Pov:Quackity
Chłopak odwzajemnił pocałunek znowu wymuszając dostęp ale tym razem bardziej gwałtownie.Trwało to dość krótko więc po chwili oderwaliśmy się od siebie.Spuściłem głowę w dół czując zawstydzenie całą sytuacją na co Wilbur tylko coś mruknął.
Ta dziwna atmosfera która była wcześniej zaczęła zanikać ale ciągle można było ją wyczuć,trochę niepokojące.
-Widzisz?Już cie ośmieszyłem-Powiedział do mnie chłopak nadal trzymając mnie w takiej samej pozycji jak wcześniej na co ja podniosłem głowę i popatrzyłem na niego pytającym wzrokiem.Po chwili myślenia zrozumiałem o co mu chodziło,myśli że pocałowałem go z desperacji mając nadzieję że uratuje sobie w ten sposób godność,jednak czy napewno tak było?
Napewno próbowałem się uratować jak każdy w takiej sytuacji ale czy to była desperacja?Wiedziałem co trzeba zrobić by złość Wilbura przemineła chociaż trochę jak i również że pocałunek to nie było jedyne wyjście..więc po cholerę wybrałem akurat to?
Prawda jest taka że w tamtym momencie chciałem go pocałować.
To nie dlatego że go kocham,nienawidzę go cały ten czas, wiem o tym że gdyby ktoś się na niego rzucił z nożem i zaczął dźgać ja bym poprostu odszedł.
Pocałowałem go dlatego że czułem się samotny,on chyba też.
Z moich myśli wyrwał mnie brunet odsuwając się ode mnie cicho się śmiejąc.
-Co cie tak bawi co?-Burknąłem odsuwając się od ściany na co chłopak zaśmiał się troche głośniej.
-Wyglądasz jakbyś dopiero co wyszedł z dobrego burdelu,inaczej mówiąc jesteś cały czerwony-Chłopak znowu się zaśmiał za to mnie ta uwaga z jakiegoś powodu zirytowała.
-Ty jesteś taką dziwką więc można powiedzieć że byłem w swoim osobistym burdelu-Powiedziałem też się cicho śmiejąc na co Wilbur skrzyżywał ramiona udając obrażonego i odpowiedział
-Jeśli miałbym być dziwką to napewno nie twoją,nie potrafiłbyś mnie zadowolić-Przewróciłem oczami i spojrzałem na chłopaka zauważając pewien szczegół.
-Nie potrafiłbym?Ty też jesteś czerwony Wilba-Nitka pękła a Wilbur otworzył usta próbując znaleźć dobry kontratak.Nie znalazł więc zmienił temat
-Czy ty mnie kurwa nazwałeś ,,Wilba''?-
-Przeszkadza ci?-
-Ta,przeszkadza-
-Nie mój problem-
-Jeśli jeszcze raz mnie nazwiesz Wilba to ci coś zrobie-
-Co niby?
-Jeśli bym ci powiedział nie było by niespodzianki-
-Mhm,oczywiście ale raczej będę już iść do domu-
-Jeszcze nigdzie nie idziesz-To zdanie powiedział dość ostro więc spojrzałem pytająco na niego a ten się lekko uśmiechnął i podszedł do mnie trzymając ręce w kieszeniach.
-Czemu niby nie mogę?-Spytałem obserwując chłopaka.
-Nie zrobiliśmy tego czego chciałem-
-I co z tego?-
-I nie odejdziesz póki ja ci nie pozwolę-
-Więc mam cie posłuchać i grzecznie czekać aż mnie weźmiesz na tortury?-
-Zmieniłem plany-
-Na jakie?-
-Wiesz..nie było mnie dłużej bo przygotowanie wszystkich trochę zajmuje..-
-Co?-
-Teraz zagramy w ruletkę-Złapał mnie za rękę i pobiegł ze mną drogą której nie znałem.
Zatrzymaliśmy się przed drzwiami jakiegoś starego domu.
Cały dom był drewniany i miał tylko parter.Zewnętrzne strony domu miały na sobie wyblakłą liliową farbę a na ciemno grantowe dachówki zaczynały tracić kolor.Okna były zasłonięte czarną zasłoną a do tego cały dom zaczął obrastać mech i liście co dodawało mu klimatu i uroku.
Wilbur otworzył drzwi i poprowadził mnie przez długi korytarz do pokoju w rodzaju salonu.
Był to duży pokój o zielonych ścianach i paru starych obrazach na nich.W rogu znajdywał się stary kominek a na środku przy oknie znajdywało się biurko z ciemnego drewna i metalowe krzesło przy nim.
-Stój tu-Zrobiłem co kazał a on sam poszedł do innego pokoju.Kiedy czekałem rozejrzałem się po pomieszczeniu dokładniej ale nie było tu nic specialnego nie licząc pewnego obrazu który jako jedyny nie przedstawiał krajobrazu tylko jakąś kobiętę o karmelowych włosach.Po chwili Wilbur wrócił ale z 5 innymi osobami a do tego uśmiechnięty od ucha do ucha.
-Wszyscy usiądźcie w kółku bo za chwilę zaczynamy-Powiedział brunet jak i każdy zrobił a on sam usiadł na metalowym krześle.
Spojrzałem na pozostałę osoby w pomieszczeniu:dwie kobiety,dwójka mężczyzn i jedna dziewczynka około 12 lat
-Więc chyba każdy już wie że będziemy grać w rosyjską ruletkę-Powiedział Wilbur tym samym podekscytowanym głosem co wcześniej.
Kobieta o ciemno blond włosach przełkneła głośno ślinę i patrzyła się z przerażeniem na Wilbura.
-Dla tych którzy nie wiedzą jak się gra w ruletkę-Spojrzał na dziewczynkę siedzącą po mojej lewej stronie.
-Dostaniecie pistolet w którym jest 6 miejsc na naboje,w jednym z tych miejsc będzie jeden pocisk-Pokazał dość mały pistolet i jeden mieniący się złoty nabój.
-Każdy musi sobie przyłożyć pistolet do skroni i nacisnąć spust,jeśli nabój nie wystrzeli gratulacje,przechodzisz do następnej rundy-Włożył nabój do komory
-Jednak jeśli nabój wystrzeli..-Wycelował w obraz kobiety w karmelowych włosach i nacisnął spust.
Nabój przebił idealnie płótno na środku czoła kobiety zostawiając małą okrągłą czarną dziurkę.
-Trafiony!-Krzyknął Wilbur po czym odkrząknął.
-Żeby być do was w fair kiedy pierwsza osoba cóż..zostanie trafiona ja również dołączę do gry a dwójka z was wyjdzie stąd cało.Wszystko zrozumiałe?-Powiedział przygryzając wargę i rozkładając ręce.Każdy nie licząc mnie niepewnie przytaknął.
-Świetnie!~W takim razie zaczynamy-
''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''739 słow
HA KURWA NIE SPODZIEWALIŚCIE SIE MNIE TAK WCZEŚNIE
Pozatym nie mam dziś czasu już na korekte więc przepraszam za błędy i dziękuję za 300 wyświetleń <3
łer is znajomi
aj domt knoł
Bayo ludu <33
CZYTASZ
Tak poprostu?|Quackbur [Zakończone]
ActionAlex Quackity morderca na zlecenie dostaje ofertę na zabicie pewnego znanego biznesmena-Jshlatta za ponad pół miliona.Jednak klient WilburSoot,jest znany z podpalania ludzi oraz wysadzania różnych miejsc..może to wszystko to zemsta a to miało się p...