9 sierpień, 2002
Hermiona siedziała ze skrzyżowanymi nogami na podłodze swojej jaskini, z piórem między zębami i rozłożonymi przed nią kartkami notatek, jej oczy szybko prześlizgiwały się po linijkach tekstu.
Cała podłoga jaskini była zwykle pokryta eklektycznym bałaganem z koców, poduszek i wysuszonej trawy; ostatnio zwieńczono go notatkami i książkami. Przyćmione światło z wielu ciągów wypalonych bajkowych światełek, które zebrała z wioski i wypełnione małymi punkcikami światła, nadało jaskini eteryczny charakter.
Od tak dawna nie miała odpowiedniej biblioteki do wykorzystania – od tak dawna zastanawiała się nad tak wieloma rzeczami i nie była w stanie szukać odpowiedzi. Właściwie była bardzo wdzięczna Malfoyowi za zaoferowanie nieograniczonego dostępu do biblioteki Malfoyów.
Hermiona ledwo opuściła swoją jaskinię na tydzień, ślęcząc nad niezliczonymi tekstami, zwojami i dziennikami, pozostawiając tylko po to, by wymienić swoje książki w jego bibliotece.
Ale chociaż spędziła tyle czasu na badaniu sytuacji, znalazła zaskakująco niewiele odpowiedzi, chociaż nauczyła się wiele o Wili i sfinksach. Nie żeby była zaskoczona – bycie przeklętym, by zadawać zagadki i przemieniać się w lwa było prawdopodobnie niecodziennym problemem, w którym można wylądować.
Malfoy kilka razy przychodził do jej jaskini, a po tym, jak zobaczył ją po raz pierwszy – lekko maniakalną, z włosami związanymi w niechlujny kok z wbitym w niego piórem – za każdym razem przynosił jedzenie.
Poszukiwał z nią informacji lub po prostu siedział z nią – a podczas okazjonalnych przerw omawiali sprawy mało istotne.
Hermiona musiała przyznać, że miło było mieć kogoś w pobliżu, po spędzeniu tyle czasu sama. Ale na tym polegał problem – miała być sama. I nie wiedziała dokładnie, jakie mogłyby być tego konsekwencje.
Ale jak dotąd nie wydarzyło się nic niezwykłego, a ponieważ zdecydowała, że co drugi dzień Malfoy mógł odwiedzić ją w lesie, nie zamierzała po prostu pozwolić mu umrzeć, jeśli będzie mogła coś z tym zrobić. Podejrzewała, że jego wizyty w równym stopniu wpływały na jego zdrowie psychiczne, co na jej własne. Dziwne było, jak szybko zaczął się jej podobać.
Hermiona spojrzała w górę, gdy trawa na zewnątrz jej jaskini zaszeleściła, starając się powstrzymać uśmiech na twarzy, gdy jego platynowo-blond głowa przechyliła się przez wejście do jaskini.
Uśmiechnął się, wymachując torbą jedzenia.
- Cześć – powiedziała Hermiona, odkładając pióro i biorąc torbę, głęboko wdychając zapach. Z pewnością przebijało to chude, dzikie zwierzęta i gryzonie, którymi żywiła się jako lew. Podejrzewała, że on też tak zakładał. - Dziękuję.
- Nie ma problemu – mruknął, siadając na ziemi obok niej. - Nic nowego?
- Nie - powiedziała Hermiona, wyciągając z torby parującą miskę zupy i łyżkę, magicznie utrzymywaną w cieple. - A ty coś znalazłeś?
– Niekoniecznie – powiedział, zwracając się do niej. - Pomyślałem, że nie warto o tym wspominać, ponieważ była to prawdopodobnie jedna z pierwszych rzeczy, których próbowałaś, ale czy byłaś u łamaczy klątw?
Hermiona przerwała, przez chwilę przygryzając język.
– Właściwie to nie – przyznała. - Chociaż myślałam o tym wiele razy. Nie mogłam znaleźć żadnego w Australii, a tam wszystko było wystarczająco skomplikowane bez rozmawiania ze zbyt wieloma ludźmi. - Zawahała się, pochylając głowę. - Myślę, że zanim wróciłam do Anglii, byłam dość zrezygnowana, że po prostu to przeczekałam. Oczywiście, dopóki mnie nie znalazłeś.
CZYTASZ
The Creature You Know
FanfictionPróbując przywrócić wspomnienia rodziców, Hermiona zostaje przeklęta przez potężnego czarodzieja. Ścigana przez swoją przeszłość i związana losem z byłym wrogiem, który stał się sojusznikiem, musi współpracować z Draco Malfoyem, aby rozwiązać konfli...