Drogi pamiętniczku,
Zacznijmy może od początku...
Pamiętam, jakby to było wczoraj - siedziałam sobie spokojnie w szkolnej ławce, było już po dzwonku, niektórzy wciąż się schodzili. Rysowałam coś ( akurat mieliśmy mieć plastykę ), gdy ktoś podszedł do mojej ławki. Wystraszyłam się, kartka i ołówek spadły na ziemię...
A później usłyszałam jego cichy śmiech - uroczy i nie szyderczy śmiech.
Spytał, czy może się dosiąść - zaraz po tym jak podniósł mój ołówek - a ja bez zastanowienia pokiwałam głową. Nie byłam w stanie się wtedy odezwać, coś mnie sparaliżowało, sama nie wiem co dokładnie.
Nie odezwał się do mnie słowem przez całą lekcję, ale kiedy wychodziliśmy z klasy, nachylił się ukradkiem w moją kochana i powiedział, że ładnie rysuję. Spaliłam buraka, co prędko ukryłam pod wachlarzem ciemnych włosów. Bogu niech będą dzięki, że mama nie pozwoliła mi ich obciąć.
Widywałam go później na przerwach, no i oczywiście na lekcjach, bo byliśmy w tej samej klasie. Shawn, bo właśnie tak miał na imię, już do końca roku szkolnego siedział ze mną w ławce na plastyce. A ja nie zamierzałam protestować.
Carla Marika Hernandez
PS. Nie mam pojęcia, dlaczego się podpisuję, ale nie wygląda to wcale tak źle.
Mam nadzieję.
CZYTASZ
Nie zapomnij
Hayran KurguCarla Marika Hernandez od lat jeździła w trasy swojego najlepszego przyjaciela. Pomagała mu ze wszystkim, uczestniczyła w każdej próbie, była na każdym koncercie, każdym spotkaniu. Nikt nie wiedział, że kryło się za tym coś więcej, niż zwykła przyja...