Pov.Quackity
Wilbur włożył kolejny nabój do pistoletu,zakręcił bębnem po czym go zamknął i rzucił na środek kółka które stworzyliśmy.
Chwila,po cholerę ja w tym uczestnicze?
Znowu odczuwam tą dziwną atmosferę ale to raczej nie jest powód by uczestniczyć w tak pojebanym gównie jak rosyjska ruletka.
Boje się o swoje życie ale czy w tej chwili coś to znaczy?Nawet gdybym błagał on by to uznał za żałosne.(nie zapominajmy o tym że psycha Quacka podupadła jeszcze bardziej przez Wilbura <3)Przez całą drogę nic nie mówiłem chociaż wiedziałem że ciągnie mnie na ruletkę,do jasnej cholery co jest ze mną nie tak?Zdecydowanie wariuje,za dużo przebywam z ludźmi którzy źle na mnie wpływają.
Jakiś mężczyna z pewnym siebie uśmiechem i zarostem zakręcił pistoletem,wypadło na dziecko siedzące obok mnie na co ten mężczyzna tylko parsknął.Dziewczynka drżacymi rękami wzieła pistolet do rąk i przyłożyła go sobie do skroni a raczej lekko za nią,nikt nie reagował.Do jasnej cholery ci ludzie teraz tacy są czy Wilbur aż tak bardzo namieszał im w głowie?Trzeba to przerwać, inaczej jest możliwość że ona nie wyjdzie z tego cało.
-Wilbur,wypuść ją-Powiedziałem do bruneta wskazując na 12 latkę.Dziewczynka spojrzała na mnie przerażonym wzrokiem a potem na bruneta siedzącego na metelowym krześle,nadal nie puściła pistoletu.Wilbur spojrzał na mnie podejrzliwym wzrokiem a atmosfera stała się jeszcze cięższa.
-Czemu miałbym to zrobić?-Powiedział z widoczną obelgą w głosie.
-To jeszcze dziecko,i tak zgaduje że przeżyła wystarczająco krzywd z twojej winy-Powiedziałem nawiązując kontakt wzrokowy,jego wzrok był przerażający ale jeśli teraz przerwę on jej nie wypuści i przegram.
-Oh?Proszę,przedstaw się-Tym razem skierował się do dziewczynki która zdjeła pistolet z swojej skroni ale ciągle go trzymała.
-Ja...j..jestem Kate ale i..inni mówią na mnie Cat..mam w tym roku 12 lat i mieszkam na obrzeżach zatoki..-Powiedziała dość piskliwym wzrokiem zaczynając płakać.
-Więc,Cat-Wilbur wstał z swojego metalowego krzesła i przykucnął przy dziewczynie zabierając jej broń z ręki po czym odezwał się do niej na tyle głośno by każdy z obecnych usłyszał.
-Czy chciałabyś byś z tąd wyjść?-Dziewczynka szybko kiwneła głową a bruntet zaczął bawić się pistoletem rzucając go sobie z ręki do ręki.Po chwili spojrzał na mnie i zrobił coś w stylu flirtciarskiego uśmiechu.
-Pozwolę jej siedzieć na tamtym krześle i nie brać udziału w grze,jeśli ty przejmiesz jej kolejkę i dwa razy naciśniesz spust-Uśmiechnął się jeszcze szerzej a każdy podniósł wzrok na mnie
-Dobrze,zrobie to-Wilbur krótko się zaśmiał po czym pomógł jej wstać i usadził ją na krześle jeszcze coś szepcąc jej do ucha,nie słyszałem co jej powiedział ale dziewzyne przeszły dreszcze.Chłopak usiadł na miejscu na którym siedziała dziewczynka i dał mi pistolet do ręki.Przyłożyłem sobie pistolet do skroni ale mężczyna z zarostem który kręcił bronią krzyknął głośno na co się wzdrygnąłem
-Czemu ta mała zdzira nie musi grać a ja tak?!-Pokazał palcem na biedną Cat która skuliła się na krześle.Wilburowi nie spodobał się wyższy ton mężczyzny więc spojrzał na niego jednym z tych przerażających spojrzeń od których zawsze się odwraca wzrok i odpowiedział zimnym jak lód głosem
-Kwestionujesz moje decyzje?-Mężczyzna odrazu się uspokoił i powiedział coś niezrozumiałego pod nosem.
-Kontynuj,Alex-Dopowiedział Wilbur również zimnym tonem patrząc na mnie.Nie rozumiałem dlaczego nazywa mnie po imieniu,to w tej chwili nie ważne poprawiłem lufę pistoletu bardziej na skroń i bez zbędnego przeciągania nacisnąłem spust
CZYTASZ
Tak poprostu?|Quackbur [Zakończone]
AksiyonAlex Quackity morderca na zlecenie dostaje ofertę na zabicie pewnego znanego biznesmena-Jshlatta za ponad pół miliona.Jednak klient WilburSoot,jest znany z podpalania ludzi oraz wysadzania różnych miejsc..może to wszystko to zemsta a to miało się p...