Pov.Quackity
Czekałem w umówionym miejscu na najprawdapodobniej nowego klienta.Pisał mi na HXC,(jest to coś w rodzaju aplikacji z dark weebu gdzie możesz wynająć wsumie każdego) pisał żebyśmy się spotkali w jednej z opuszczonych fabryk które znajdowały się niedaleko mojego domu więc nie miałem z tym problemu.
Padło na opuszczoną fabrykę papierniczą którą nie była w stanie utrzymać firmy na obrzeżach miasta więc się wynieśli a fabryka miała zostać zburzona dopiero wtedy kiedy będzie na to budżet,czyli według mnie nie prędko.
Chłopak przedztawił się jako Wilbur Soot,tak naprawdę tylko dlatego zgodziłem się na to spotkanie.Wilbur jest gwiazdą i legendą swoich czasów,normalni ludzie którzy usłyszeli o nim chociaż raz już nigdy go nie zapomną.Ten mężczyzna zasłynął z podpalania ludzi i wysadzania wszystkiego co tylko chciał,według innych największą zbrodnią było spowodowanie eksplozji domu pewnego milionera po czym wolne podpalanie jeszcze żywej rodziny milionera oraz jego samego po czym wszystkim podcinając gardła by mnieć pewność że nie żyją.Wilbur jest niedouchwycenia,mieli jego portret pamięciowy a jednak nikt nie potrafił go złapać i aresztować,ani policja ani mafia czy inne podobne organizacje.Jedyny ślad jaki zostawał po chłopaku to krótka krwawa wiadomość
"It was never meant to be"
Każdy nie wiedział co ona może oznaczać,było dużo teorii które do tej pory krążą,niektóre były chore a niektóre w pełni realne.
-Ey,ogarnij się z tego transu bo stoję tu już 5 minut,to nudne a mamy sprawy do obgadania-Zlękłem się słysząc za sobą głos więc pierwsze co zrobiłem odruchowo to wyjąłęm nóż z rękawa bluzy i wycelowałem w stronę gardła chłopaka który stał za mną.
Był to nikt inny niż prawdziwy Wilbur.
Miał ciemno brązowe wręcz czarne oczy z ledwo widocznym błyskiem przez jego oczy wyglądały prawie jak martwe,lekki zarost i brązowe lokowane włosy a przy tym grzywkę opadającą na lewą część jego twarzy.
Miał na nosie okulary a pod nimi brązowy plaster.Był ubrany w żółty sweter,czarne spodnie z dziurami,ciemno szare glany i brązowy lekko zniszczony płaszcz
Gdy zobaczył moją reakcje uśmiechnął się do mnie i podniósł ręce do góry jakby go aresztowali.
-Awh Quackuś,ty naprawdę mnie nie pamiętasz?To przykre-Zrobił jakby zawiedzioną minę a ja schowałem nóż do rękawa przez co on schował ręce do kieszeni już czując się bardziej bezpiecznie.
-Nie przyzedłem tutaj na miłe spotkanie,mów co to za zlecanie i za ile- Odparłem szybko by drążyć tematu który chciał zacząć Wilbur bo i tak nie miałem nic do powiedzenia,nigdy ze sobą nie rozmawialiśmy a tymbardziej nie znaliśmy więc nie było sensu tego drążyć.
-Chcę byś zabił Jschlatta,dobrze wiesz kto to jest byliście..bardzo blisko prawda?-Czułem nutę kpiny w jego głosie,skąd on do jasnej cholery tyle wiedział?Sam nie wiem tymbardziej że Schlatt nie mówił nikomu o naszym ,,małżeństwie''.Polegało one na tym że dostawałem pieniądze za pokazywanie się jako jego partner na spotkaniach a w domu za bycie jego opiekunką i workiem treningowym jednocześnie.Miałem wtedy ciężki czas a pieniądze były duże więc czemu by nie skorzystać?Nie mogłęm iść do normalniej pracy z moją twarzą a nawet jeśli,nie zamierzałęm znosić kpin i charować za jakieś marne kwoty.Schlatt miał problem z alkocholem więc pilnowałem by nic nie zrobił sobie lub swojemu synowi.Skończyłęm tą prace z momentem w którym zaczął mnie obwiniać o swoje wszystkie porażki,rozbił wtedy butelkę wziął kawełek szkła przystawił mnie do ściany i zaczął ciąć mi na ślepo nadgarstki próbując na ślepo trafić w żyłę.Tamtego dnia pewnie bym umarł gdyby nie Tubbo,w tamtej chwili 14 letni syn Schlatta który odciągnął ojca ode mnie,uspokoił i położył spać.Podziękowałem mu i wyszedłęm z ich domu,po czym już nigdy nie wróciłem.
-Zależy ile płacisz,może wtedy to wezmę-
-Pół miliona,pasuje?-
-Udowodnij że dasz tyle pieniędzy- Bruntet zawachał się ale wyjął kopertę i dał mi ją do ręki,teraz jego wzrok wyglądał na znudzony całą sytuacją.Po chwili powiedział:
-Tam jest 250 tyś,uznajmy to za zaliczkę drugą połowę dostaniesz po robocie- Kiwnąłem tylko głową i schowałem kopertę do kieszeni bluzy.Uśmiechneliśmy się do siebie a wtedy Wilbur zrobił coś czego się nie spodziewałem.Podszedł do mnie jedną ręką złapał za podbródek a drugą podwinął mój lewy rękaw bluzy.Zaczął dotykać moich blizn które zostały mi po przykładaniu palącego sie papierosa do mojej skóry po czym zaśmiał się ale inaczej,to już nie brzmiało normalnie przez co przeszedł mnie dreszcz.Po chwili chłopak powiedział z sadystycznym uśmiechem;
-Oh,już wyblakły..ale wkońcu mineło pare lat.Trzeba je odświerzyć,chcę by były tak samo piękne jak wcześniej.One tobie też się wtedy podobały,mówiłeś że je lubisz.Chodźmy chcę znowu usłyszeć jak krzyczysz i płaczesz by przestać..to było tak ekscytujące że chce je usłyszeć znowu..tak bardzo chce że będę nawet błagać byś się zgodził..pomóż mi mi być szczęśliwy Quackity,wiem że ty też tego chcesz,wkońcu pragniesz by każdy wokół ciebie był szczęśliwy.Dlatego pozwoliłeś Schlattowi by robił z tobą co tylko zechce..nie chciałeś by twoja matka była smutna więc pomogłeś jej się zabić i wrobić samego siebie w morderstwo..skoro potrafisz tak bardzo się poświęcić czemu nie chcesz pozwolić zrobić czegoś tak małęgo przy innych czynach które robiłeś?Czemu jesteś tak bardzo egoistyczny Alex?-
Myliłem się,znałem go,bardzo dobrze go znałem.
'''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''
799 słów
Ayo :D mam nadzieję że narazie się podoba i że ktokolwiek to przeczyta xD mam dużgo stresa wypuszczjąc to bo nie wiem czy się uda ale trudno i przepraszam za błędy.
Tutaj opinia jeśli chcesz --->
CZYTASZ
Tak poprostu?|Quackbur [Zakończone]
AksiAlex Quackity morderca na zlecenie dostaje ofertę na zabicie pewnego znanego biznesmena-Jshlatta za ponad pół miliona.Jednak klient WilburSoot,jest znany z podpalania ludzi oraz wysadzania różnych miejsc..może to wszystko to zemsta a to miało się p...