Weszli razem, jednak każdemu z nich wydawało się, jakby szedł samotnie przez długą drogę spowitą ciemnością. Przyjaciele poczuli szarpnięcie i spostrzegli, że już nie trzymają się za ręce. Liv szła z uniesioną głową przed siebie, nie dopuszczając do tego, aby ogarnął ją strach. Była skupiona na celu, a celem było jak najszybsze uwolnienie się z tego koszmaru. Will poruszał się cicho, co jakiś czas oglądając się za siebie. W głowie chłopaka, w jego myślach panował chaos. Nie wiedział czy idą dobrze, czy on to przeżyje. Jednak, mimo tylu wątpliwości, nastolatek szedł dalej. Lizzy szła wolno, sprawdzając każdy najmniejszy usłyszany szelest. Zastanawiała się jak dalej potoczy się ich przygoda, martwiła się też o swoją omdlałą przyjaciółkę, którą zostawili. Myślała, czy naprawdę idą rozłączeni od siebie, przez długie, ciemne korytarze, czy przypadkiem nie są to zwykłe halucynacje, a oni leżą nieświadomi obok siebie w pustce do której wkroczyli. Mogli też leżeć w domu Willa przed lustrem, albo co gorsza, po prostu w pokoju chłopaka, a cała ta zabawa jej się najzwyczajniej przyśniła. Dziewczyna nie wykluczała też opcji, że w piciu, które spożywali były narkotyki, będące przyczyną tych wszystkich nieprawdziwych wydarzeń. Rozmyślając szła dalej, a korytarz, którym się poruszała, zdawał się nie kończyć.
Przyjaciele szli oddzielnie, jednak w duszach wszyscy nadal trzymali się za ręce. Po raz kolejny stracili poczucie czasu, nie wiedzieli ile już idą, i ile jeszcze muszą przejść. Każde z nich myślało o innych, zastanawiało się, co się dzieje oraz czy kiedykolwiek jeszcze ujrzą najbliższych. Być może to była próba, kolejne zadanie, które musieli przejść. Tylko... nie zawsze samemu myśli się łatwiej.
Will
Chłopak szedł dalej, już dawno przestał się patrzeć za siebie. Starał się łączyć fakty.
- Nie mogę tu zginąć, przecież ten demon mówił, że lubi jak cierpimy. Zamierzam się tego trzymać do końca tej zasranej gry. - myślał na głos - Wszyscy musimy coś pomijać.
Coraz bardziej poddenerwowany, zaczął krzyczeć z nadzieją, że ktoś go usłyszy. Gdy jednak to nie przyniosło żadnych efektów, zrezygnowany zatrzymał się i pomyślał, że chciałby mieć chociażby wazon, który mógłby rzucić w te przeklęte, ciemne ściany. Jednak niestety nie miał niczego takiego, a jego złość postanowił rozładować dalszą wędrówką.
Po kolejnych piętnastu minutach dalszego błądzenia w ciemnym korytarzu Will usłyszał coś jakby brzęk stłuczonego szkła. Wystraszony obrócił się za siebie i z duszą na ramieniu obserwował jak z kierunku, z którego przyszedł powoli toczy się biały, szklany wazon na kwiaty.
- Co do cholery..
Przedmiot zatrzymał się przed stopami chłopaka, w nienaruszonym stanie. Nastolatek podniósł go przerażony i zaczął się zastanawiać kto lub co gorsza, co spełniło jego chęci i skąd o nich wiedziało, skoro nigdy nie wypowiedział tego na głos. Jednak postanowił wykorzystać okazję i rzucił wazonem o ścianę, niepewnie odchodząc krok dalej, aby rozbite szkło go nie skaleczyło. Wtedy zaczęło dziać się coś dziwnego, jakby te wydarzenia nie były wystarczająco dziwne. Twarda, spowita mrokiem ściana, nagle była pokryta cała błotem i ziemią. Wszystko z niej spływało na podłogę, na której nagle pojawiły się czarno - białe płytki, dokładnie takie same jak w łazience chłopaka. Zdezorientowany spojrzał na czerwone conversy, które na szczęście i o dziwo były w nienaruszonym stanie.
- Ciekawe jak długo - mruknął pod nosem.
Will uświadomił sobie, że nie słyszał odgłosu tłuczonego szkła i skierował swój wzrok na leżący na posadzce przedmiot. A raczej chciał go skierować, bo wazonu nie było. Myśli chłopaka prawie eksplodowały, próbując wytłumaczyć to, co przed chwilą zaszło.

CZYTASZ
Dark Side Mirror
Action"I jedyne co usłyszałam następnie to odgłos łamania ludzkich kości. Potem zapanowała cisza" Grupa piątki przyjaciół postanawia zagrać w grę z wywoływaniem ducha z luster. Ponoć mają nastąpić katastrofalne skutki budzenia go, ale kto by się tym przej...