Znowu stałam na tym chodniku, w tym samym miejscu gdy poprzednio. Te same dłonie, ten sam zapach. Ten sam ból. Jednak teraz było inaczej, nie wierciłam się i nie odpierałam ataku. Jordan też się nie pojawił. Nikt mi nie pomógł. Właściwie, sama sobie nawet nie pomagałam.
Pozwoliłam się zamknąć w bagażniku, nie bałam się. Czułam tylko palące łzy pod powiekami. Czy to był ten moment w którym się poddałam? W którym zrezygnowałam i oddałam się temu co i tak było mi pisane? Otwierałam oczy ale nadal byłam w ciemności, jakby w odległej zamkniętej przestrzeni. Zamknęłam się na dźwięk i ruch. Nawet nie zastanawiałam się co ze mną zrobi. Było mi to obojętne.
Czułam się trochę jak na haju. Gdy otworzył bagażnik, nie mogłam okiełznać tego co widzę. Nic nie było ostre, a mi coraz ciężej było poruszać palcami. Czy to możliwe, że podał mi jakiś narkotyk? Moja głowa była ociężała a powieki mimowolnie opadały. Poczułam mocny ścisk w ramionach, gdy mężczyzna wyciągnął mnie z auta. Opadłam na kolana, obiłam sobie kości, chociaż dotknęłam miękkiej trawy. Było mi niedobrze a każdy kolejny ruch głową to pogarszał. Naprawdę starałam się otworzyć oczy, jednak zmęczenie które mnie ogarnęło było za silne. Otwierałam je, ale od razu powieki opadały.
Ciągnął mnie za sobą a moje nogi coraz bardziej się plątały. Gdyby nie to, że jego ramiona były wokół mnie oplecione, dawno bym upadła.
Nie czułam żadnego zapachu, nie słyszałam głosu ani ruchów. Jakby zamknął mnie ktoś w szklanej klatce, do której nie dochodziły żadne bodźce.
Upuścił mnie. Upadłam tym razem na coś podobnego do ziemi. Musiałam, chociaż widzieć jak to się skończy. Po raz ostatni zmusiłam się aby otworzyć oczy. Najpierw był piasek, leżałam na nim. Później już tylko woda i drzewa. Byliśmy w lesie, nad jeziorem. Poczułam jak ktoś ponownie łapie mnie za kostkę i ciągnie w stronę pomostu. Nie znałam tego miejsca, nie byłam tutaj nigdy wcześniej. Dlaczego nie czułam wiatru? Liście na drzewach szalały, wyglądały tak jakby zmagała je silna wichura. Tylko ze ja tego nie czułam, nie było mi nawet zimno.
Jeśli wcześniej byłam obojętna na to co się ze mną stanie to właśnie to prysnęło. Gdy zobaczyłam jak wciąga mnie na pomost, zebrała się we mnie panika. Strach mnie orzeźwił, dał mi więcej siły. Podniosłam drugą nogę i tyle ile miałam siły wykorzystałam do kopnięcia napastnika w nadgarstek, którym trzymał moja kostkę. Nie czułam czy było to mocne kopniecie czy nie ale patrząc na jego brak reakcji, nie wyrządziłam mu krzywdy.
Ciągnął mnie za sobą na koniec pomostu. Niebo już nie było takie jasne jak wcześniej, zebrały się chmury. Widziałam tylko jego czarne spodnie i bluzę której kaptur miał zarzucony na głowę. Opadłam na plecy gdy puścił moją kostkę, niestety tylko na chwilę. Kucnął przy moich nogach i mocnym chwytem złapał tym razem obie. Patrzyłam w niebo a moją uwagę przykuł klucz ptaków, które leciały nade mną. Musiały przecież śpiewać. Byłam w lesie, dlaczego nic nie słyszałam?
Oparłam łokcie o drewno i spojrzałam na to co robił napastnik. Lina. Obwiązał moje kostki liną, bardzo mocno. Dlaczego nie czułam bólu? Widziałam jak sznur wbijał się w moją skórę. Gdy patrzyłam dalej, coraz większa panika mnie ogarniała. Starałam się jeszcze stłumić szloch, który wyrywał mi się z gardła. Do drugiego końca liny przywiązał kotwicę. Po prostu mosiężną kotwicę, która wyglądała jakby ważył tyle co ja.
Gdy kończył wiązać supeł zaczęłam walczyć, chociaż wiedziałam, że już za późno. Płakałam, bardzo płakałam. Łzy zalewały mi całą twarz. Gdy ciągnął mnie do końca, wyłam jak ranne zwierzę. Błagałam go, aby tego nie robił. Właściwie błagałam tylko o inny sposób w jaki chciał mnie wykończyć. Nie mogłam znowu czuć wody, która wypełnia moje płuca, ostatnim razem czułam zapach i smak wodorostów, mułu przez kilka tygodni. Wiedziałam, że teraz mi to nie grozi, bo na pewno się nie uwolnię ale przerażała mnie myśl mojego gnijącego ciała na dnie jeziora. Tam mnie nikt nie znajdzie, nikt nie będzie nawet szukał.
CZYTASZ
Poisoned City
Teen FictionIvy dorasta, zaczyna studia i dorosłe życie. Tylko dlaczego bez niego? Dlaczego kocha go i nienawidzi jednocześnie? Myślała że to będzie proste, nie patrzeć na niego. Miała tylko na niego nie patrzeć, miała nie patrzeć na nich. On ratuje ją. Ona r...