rozdział 14

88 3 0
                                    

*miesiąc później*
Pov: erwin
Właśnie wchodziłem na komendę zobaczyć co u Grzesia. Bez problemu udałem się do biura mothany. To co tam zobaczyłem było okropne... chciałem już s tamtą wyjść ale bez mojego słowa nie odejdę.
- nie wierzę w ciebie mothana jak mogłeś? Ufałem ci..
-czekaj Erwin!? Od kiedy ty tu , jesteś!?
- ugh spadaj Erwin nie widzisz że jesteśmy trochę zajęci?- powiedziała mia. Tak mia to co zobaczyłem była mia i mothana całujący się razem.
- ja już nie będę wam przeszkadzać! Ale ty mothana nie pokazuj mi się na oczy!
- Erwin skarbie to naprawdę nie tak jak myślisz!
- a jak myślę!? Mam oczy widzę co robisz! Odpierdol się Monte nie chcę cię znać!!! Żałuję że kiedy kolwiek cię poznałem! Żałuję rozumiesz!- to były moje ostatnie słowa. Po czym wybiegłem z płaczem po prostu płakałem. Wsiadłem do mojego ferrari i odjechałem. Pojechałem gdzieś gdzie mnie nikt nie znajdzie płakałem jak małe dziecko. Nie chciało mi się naprawdę z nikim rozmawiać. Wiem że moja rodzina będzie się o mnie martwiła ale mam to gdzieś. Siedziałem tak nie wiem ile ale w końcu zrobiłem się senny. Położyłem się i poszłem spać.
*
*
Kiedy się obudziłem odblokowałem telefon i sprawdziłem wszystkie sms'y i nie odebrane połączenia. Stwierdziłem że zadzwonię do Vasquez'a. On na pewno mi pomoże..
----------------
Hejcia rozdział 14 prezentuję się tak jutro perspektywa Vasquez'a
Miłego dnia/wieczoru
Papatki<3

pamiętnik Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz