Rozdział 19

697 64 10
                                    

Michael budząc się wcześnie rano ruszył od razu w kierunku kuchni. Żałował, że nie z powodu swojego lenistwa nie zjadł wieczorem kolacji. Przeklinał w myślach swoją głupotę. Jego brzuch był pusty i koniecznie domagał się pożywienia.

Jego włosy były w całkowitym nieładzie, jak zawsze czy to rano czy późnym wieczorem. Przechodząc obok lustra pochwalił się za powrót do naturalnego koloru włosów. Śmiało można by rzec, że wyglądał w nim niesamowicie.

- Kim ty do jasnej cholery jesteś i co robisz w naszym domu? - zapytał blondyn widząc rudą dziewczynę zakładającą buty

- Zapytaj swojego przyjaciela - powiedziała kobieta puszczając Mikey'owi oczko, a następnie wychodząc

Clifford zmienił kierunek swojej podróży, ignorując swój brzuch domagający się jedzenia. Chciał się dowiedzieć od któregoś z chłopaków kim była rudowłosa piękność i najważniejsze co robiła w ich skromnych progach. Pierwszy na liście podejrzanych był Calum. Ciemnowłosy miał pokój na piętrze, jak każdy inny członek zespołu. Z tego także powodu blondyn z kolczykiem w brwi po chwili gnał po schodach.

- Calum! - krzyknął wchodząc bez pukania do sypialni, w której zastał jeszcze smacznie śpiącego bruneta. W pokoju Cal'a wisiało mnóstwo plakatów jego ulubionych zespołów. Micheal czekając aż przyjaciel wreszcie się obudzi oglągał wszystkie po kolei.

- Czego chcesz? - mruknął Hood chowają głowę w poduszkę. - Nie widzisz, że śpię debilu

- Kim jest ta ruda dziewczyna? - spytał blondyn ledwo powstrzymując śmiech. Widok Caluma z rana jak zawsze bardzo go rozśmieszał.

- O czym ty mówisz Clifford? Radzę w trybie natychmiastowym opuścić ci ten pokój, chyba że chcesz się już nie obudzić - rzekł brunet ze śmiertelnie poważną miną. Micheal nie chcą narzażać swojego życia wyszedł z sypialni zamykając za sobą drzwi.

- Co ty taki wesoły Ashton, czyżbyś kogoś zaliczył? - spytał spotkanego na korytarzu perkusistę

- Powaliło cię stary, cieszę się bo idę na śniadanie - odparł zmieszany Ash

Michael ominął przyjaciela bez słowa i pognał do pokoju najmłodszego z kolegów. Swoją drogą nigdy nie podejrzewałby Hemmingsa o "przygodę " na jedną noc, w końcu ten podobno wciąż szaleńczo zakochany był w Sky. Scarlett, na samo jej wspomnienie Mikey się uśmiechną. Byli najlepszymi przyjaciółmi, chodź w głębi duszy miał nadzieję, że jeszcze są. Sky to dziewczyna, z którą dogadywał się najlepiej. Z bananem na twarzy wspinał wieczory, w których ciemnowłosa pomagała mu w przygotowaniach na randkę.

- Dlaczego zdradziłeś Sky? - wrzasnął farbowany blondyn, w końcu traktował dziewczynę jak siostrę. Z resztą zawsze po cichu trzymał kciuki za nich, ponieważ byli najsłodszą parą jaką znał.

- Jak mogłem ją zdradzić!? W końcu nie jesteśmy razem - odpowiedział również Luke

- Co u nas robiła ta ruda? - spytał przyjaciela, siadając koło niego, chłopak z kolczykiem w wardze wciąż był w samych bokserkach, dlatego przysłonił się pierzyną.

- Chciałem zapomnieć o Scarlett, sama mnie o to prosiła. Jednak ja nie potrafię Michael, kocham ją. Tylko, że ona nie chce być ze mną, boi się powtórki sprzed dwóch lat - burknął Hemmings zakrywając twarz w dłoniach.

- Jesteście pojebani Luke. Oboje siebie kochacie, a mimo tego boicie się związku na odległość. Chociaż jestem stuprocentowo pewny, że on wypali, bo darzycie siebie ogromnym uczuciem. Jesteście dla siebie stworzeni, ale jesteście też wielkim tchórzmi.

Don't wait for me || l.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz