rozdział 1

13 3 0
                                    

Impreza trwała już dobre kilka godzin i nie zamierzała się kończyć. Ludzie dobrze się bawili, zapominając o świecie rzeczywistym. Niewielu wyszło.
Nasza piątka siedziała w pokoju organizatora. Każdy z nas był już trochę zmęczony, ale za nic nie chcieliśmy ucinać wrażeń dzisiejszej nocy powrotem do domów.
Pokój Willa był duży, wręcz bardzo duży. Oprócz standardowych i potrzebnych rzeczy i mebli znajdował się tu aparat fotograficzny razem z kamerą i lustrzankami - chłopak w wolnym czasie lubił fotografować. Drzwi do łazienki, w której światło mogło być zapalane w kilku kolorach i odcieniach (nie wspominając już o dużej wannie!) znajdowały się w zachodniej części pomieszczenia. Uwielbiałam jego łazienkę, pomijając to, jak to stwierdzenie brzmi. Była duża, a nawet bardzo, jestem skłonna stwierdzić, że to pomieszczenie jest większe niż cały mój pokój. 

Siedzieliśmy już tak dobre dwie godziny, Lizzy zasypiała, nie dbając o to, czy jej makijaż odbije się na chyba ulubionej poduszce chłopaka lub czy fryzura, w którą włożyła tyle pracy się zepsuje, a Liv patrzyła na to z nieukrywaną rezerwą.

- Ej słuchajcie - zaczął nagle Alex - jakoś musimy się rozruszać, nie możecie jeszcze zasnąć. Co powiecie na jakąś grę?

- Myślę, że to jest dobry pomysł, ale nie mam żadnych gier planszowych. Moi rodzice oddali wszystkie na cele fundacji bo z nich nie korzystałem.

- Potrzeba matką wynalazków - uśmiech rozświetlił jego twarz - Hmm... słyszeliście może o Dark Side Mirror?
W mojej głowie zapaliła się jakaś czerwona kontrolka, coś mówiące, żeby na nic się nie zgadzać, ale zrzuciłam to na alkohol buzujący w mojej krwi. To było podobne uczucie do tego, które miałam jeszcze przed przyjechaniem do domu naszego przyjaciela. Spojrzałam na Lizzy, która też nad czymś głęboko myślała. W końcu jednak powiedziała:
- A nie chcemy po prostu zejść potańczyć? W końcu to impreza.
- Nie. Kategoryczne nie. Moje stopy są całe obolałe, czuję, że nie wytrzymałabym chociażby całego tańca na własnych siłach. - zaczęła oponować i narzekać Olivia - Zagrajmy w tą grę, raczej nic nam się nie stanie. Opowiesz o co niej chodzi?
Alex zadowolony z obrotu sytuacji uśmiechnął się tajemniczo i zaczął mówić:
- Dark Side Mirror to słowa, które wypowiada się trzynaście razy, trzynaście minut po trzeciej. Podczas wypowiadania tego musi panować całkowita ciemność. Niektórym nic nie udaje się zobaczyć, ale inni mówią, że lustro zachodzi dymem, a wewnątrz niego wyłania się mapa, która prowadzi do jakiegoś zamku. Trzeba ją szybko złapać, ponieważ po upływie trzynastu sekund ona najzwyczajniej zniknie, a zamiast niej ponoć pojawia się coś innego, o wiele bardziej strasznego. Znane są przypadki, gdzie znalezione ofiary były uduszone i pokryte czarnym pyłem, a na ich szyjach widniał ciemny, wypalony symbol. Wiecie, nie mam pewności czy tak było naprawdę, to może być zwykła legenda lub wymysł chorych, czy też pijanych ludzi. Słyszałem jeszcze, że w grę trzeba grać w nocy z 13 na 14. Jeśli zaczniemy, nie będzie odwrotu. Rozpoczęta rozgrywka sama się nie dokończy.
Chłopak popatrzył po znajomych, aby ocenić jakie wrażenia wywarły te wszystkie informacje. Olivia i Lizzy z niepewnością popatrzyły na mnie, ja popatrzyłam na Willa, a tamten na Alexa.

 
- to jak będzie? odważycie się spróbować?
- Mam lekkie wątpliwości... - Lizzy zaczęła niepewnie.

Była całkowitym przeciwieństwem Alexa - Jej wcale nie kręciły ryzykowne rzeczy. Wolała siedzieć cicho i czytać książki lub się uczyć. Nie mówię, że to źle - Elisabeth - bo takie było pełne imię dziewczyny, miała w sobie jakiś urok, który nas wszystkich do niej przyciągał. Za to Alex Murphy, najmłodszy syn wdowca Murphy'ego kochał szaleć i sądził, że nie warto jest marnować swoje życie na siedzeniu w domu, przed telewizorem czy komputerem. Zdecydowanie trzymał się "carpe diem". Nie zdziwiło mnie to, że akurat on wpadł na pomysł gry takiego rodzaju.

- Słuchajcie, przecież ten cały zamek nie znajduje się w naszym mieście, no i... możemy zostawić drzwi do łazienki uchylone. Wszystko będzie dobrze. - przekonywał ich najbardziej jak mógł.

- Zauważyliście, że impreza jakoś ucichła? - wtrąciłam, zastanawiając się co się mogło stać. Przecież nikt nie wyszedłby stąd tak wcześnie, zaczynały się powoli wakacje, więc nie sądzę, aby ktoś miał jutro coś do załatwienia.

- Faktycznie, może pójdźmy sprawdzić co się stało - zaproponowała Liv i podniosła się z łóżka,  zrzucając przy przez przypadek tym kilka małych, puchatych poduszek WIlla.

Całą piątką przeszliśmy przez korytarz i schodząc po schodach dotarliśmy do całkowicie pustej kuchni i jeszcze bardziej pustego salonu. Na twarzy chłopaków malowało się zdziwienie.

- Dziwna sytuacja... - powiedział organizator, pocierając skronie.

- Jutro zadzwonię do Bena, był tu z całą swoją ekipą. Musi wiedzieć co się stało i czemu wszyscy tak szybko wrócili. - powiedział drugi chłopak

- Dzięki, ogarnę tu trochę, a potem coś się wymyśli.

- Pomożemy ci. - zaoferowałam i wszyscy zaczęliśmy sprzątać butelki po wódce, piwie i coli z każdego miejsca. Nie był to jakiś wielki porządek, ale od razu przyjemniej się siedziało.

- Słuchajcie, co powiecie na butelkę?

Pomysł Alexa został zaakceptowany i tak oto siedzieliśmy w salonie, popijając piwo oraz kręcąc szklaną, zieloną butelką po zwykłym, białym stole. Rozgrywka była raczej łatwym zapychaczem czasu, a nie poważną grą. Padały różne pytania, jedne ciekawsze, drugie zupełnie banalne i głupie - w końcu o co możemy się pytać jeśli znamy się od kilku dobrych lat i nie mamy przed sobą żadnych tajemnic. Przynajmniej staramy się ich nie mieć. Często spotykaliśmy się aby wymienić nowe plotki lub opowiadaliśmy życiowe przemyślenia albo historie z dzieciństwa. Spędzanie czasu z nimi zawsze było kolorowe i pełne wrażeń, ponadto, choć może być ciężko w to uwierzyć nigdy się nie nudziłam będąc w ich towarzystwie. Odmienność naszych charakterów często gwarantowała nowe przeżycia, czasem sprzeczki bądź trochę poważniejsze kłótnie. Zawsze działo się coś ciekawego. Wszystkie nasze przygody jeszcze bardziej zbliżały całą piątke do siebie. Uważałam ich za moją rodzinę, prawdziwą, kochającą się rodzinę.  Natomiast powrót do domu był niczym obudzenie się z pięknego snu, z którego nie chciałam się wcale budzić. Dlatego właśnie powiedziałam:

- Chodźmy zagrać w tą grę.

Może będę tego żałować, a może będę jeszcze dziękować Alexowi za to, że wpadł na pomysł zagrania w Dark Side Mirror. Ale teraz postanowiłam się tym nie przejmować. Dziś chcę się dobrze bawić z moimi najbliższymi.

Dark Side MirrorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz