9

386 25 199
                                    

Pov.Wilbur
Czemu on kurwa nie przyszedł?!Wszystkie starania poszły na marne,pierdolony kretyn.Wszystko co miał..

-Skarbie,wiem jak bardzo chciałeś dziś porozmawiać z swoim przyjacielem ale nie przyszedł dla własnego dobra..wybacz mu to zajście-Niższy położył ręce na moich na co ja lekko rozluźniłem uścisk,on ma racje nie mogę się tutaj wściec.Jeśli to zrobie będzie jeszcze gorzej.

-Masz rację kochanie,będzie jeszcze dużo okazji bym z nim porozmawiał,a teraz możemy iść sie bawić skoro z rozmowy nici-Mimowolnie westchnąłem i odszedłem od stołu,zapale i będzie lepiej.

Chwila,przecież teraz nie można wyjść przez te głupie zasady,zajebiście.

Poszedłem do łazienki i zamknąłem się w jednej z kabin,specialnie na tą impreze wziąłem elektryka co jak teraz widzę nie było dobrym pomysłem.
Zaciągnąłem się e-fajkiem po chwili wypuszczając kłębek dymu.

Nie myślałem że będzie z nim aż tak źle że aż nie przyjdzie,to nie miało tak być wogóle nie tak.Nie poszło wszystko po mojej myśli ale muszę sobie poradzić,to musi sie dokonać inaczej mój cel nie zostanie osiągnięty..zostanę dziś z Quackitym w hotelu.Narazie trochę skorzystam z tej imprezy,Quackity pewnie też i wtedy może chociaż na chwilę oderwiemy się od prawdziwego świata

A co jeśli to się nie uda?Quackity się nie zgodzi i opuści impreze po północy?Wtedy już nie będzie mógł wrócić a ja iść za nim.A nawet jeśli zgodzi się na nocowanie w hotelu to może go w każdej chwili opuścić.Misja którą mieliśmy razem zrobić się nie powiodła z mojej winy więc dobrowolnie niższy będzie mógł sobie odejść.Quackitiego przy mnie trzymała jedynie misja,teraz nie ma już nic,to koniec prawda?A co jeśli teraz odpuszcze?Będą tego konsekwencje?Czy jak odpuszcze jedyny raz w życiu następnego dnia tego pożałuje?

W momencie w którym dużo większy kłąb dymu wydobył się z moich ust a kująca nikotyna opuściła płuca wszelakie złe myśli odpuściły,poszły wraz z papierosowym dymem by później wrócić na nowo,jednak narazie ich nie ma,nie muszę się przejmować problemami ani zdrowiem.

Papierosy odpuszczają jedne problemy powodując kolejne ale pomagają,chwilowo ale jednak,dlatego je pale nie przejmując się co będzie potem.Dlaczego?Bo jako zwykły człowiek nie wiem czy "potem" kiedykolwiek nadejdzie,w każdej chwili mojego życia może ktoś mnie udusić lub zadźgać nożem,wtedy "potem" nie jest ważne.

Schowałem elektryka do kieszeni i wyszedłem z pomieszczenia.Spojrzałem na zegarek-00:25.
Raczej za długo tam byłem,po za tym dziwne że elektryk się w tym czasie nie skończył.

Widziałem jak Quackity bawi się z jakimś chłopakiem,teraz zaczeli się do nich przysiadać inni goście zaczynając grupowy melanż.

Mruknąłem coś sam do siebie i podeszłem do stolika z alkocholami.Wziąłem jakieś pierwsze lepsze naczynie z trunkiem,wypadło na wino.

Mineło półtorej godziny,paru gości już zdąrzyła wyjść a jakaś parka iść do któregoś pokoju w hotelu,reszta była podpita lub pijana.

Zaliczałem się do tej drugiej grupy z tą różnicą że kontaktowałem.W tej chwili z szklanką niedopitego whisky przyglądałem się wygłupom Quackitiego na rurze.

-Ładnie się rusza co?-Zaśmiał się mężczyzna stojący za mną.Szybko odwróciłem a wtedy weszelakie wątpliwości i podejrzenia znikły.

Za mną stał kochany już podstarzały Philza,naprawdę wiele dla mnie znaczy.Przytuliłem go na co ten poklepał mnie po plecach po czym zaproponował byśmy usiedli na co z chęcią przystałem.

Usiedliśmy przy fontannie i piliśmy swoje trunki.Rozmawialiśmy o tym jak każdemu się powodzi i inne nie istotne błahostki aż temat spadł na mnie i Quackitiego.

Tak poprostu?|Quackbur [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz