiał być mocno uwikłany w ten syf zwany walkami.

-Dziś spokojnie proszę Pana.- odparł do niego ochroniarz. Starszy Styles skinął głową, po czym wjechał na teren posesji. Wymieniłam spojrzenia z Aronem, widziałam, iż on także jest zdezorientowany.

Jechaliśmy przez chwilę brukowaną drogą, wzdłuż , której nasadzone były wysokie drzewa, nie wiedziałam jaki to gatunek, gdyż nie znałam się na tym, ale nawet one budziły moje przerażenie. Mercedes zatrzymał się, przed wielkim domem, koło, którego spacerował kolejny mężczyzna w kamizelce, a w reku trzymał smycz z czarnym owczarkiem niemieckim. Posiadłość była naprawdę spora i przypominała bardziej zamek. Pan Styles wraz z Harrym, opuścili pojazd, a my ruszyliśmy ich śladem. Weszliśmy do domu przez wielkie masywne drzwi.

-Nie musicie ściągać butów. - machnął ręką Gordon, widząc, że wraz z Aronem schylamy się ku obuwiu. Przeszliśmy przez kolejne drzwi, a naszym oczom ukazał się ogromny biały salon z ciemnymi meblami, połączony z jasną dobrze wyposażoną kuchnią.

-Piękny dom.- pochwalił Aron, podczas gdy ja z całych sił starałam się zwalczyć chęć ucieczki i wybiegnięcia stąd z krzykiem.

-Dziękuję chłopcze.- uśmiechnął się.- Harry zaprowadź gości do jadalni, zaraz do was dołączę.- zwrócił się do syna.

-Chodźcie za mną.- nakazał niechętnie. Widać było jego niezadowolenie z naszej obecności, a przynajmniej mojej. Starałam się wykorzystać, iż tu jestem i rozglądałam się dookoła, szukając jakiś podejrzanych rzeczy. Zastaliśmy wprowadzeni do osobnego pomieszczenia, w którego centrum znajdował się długi prostokątny stół, bez wątpienia mógł on pomieścić trzy rodziny z dziećmi. Usiedliśmy przed porcelanową zastawą, nie wiedząc zbytnio, co ze sobą zrobić. Harry patrzył na nas szukając palcami o drewnianą powierzchnię.

-Nie wiem dlaczego mój ojciec, chciał was tu zaprosić, ale on tak czasem ma. Proszę was zachowujcie się jakoś.- wymamrotał pod nosem. Jeżeli Harry odziedziczył charakter po tacie, to na sto procent, nie będzie on normalny. Nim zdążyliśmy odpowiedzieć, w jadalni pojawił się Gordon, wraz z elegancko ubraną, w spódnicę za kolano i białą koszulę starszą kobietą. Wywnioskowałam, iż musiała to być Pani Peterson, gdyż w ręku trzymała wazę z zupą.

Karate || Harry StylesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz