Po ponad tygodniowym maratonie deszczowej pogody nareszcie słońce pokazało się zza chmur. Nadal było chłodno, ale przynajmniej nie padało, więc chciałem to wykorzystać, umawiając się z Mią w skateparku.
Długo się wahałem, czy powinienem się z nią skontaktować po tamtym wspólnym wieczorze. Zacząłem się też zastanawiać, czy to, co znalazłem na serwetce, to na pewno jej numer i czy w ogóle to był numer telefonu. W końcu jednak postanowiłem zaryzykować, więc zadzwoniłem. Mia była zaskoczona, gdy odebrała połączenie i dowiedziała, kto był po drugiej stronie, ponieważ nie miała wielkich nadziei, iż się z nią skontaktuję. Później nasze rozmowy odbywały się głównie przez wiadomości. Trwało to już około dwóch tygodni, jednak ten czas wystarczył, abyśmy poznali się nieco lepiej.
Mia była dwa lata starsza ode mnie i była tłumaczką – tłumaczyła teksty z języka francuskiego. Głównie zajmowała się różnymi dokumentami, umowami i innymi tego typu rzeczami, lecz również trafiło się w jej karierze dwie książki. Zdradziła mi również, iż chciałaby kiedyś otworzyć własną firmę tłumaczeniową, do czego powoli zaczynała się przygotowywać.
Nie mogłem się doczekać naszego spotkania oraz okazji do rozmowy z Mią w cztery oczy, czego bardzo brakowało mi podczas konwersacji przez telefon. Jechałem na desce wzdłuż ulicy, zbliżając się do skateparku, gdzie już z daleka dostrzegłem brunetkę w jeansowej katanie z frędzlami zwisającymi z rękawów. Zbliżyłem się do niej, witając się. Uśmiech od razu rozpromienił jej twarz.
– Gotowy na skopanie tyłka?
– To samo pytanie mógłbym zadać tobie.
– Rzucasz mi wyzwanie? – Uniosła brew. – Niepotrzebnie się kłopoczesz.
Moje brwi uniosły się w lekkim zaskoczeniu, gdy ta od razu wstała, zdejmując kurtkę, po czym zgrabnie wskoczyła na deskę, zjeżdżając w dół rampy. Z rosnącym zafascynowaniem obserwowałem poczynania kobiety, gdy z niezwykłą gracją wykonywała prostsze lub trudniejsze triki. Nie wątpiłem w jej umiejętności, ale to, czego byłem świadkiem, nieco mnie zaskoczyło. Mia niemal nie wkładała w to wysiłku, deska prowadziła ją sama.
– Teraz twoja kolej – z letargu wyrwał mnie zdyszany głos Mii, która usiadła obok mnie, odgarniając włosy do tyłu.
Nie musiała mi dwa razy powtarzać; złapałem swoją deskę, by następnie zjechać w dół i odwdzięczyć się kobiecie za "pokaz".
W skateparku spędziliśmy dość sporo czasu, popisując się nawzajem oraz ucząc nowych rzeczy. Na ziemię sprowadził nas głód, więc zgodnie postanowiliśmy, iż pizza będzie dobrym pomysłem. Z pizzerii wychodziliśmy z myślą, że już wracamy do domów. Odprowadzałem ją do jej mieszkania, lecz ta w połowie drogi rzuciła pomysł, aby pójść do kina. Tak więc skończyliśmy na seansie filmu, którego plakat najbardziej nam się spodobał. Okazał się on być komedią romantyczną w świecie superbohaterów. To połączenie nie brzmiało dobrze, a ostatecznie było całkiem... przyzwoite. Tym razem już mieliśmy trafić do domów i nie wymyślać nowych rzeczy. Ale po drodze jeszcze zatrzymaliśmy się na kebaba trzydzieści minut przed zamknięciem lokalu.
Kiedy w końcu dotarłem do domu, było dość późno. Po ciepłym prysznicu zmęczenie ogarnęło moje ciało, przez co jedyne, o czym myślałem, to jak najszybciej znaleźć się w łóżku. Już właśnie miałem się kłaść, gdy nagle usłyszałem dzwonek do drzwi. Zmarszczyłem czoło zdezorientowany, gdyż nie spodziewałem się nikogo o tej porze. Zresztą kto po północy dobija się do czyichś drzwi?
W pośpiechu założyłem pierwsze lepsze spodenki i otworzyłem drzwi. Osoba stojąca na mojej werandzie sprawiła, iż moje zdezorientowanie wzrosło, a jedynymi słowami, które w tamtym momencie wypłynęły z moich ust to:
CZYTASZ
Saudade
Fanfic▪saudade - nostalgiczna tęsknota za ponownym byciem blisko czegoś lub kogoś, co jest daleko od nas lub było przez nas kochane, a później utracone; „miłość, która pozostaje na zawsze"▪ Niall i Meadow łączy nierozerwalna przyjaźń od kołyski. Większość...