- Nienawidzę was. Nienawidzę, nienawidzę, nienawidzę. – Lucas powtarzał jak mantrę pod nosem. Nie powiem bo byłam w takim stanie że najmniejszy dźwięk sprawiał mi ból.
- Ale po co krzyczysz. – Odpowiedziała równie skrzywiona Sofia a jej głos miał w sobie tyle niewinności co w małym szczeniaczku. Wiedziałam że to na niego wpłynie.
- Nic się nie stało, raz sobie wypiłyśmy i od razu krzyk. – Dopowiedziałam zanurzając twarz w poduszkach.
Po bolesnym przebudzeniu od razu poszłyśmy do chłopaków. Z tego co dziewczyny mówiły nie byli na nas źli ale jak to po takich wyskokach? Lepiej się upewnić.
- Raz? – Ponownie podniósł głos. – Czemu cholera jasna zawsze musicie uciekać?! – Zapytał a ja czułam jak puszcza mu cierpliwość.
Żadna z nas nie zaszczyciła go odpowiedzią. Żadna z nas jej nie znała. Oczywiście że nie żałowałam poprzedniej nocy, świetnie się bawiłam gdyby nie mały szczegół. Pieprzony Sore Mertego jak zawsze musiał wszystko zepsuć. Cieszę się że byłam na tyle mądra aby unikać jego wzroku i na tyle pijana aby nie pamiętać jego dotyku.
- Co wy się tak drzecie. – Doszedł do mnie głos Case'a a od razu za nim trzask drzwi. Na ten hałas prawie zwymiotowałam. – O widzę że moja zguba się znalazła. – Zaśmiał się i byłam prawie pewna że właśnie podszedł do Evy.
Leżałam na kanapie czując jak mój żołądek przestaje współpracować. Zwróciłam wczorajszy alkohol już dwa razy a on nadal mnie męczy.
- Mniejsza wy i tak niczego się nie nauczycie. – Westchnął zmęczony. – W piątek na plaży jest ognisko integracyjne naszej uczelni. Będziecie? – Zapytał i poczułam jak siada na kanapie obok mnie. – Siostra?
- Mhm – Odpowiedziałam mruknięciem aby dał mi spokój, ten jednak nie miał tego w planie, złapał za moje ramiona i sprawnie mnie przekręcił na plecy. – No weź. – Zajęczałam i przykryłam twarz poduszką.
- No co? Przecież jesteś niezniszczalna. – Zakpił ze mnie co skomentowałam tylko środkowymi palcami. – W sobotę wyprawiam urodziny, tutaj w mieszkaniu później klub.
- Czy to zaproszenie? – Zapytałam i ściągnęłam poduszkę z twarzy. Światło tak piekielnie bolało.
- Taa powiedzmy. – Przeciągnął i postukał mnie palcem w czoło. – Pod warunkiem że przestaniesz w końcu biegać w środku nocy bez butów, bo przysięgam że Cię uduszę. – Zaczął a jego palec coraz mocniej stukał w moje czoło.
- Ale co tak przeżywasz. – Trzepnęłam jego rękę aby w końcu mnie zostawił.
- Gdyby nie Sore to byś pływała gdzieś na środku oceanu spokojnego. – Skomentował a na samo wspomnienie zakazanego imienia znowu poczułam się niedobrze. – Jak patrzyłem na twoją prędkość to właśnie taki miałaś zamiar. Nauczyłaś się w końcu pływać?
- Nie. – Odpowiedziałam i dopiero teraz zrozumiałam jak nieodpowiedzialne to było.
Słyszałem swoje imię. – Doszedł do mnie jego zachrypnięty głos. Cholera jasna od razu złapałam poduszkę i ponownie przycisnęłam ją do twarzy. I co? To jest Twój plan na przyszłość? Zamykać oczy za każdym razem gdy będzie wchodził do pomieszczenia? – Co jest?
- Właśnie mówiłem Ivy że powinna Ci podziękować za uratowanie tyłka. – Odpowiedział Lucas strzelając mi pstryczka w ucho. Może gdy wystarczająco mocno przycisnę poduszkę do twarzy to się uduszę?
- Przeżywacie – Prychnęła ruda pod nosem a ja naprawdę jej dziękowałam za reakcje, słowo dziękuje w jego kierunku nie przecisnęłoby mi się przez gardło. – Za nami jest wiele imprez które przeżyłyśmy bez was, więc jak widzicie same tez potrafimy o siebie zadbać. – Dokończyła .
CZYTASZ
Poisoned City
Teen FictionIvy dorasta, zaczyna studia i dorosłe życie. Tylko dlaczego bez niego? Dlaczego kocha go i nienawidzi jednocześnie? Myślała że to będzie proste, nie patrzeć na niego. Miała tylko na niego nie patrzeć, miała nie patrzeć na nich. On ratuje ją. Ona r...