rozdział 4

13 2 0
                                    

Zupełnie straciłam poczucie czasu. Nie żebym je wcześniej miała, ale odkąd zaczęliśmy składać, a raczej próbować składać mapę, mój mózg się po prostu wyłączył. To było dziwne uczucie - niby wiesz co się wokół ciebie dzieje, ale jednak twoje myśli są skupione tylko na jednej rzeczy, na celu. Działałam jak robot przykładając i rozkładając koperty, próbowałam rozszyfrować klucz. Chociaż marnie nam wszystkim szło, nikt przez cały ten czas nie wypowiedział ani jednego pełnego zdania. Nie licząc oczywiście "mogę kopertę?", "podasz list?" czy też zwykłe "podasz?".

- Boże, moje plecy. - stęknął Alex, przerywając ciszę.

- Ej, musimy myśleć w zły sposób. Sprawdziliśmy już każdy możliwy i znany nam sposób i nadal nic. - Olivia zignorowała narzekanie Alexa i westchnęła zrezygnowana. - Może rozwiązanie jest tak proste, tak banalne i wisi na wyciągnięcie ręki, przez co sami tego nie widzimy i automatycznie wykluczamy taką możliwość.

Wstałam, pocierając skronie i zmuszając na nowo zmęczony organizm do myślenia.

- Słuchajcie... - zaczęłam, krążąc w kółko po zimnej posadzce pomieszczenia - skoro Tenebris nas zna i zna nasze rodziny, czy też może nawet charaktery i tajemnice. Pomyślmy... Co jeśli chodzi o ułożenie listów w kolejności od najmłodszego do najstarszego? 

Lizzy również się podniosła i prostując obolałe ciało oraz kości wzięła w ręce pozostałe 4 listy. Popatrzyła na nie ponownie, jakby nie robiła tego już wiele razy i zmęczonym wzrokiem skanowała literki.

- Zobaczcie, pierwsze litery listów są takie same jak symbole współrzędnych. 

- Serio? I naprawdę przez tyle czasu na to nie wpadliśmy?

- Najwidoczniej.

Westchnęłam zmęczona, już nawet nie wiem, który raz. Gdyby dawali za to nagrody byłabym już bogata. Zaczęłam się zastanawiać czy moja mama zorientowała się, że nie ma mnie jeszcze w domu. Często ciekawiło mnie czy ktoś zauważyłby moją nieobecność. No, może poza kotami, fakt faktem, to ja je najczęściej karmiłam.

- Maeve, co o tym sądzisz? - usłyszałam nagle swoje imię, ale to brzmiało jakby ktoś wypowiedział je bardzo daleko ode mnie, widziałam jak przez mgłę. Nie wiedziałam co się dzieje, przed chwilą było wszystko w porządku, normalnie myślałam o rodzinie, a teraz słyszę i widzę jak przez mgłę. Zdążyłam jeszcze skierować swój wzrok na zmartwione oczy Willa, a później poczułam jak moje ciało zaczyna opadać. Wydawało mi się przez chwilę, że lecę jestem wolna, moją twarz rozświetlił cień uśmiechu. Zderzenie z zimną i przede wszystkim twardą posadzką ocuciło mnie na tyle, żeby zobaczyć zmartwione, a nawet przerażone twarze moich przyjaciół stojących obok mnie. Później zemdlałam.

- Matko, co jej się stało. - pisnęła Lizzy.

- Nie wiem, może jest za duszno. Siedzimy tu już tak długo bez dostępu do świeżego powietrza. - odpowiedział Will.

- Boże, ale my jesteśmy głupi! - Olivia gwałtowanie wstała i podeszła do okna. - Ono było tu dosłownie cały czas i nikt z nas nie wpadł na pomysł otworzenia go jak ta pieprzona klamka do drzwi zniknęła?

Alex potarł zrezygnowany oczy i razem z innymi poczuł delikatny powiew dmuchający w policzki,  mierzwiący włosy. Drugi chłopak spojrzał zrezygnowany na omdlałą.

- Ona nadal się nie obudziła.

- Może trzeba ją czymś ocucić, dać szklankę wody.

- Jasne Liv skąd weźmiesz szklankę? Przypominam, że pomimo twojego cudownego odkrycia okna, nadal nie mamy dostępu do... w  sumie to do niczego. - powiedział sarkastycznie Alex.

Dark Side MirrorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz