28. Execution

20 2 10
                                    

Cały dzień spędziłem u rodziców, pomagając im z odmalowaniem kuchni. Bobby trochę narzekał, że nie potrzebują mojej pomocy, jednak ostatecznie chyba się cieszył, iż nie musiał robić tego sam. Zostałem do późna, aby pomóc im jeszcze posprzątać bałagan po tym, dzięki czemu mieli spokój.

Ustawiałem rzeczy na najwyższych półkach w szafkach, gdy nagle mama gwałtownie uniosła mi koszulkę, która i tak już była zadarta, przez co odsłaniała kawałek mojego brzucha. Uważnie się czemuś przyglądała. Chwilę mi zajęło zdanie sobie sprawy, iż patrzyła na malinkę na moim biodrze.

– Coś ty sobie zrobił? – zapytała.

Stałem zmieszany, nie wiedząc, co właściwie miałem powiedzieć. Moim milczeniem najwyraźniej dałem jej właściwą odpowiedź.

– Okej, nie musisz nic mówić. – Pokręciła głową, wracając do swojego zajęcia. Zacisnąłem usta, aby powstrzymać śmiech, ponieważ nagle wydało mi się to zabawne, a ja znowu miałem szesnaście lat.

– To nie tak...

– ...jak myślę? Niall, przestań. Masz dwadzieścia trzy lata. Przecież nie będę udawać wielce zaskoczonej, że mój dorosły syn wie, co to seks i w dodatku go uprawia. Mam tylko nadzieję, że robisz to w bezpieczny sposób, a ja nie zostanę babcią, dopóki nie będziesz w stałym związku.

– Oczywiście. Spokojnie, nie przyniosę ci pewnego dnia wnuka.

Posłała mi wymowne spojrzenie, patrząc na mnie spod uniesionych brwi. Wróciliśmy do pracy, żadne z nas nic nie odzywało się przez dłuższy czas, dopóki Maura w końcu nie przerwała tej ciszy:

– To kiedy zamiast wnuka przyprowadzisz potencjalną jego matkę?

Omal nie wypuściłem trzymanych misek.

– Co?

– No... dziewczynę.

– Mamo...

– Do tej pory przedstawiłeś nam tylko jedną swoją dziewczynę.

– Bo tylko jedną miałem – odpowiedziałem od razu. Wzrok Maury sprawił, że wolałbym jednak przemyśleć swoje słowa.

Znałem jej zdanie o przygodnym seksie i niekoniecznie pochwalała takie zachowania. Ona zaś znała mnie, więc wiedziała, że niewiele dałoby tu jej pouczanie, a na dawanie mi kazań o tym chyba było jej już szkoda śliny. Widziałem jednak, że z czasem stała się nieco spokojniejsza, ponieważ wiedziała, iż teraz podchodziłem do tego z większą ostrożnością, niż gdy byłem w liceum.

Gdy poszedłem do liceum, trafiłem na złe towarzystwo, które wtedy wydawało mi się najlepsze. Dużo alkoholu, dużo imprez i jeszcze więcej kobiet. Nie tylko rodzice powtarzali mi, że powinienem z tym skończyć, ale też Meadow. Często to ona musiała się mną zajmować, kiedy atakował mnie kac morderca. Zazwyczaj to właśnie do niej szedłem, jeśli wypiłem za dużo, ponieważ u siebie nie chciałem natknąć się na któreś z rodziców i po raz kolejny suszyliby mi głowę o to – w ten sposób tylko to opóźniałem, ale wolałem wtedy być trzeźwy. W dodatku w domu rodziców Meadow balkon na piętrze, który prowadził do jej pokoju, miał schody, więc mogłem bez problemu dostać się do środka, nie budząc przy tym nikogo. Kiedyś nie zdawałem sobie sprawy, jak wiele dla mnie robiła. Teraz, już zdając sobie sprawę z tego, ile od niej wymagałem, niezwykle podziałem ją za te niezliczone pokłady cierpliwości wobec mnie.

– Och! – Zasłoniła usta. Spojrzałem na nią lekko zdenerwowany, bojąc się, że coś się dzieje. – Wolisz chłopaków? Przepraszam...

– Chryste, mamo, nie! – Trzymane przeze mnie talerze niebezpieczne się zachwiały. Jeśli to był wieczór zaskakujących i niespodziewanych pytań, zastawa raczej nie przetrwa tego w komplecie. – Przestań, nie chcę o tym rozmawiać, dobrze?

SaudadeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz