Rozdział 7

478 29 2
                                    

1 wrzesień, 2002

Draco obserwował z drugiej strony jaskini, jak oczy Granger poruszały się szybko tam i z powrotem po arkuszu pergaminu, który zawierał pełną analizę jej stanu dokonaną przez Billa Weasleya.

Aby nie wiercić się i nie zaglądać jej przez ramię, leniwie przesuwał kilka stosów ubrań, które ułożyła pod ścianą, do małej komody, którą jej dał do użytku.

Zerkając ukradkiem w jej stronę, Draco przyjrzał się starannie złożonemu stosikowi majtek.

– Malfoy – warknęła ostrzegawczo, a kiedy się odwrócił, jej brwi były uniesione.

Draco zachichotał i ostrożnie włożył jej bieliznę do górnej szuflady.

- Jestem pod wrażeniem, Granger. Nie zakładałbym, że lubisz skąpy, koronkowy rodzaj majtek.

Jeśli miał być szczery, samo wyobrażenie sobie Granger w tych majtkach bardzo go rozproszyło i podnieciło. Wypuścił długi oddech.

Granger zakpiła i wstała, nawet gdy rumieniec pogłębił się na jej policzkach. Z irytacją wsunęła arkusz pergaminu w jego pierś, a kiedy Draco chwycił list, Granger wskoczyła i wsunęła stos biustonoszy do szuflady, zatrzaskując je, by nie mógł przyjrzeć się bliżej.

– Nie masz w sobie poczucia humoru – drażnił się, pozwalając, by uśmiech pojawił się na jego ustach. – Człowiek może marzyć, prawda?

- Marz, ile chcesz – powiedziała wysokim głosem, składając ramiona i oparła się nieszkodliwie o zamkniętą szufladę.

- Och, Granger - zachichotał Draco, drażniąc się z nią i przyciągając ją bliżej. Upuścił kartkę pergaminu na ziemię. Czuł, jak prycha przy jego klatce piersiowej, ale w końcu jej ramiona objęły jego plecy.

Nagle jej dotyk, ręce przyciśnięte do niego, sprawiły, że zmysły Wili nabrały rozpędu. Ucisk jej dłoni na jego plecach, jej ramiona po jego bokach – jej zapach.

Jak łatwo byłoby unieść jej drobnej postury ciało na komodę – owinąć jej nogi wokół jego talii.

Draco zanurzył twarz w jej kręconych włosach, oddychając głęboko, pławiąc się w kuszącym zapachu swojej partnerki. Przysunął się, przyciągając ją jeszcze bliżej. Czuł każdy jej oddech, delikatne podmuchy powietrza na swojej szyi, jej palce, które delikatnie przesuwały się po jego kręgosłupie...

Odsłonięta skóra szyi i obojczyka drażniła go; jego krew płonęła, gdy krążyła w żyłach, pulsując w jego mózgu, zachęcając go do zabrania jej, do oznaczenia.

Oznaczenia swojej partnerki, której tak bardzo pragnął.

Draco nie miał kontroli nad feromonami, które falami wylewały się z jego skóry, nad kłami, które wydłużały się i zaostrzały, nad swoimi dłońmi, gdy odgarniał jej włosy z ramion, jeden głęboko zatopiony w jej lokach.

Jego głowa pochyliła się do przodu; czuł jej zapach, gdy każdy instynkt krzyczał na niego, pchał go do przodu – jego zęby muskały delikatny łuk jej szyi.

- Co robisz - wyszeptała Granger wysokim głosem.

Draco musnął skórę w miejscu, gdzie spotykały się jej szyja i ramię, wyciągając język, by posmakować jej ciała.

- Malfoy... - sapnęła.

Oznaczyć, oznaczyć, oznaczyć. Jego oczy zatrzepotały, gdy obnażył kły i przechylił jej głowę...

Draco cofnął się pod nagłym silnym naciskiem na jego brzuch. Jak przez mgłę zobaczył rozmytą sylwetkę Granger wyskakującą spomiędzy niego a komody, z rękami skrzyżowanymi obronnie na piersi.

The Creature You KnowOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz