23.

330 14 16
                                    

Aristanea nienawidziła restauracji z wielu powodów. Nie lubiła przebywać wśród ludzi i nie przepadała za jedzeniem w ich towarzystwie. Teraz czuła na sobie wzrok wielu ludzi chociaż tak naprawdę praktycznie nikt nie zwracał na nią uwagi, ale mimo tego czuła się obserwowana.

Odłożyła sztućce, gdy skończyła swój makaron z krewetkami i skupiła całą uwagę na Marvinie, który kończył swój posiłek. Nalegał, żeby najpierw zjedli, bo dosłownie umierał z głodu po całym dniu na uczelni.

Zgodziła się, bo przecież jej wieści nie były aż tak pilne. Lecz bała się jego reakcji i mimo tego, że wyprowadził się z posiadłości ciągle dostawała wiadomości o lekach i zaczynała już podejrzewać, że to jakiś bot je wysyła. Jej protesty związane z braniem leków już się skończyły. Teraz pozostaje jej czekać na prywatnego lekarza, który nieco zmieni jej dawkowanie, żeby nie zagrażały one ciąży.

Ciąży. Wciąż nie mogła w to uwierzyć i wciąż nie mogła się przyzwyczaić do brzmienia tego słowa w swoich ustach jak i głowie.

Nigdy nie czuła się jakby miała prawdziwą matkę i właściwie to nawet jej nie miała. 

Nie miała rodziny, ale miała szansę dać to komuś innemu co było niewyobrażalne. Niewyobrażalnie piękne.

Będzie miała okazję szczerze pokochać drugą osobę na tym świecie i miała nadzieję, że Xavier również to zrobi. 

— Haalo. — wzdrygnęła się, gdy Marvin pstryknął palcami tuż przed jej oczami — Odleciałaś gdzieś.

— Zamyśliłam się.

Uśmiechnęła się delikatnie a brązowe tęczówki uważnie ją skanowały.

— No więc? O czym chciałaś porozmawiać?

Jej uśmiech delikatnie przygasł, ale nie całkowicie. W serialach często widziała, że kobiety w takich momentach łapały się za swój brzuch. Ona jednak jeszcze nie wyczuwa tego instynktu, przecież jest na to o wiele za wcześnie.

— Jesteś wujkiem prawda? Twoja siostra ma dziecko, tak?

Zmarszczył ciemne brwi i delikatnie rozchylił usta.

— No tak... Ale do czego zmierzasz Ari?

— W takim razie, gratuluję.

Uśmiechnęła się zbyt szeroko jak na siebie przez co przyjaciel wydawał się jeszcze bardziej zdezorientowany.

— Czego mi gratulujesz? O co tu chodzi?

Podrapała się po policzku wciąż się uśmiechając, zdała sobie sprawę, że jej nogi nerwowo podskakują pod stołem.

— Znowu będziesz wujkiem. Super co?

— Ale... moja siostra nie jest w ciąży.

Pokiwała pośpiesznie głową uśmiechając się przy tym.

— Ale ty jesteś dla mnie jak brat!

Wciąż wyglądał na zmieszanego, ale powoli wydawało się, że zaczął rozumieć. 

No dalej. Włącz swoje trybiki! — pomyślała.

Nagle wciągnął gwałtownie powietrze i zaczął kręcić głową jakby nie chciał przyjąć tego do wiadomości.

— Powiedz, że mnie wkręcasz. Do cholery powiedz, że to tylko słaby żart kurwa!

Mina Aristaneii natychmiast zrzedła. Spodziewała się, że będzie zszokowany, ale nie, że będzie zły. Xavier miał prawo się wściekać. Cholera ona też ma do tego prawo, ale jej najlepszy przyjaciel?

Spare MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz