Moje włosy dzisiaj ze mną totalnie nie współgrały. Od godziny próbuje cokolwiek z nich ułożyć i byłam naprawdę już bliska załamania nerwowego. Oprócz tego wszystko idealnie na mnie leżało. Luźna lejąca się cekinowa sukienka, która swoją drogą była o wiele za krótka. Makijaż to było arcydzieło, czarne syrenie kreski i mocno wytuszowane rzęsy to jest coś czego potrzebowałam dzisiaj. Nie wiem po ilu próbach zrobienia idealnie ulizanego kucyka się poddałam. Po raz trzeci umyłam je i lekko pofalowałam. lepsze to niż zlepione kołtuny.
Wróciłam do pokoju nabierając świeżego powietrza, w łazience zdążyłam już zrobić niezłą duchotę. Dobrałam swoje ulubione kolczyki i pierścionki, psiknęłam się perfumami które przyjemnie ochłodziły moje ciało.
Spojrzałam ostatni raz w lustro i nawet się uśmiechnęłam. Moje czarne niezawodne sandałki idealnie wydłużały mi nogi. Włosy po takim czasie torturowania też nie wyglądały tragicznie. Może to dziwne ale chyba pierwszy raz od bardzo dawna podoba mi się to co widzę. Spakowałam wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy do torebki i ruszyłam w kierunku salonu. Na wejściu od razu poczułam mocny zapach kwiatowych perfum Sofii, uwielbiałam je ale może w mniejszych ilościach. Dostrzegłam ją dopiero w kuchni, kręciła się z kieliszkiem wina wokół kawałka ciasta. Jak zawsze na cały regulator puszczona Cardi B. To jej idolka. Gdy mnie zobaczyła od razu uśmiechnęła się z pełną buzią.
- No Fkońsu. – Wybełkotała popijają winem. – Ver! Zbieramy się! – krzyknęła w momencie przyciszenia muzyki. – Jesteśmy i tak idealnie spóźnione. – Zaśmiała się i podeszła do kanapy zabierając torebkę. Dobra jeśli ja myślałam ze wyglądałam dobrze to byłam w błędzie, to co miała na sobie blondynka przerosło totalnie oczekiwania. Czarna opinająca skórzana sukienka, bez ramiączek, po prostu gorset który niebotycznie uwydatniał jej piersi. Włosy były największym zdziwieniem, miały inny odcień niż wcześniej, teraz były bardziej perłowe a do tego już nie sięgały lekko za jej łopatki. Były długie i mocno wyprostowane, sięgały jej do pasa. Wysokie czarne szpilki dodawały jej sporo centymetrów. Wyglądała idealnie. Dziewczyna stanęła przede mną a ja widziałam dziwny grymas na jej twarzy. Oczywiście wiedziałam dlaczego to zrobiła, chciała się odegrać.
- Wiem że potrzebujesz tego aby tam pójść i pokazać co stracił. – Powiedziałam odgarniając kilka kosmyków z jej twarzy, podobnie do mnie, jej makijaż to mocno podkreślone oko. – I uwierz mi że gdy Cię zobaczy to oszalenie. – Mrugnęłam do niej i od razu zobaczyłam jak dziewczyna się rozluźnia.
- Dobra jestem go.. – Doszedł do nas głos rudej, od razu się odwróciłyśmy w jej stronę. Stała lekko skołowana i skakała wzrokiem ode mnie do dziewczyny obok. – Kogo wy chcecie zaliczyć? – Zapytała zdezorientowana a my od razu parsknęłyśmy śmiechem. – Serio, przecież wyglądacie jak boginie. – Pochłaniała nas nadal podchodząc. – Mogłyście powiedzieć założyłabym coś bardziej zdzirowatego, Ray by się ucieszył. – Wzruszyła ramionami i zaczęła wiązać swoje sandałki które miały niezliczoną ilość sznurków.
- Przecież wyglądasz jak zdzira. – Odpowiedziałam skanując jej ubranie. Nie dziwiło mnie to zbytnio że jej ubiór jak zawsze jest perfekcyjny. Wysoko upięte włosy odsłaniały szyje i obojczyki, czerwona satynowa sukienka to zdecydowane dobry pomysł. Wygląda jak ognista wróżka.
- Myślisz? – Zapytała z uśmiechem i nadzieją w głosie to jeszcze bardziej nas rozśmieszyło.
Po kolejnych minutach zbierania się byłyśmy już w drodze do apartamentu chłopaków. Mieliśmy się najpierw spotkać u nich na kilka drinków a później ruszyć do klubu w którym od niedawna pracuje. Mam dosyć rozbieżny plan zajęć więc dwa dni w tygodniu mam całkowicie wolne. Ustaliłam z Jordanem że gdy tylko będę potrzebna da mi znać.
CZYTASZ
Poisoned City
Novela JuvenilIvy dorasta, zaczyna studia i dorosłe życie. Tylko dlaczego bez niego? Dlaczego kocha go i nienawidzi jednocześnie? Myślała że to będzie proste, nie patrzeć na niego. Miała tylko na niego nie patrzeć, miała nie patrzeć na nich. On ratuje ją. Ona r...