Rozdział 13

21.3K 1.7K 286
                                    

Mogą być błędy, nie sprawdzone Xx

Styles wciąż patrzył na mnie nie reagując. Pozostali mężczyźni również wpatrywali się we mnie ze zdziwieniem wypisanym na twarzy, posłałam Harremu wymowne spojrzenie, sugerując by w końcu się otrząsnął, za nim facet, którego powaliłam się podniesie. Chłopak potrząsnął głową jakby chciał wyrzucić z niej niepotrzebne pytania. Niespodziewanie złapał za głowy dryblasów chcących ograniczać jego ruchy i z całej siły przyciągnął je do siebie, powodując bolesne zderzenie się obojga z nich. Niestety przewrócił się tylko ten z blizną na szyi, drugiego natomiast to tylko zdenerwowało. Już chciałam pomóc chłopakowi, jednak o swojej obecności przypomniał mi ostatni, najwyższy napastnik. Ledwo udało mi się zablokować jego uderzenie pięścią prosto w okolice mojego prawego policzka. Oj nie miałam ochoty na wizyty u dentysty. Zdenerwowana do granic możliwości zaistniałą sytuacją, oraz tym, iż moja tajemnica może wyjsć na jaw, skręciłam się na lewej nodze, prawą unosząc do okolic żeber napastnika. Po precyzyjnym uderzeniu w dość bolesne miejsce, facet skrzywił się, jednak wciąż nie dając za wygraną, nie wyglądał jakby miał zbyt rozbudowane pojęcie o walce. Doszłam do wniosku, iż osoby pilnujące budynku w dzień, nie były, jakoś specjalnie wyszkolone. Postanowiłam wykonać kopnięcie okrężne tak zwane Mawashi-geri, było ono odpowiednikiem prawego sierpowego, z tą różnica, iż o wiele silniejsze, należało unieść nogę wysoko, i znaleźć lukę w gardzie przeciwnika, której brunet, wcale nie zachowywał, co ułatwiło mi zadanie. Obezwładniwszy przeciwników, skierowałam głowę w stronę Harrego, który, właśnie podnosił się z ziemi, najprawdopodobniej po wykonaniu kopnięcia z wyskoku. Byłam pełna podziwu ponieważ owa technika wymagała niezwykłej znajomości swojego ciała, jak i precyzji. W Mae-tobi-geri należało wybić się wysoko, po czym kopnąć przeciwną nogą, działało to dosłownie powalająco, gdyż, w grę wchodziła cała masa ciała, aczkolwiek łatwo było zrobić to źle co owocowało mizernym skutkiem.

-Rachel uważaj!- z zamyślenia wyrwał mnie zachrypnięty, przestraszony głos Harrego, który błyskawicznie znalazł się za mną. Nie wiedząc co się dzieje odwróciłam się. Zielonooki trzymał dłoń, faceta z nożem w ręce, okazało się, że pozbierał się już po moim kopnięciu w krocze. Styles mocno ściskał jego nadgarstek powoli go wykręcając do chwili, aż ostry, mogący mnie nawet zabić przedmiot upadł na ziemię. Osobnik ten nie należał do najmądrzejszych, gdyż nie odpuszczał, nawet podczas bycia uwięzionym w dźwigni przez Stylesa. Usłyszałam charakterystyczne chrupnięcie oraz głośny wrzask, świadczący o złamaniu. Mężczyzna opadł na piach wymieszany z kamieniami, a ja dziękowałam w duchu Harremu, bo może się do tego nie przyznam, lecz gdyby nie on, mogłabym nawet teraz nie oddychać.

-Szybko! Zabieramy samochody i uciekamy!- złapał mnie za rękę, truchtając ze mną w stronę Jeppa, co mnie trochę zaskoczyło, w końcu jego Mustang stał bliżej, aczkolwiek on wolał wpierw odprowadzić mnie.

-Dziękuje Harry.- spoważniałam, patrząc w jego duże oczy.

-Jedź bezpiecznie Clark.- odrzekł, odwracając się na pięcie. Rozumiałam to, pewnie chciał sobie przeanalizować to co właśnie miało miejsce. Sama musiałam zastanowić się, jak mu to wyjaśnię.
Odpaliłam silnik samochodu, pragnęłam jak najszybciej znaleźć się w moim ciepłym, bezpiecznym domku. Zerknęłam w lusterko, upewniając się, czy jedzie za mną Harry. Uspokojona jego widokiem, mogłam przyspieszyć, łamiąc po drodze kilka przepisów. Podczas podróży ze mną, moi znajomi zastanawiają się kto dał mi prawo jazy, ja natomiast uważam, iż jestem dobrym kierowcą, tylko niecierpliwym.

Ściągnęłam buty, kierując się prosto do salonu, moja rodzicielka siedziała na kanapie przed telewizorem wcinając lody, znajdujące się w wielkim pudełku.

Karate || Harry StylesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz