Rozdział 12

529 32 3
                                    

5 październik, 2002

Hermiona rozciągnęła szyję w jedną, a potem w drugą stronę, robiąc krótką przerwę od rękopisu, nad którym ślęczała godzinami.

Ze skrzyżowanymi nogami na podłodze w salonie, otoczeni dziennikami i rachunkami, ona i Malfoy spędzali prawie każdą bezsenną chwilę, próbując znaleźć coś, co dałoby im przewagę nad Lekarzem Czarownic.

Minęły trzy miesiące, odkąd Malfoy odkrył, że jest jego partnerką, a napięcie między nimi i w tej sytuacji było o wiele większe.

Pod wieloma względami było to jak ostatnia deska ratunku, aby wszystko działało bez ponoszenia konsekwencji z jednej lub drugiej strony.

– Nazwij mnie niewrażliwym – powiedział Nott, siedząc rozciągnięty na fotelu, z głową zwisającą z podłokietnika, gdy trzymał worek krwi – ale dlaczego Draco nie może po prostu wpaść tam i zagrozić, że spali tego tak zwanego Lekarza Czarownic, jeśli nie cofnie klątwy?

– To nie takie proste – powiedziała Hermiona, pociągając łyk herbaty Earl Grey z zimnego kubka. – Coś mi mówi, że szaman nie jest typem, który kłania się powszechnym zagrożeniom.

Nott wzruszył ramionami, prostując się, gdy spojrzał na Malfoya, którego brwi zmarszczyły się, gdy czytał starą relację o dziwnej magii i jej użytkownikach.

– Jak to się dzieje, że z tym człowiekiem praktycznie nie ma spotkań? – mruknął w końcu, kręcąc głową. – Można by pomyśleć, że ktoś coś wie. Jakieś jego słabości?

– Kiedy szukałam go po raz pierwszy – wyjaśniła Hermiona, przygryzając wargę – wszyscy mnie przed tym ostrzegali. Nawet główny uzdrowiciel pracujący z moimi rodzicami powiedział, że większość ludzi, którzy go szukali, nigdy nie wróciła, a jeśli tak, to nigdy nie wrócili tacy sami.

– Ach – powiedział mądrze Nott – więc to była twoja wskazówka, by wtedy uciekać i go nie szukać. Teraz rozumiem.

Hermiona rzuciła w niego książką.

– Nigdy nie powiedziałam, że to najmądrzejsza decyzja, jaką kiedykolwiek podjęłam – przyznała, czując rumieniec na policzkach.

– Jest trochę tej pokory, której musimy się nauczyć – powiedział Malfoy z lekkim uśmieszkiem.

Jej żołądek załamał się na ten widok. Mieszkanie w tym samym mieszkaniu co on tylko pogorszyło to, co było między nimi, a Hermiona ledwo mogła na niego patrzeć, nie chcąc się na niego rzucić. I nie była do końca pewna, jak wiele ma to wspólnego z naturalnie emitowanymi w niskich dawkach feromonami, czy też jego wilą przez sposób na wzmocnienie więzi poprzez subtelne zwiększenie ich intensywności.

Albo ile z tego wynikało tylko z jej własnego rosnącego zainteresowania nim.

– Chciałabym, żeby klątwa była mniej dwuznaczna – powiedziała cicho, żując końcówkę cukrowego pióra, które Malfoy przyniósł jej do domu, po tym, jak kiedyś wspomniała, że ​​lubiła je w szkole.

Zagadki pojawiały się jak zwykle i chociaż znacznie częściej pozostawała w swojej ludzkiej postaci, codziennie rano i wieczorem sprawdzała swojego lwa, aby upewnić się, że przemiana również się nie zatrzymała. Klątwa niesamowicie akceptowała jej nowe warunki życia, pomimo faktu, że była mniej samotna niż kiedykolwiek, odkąd została przeklęta.

Ale mimo to coś w niej wzburzyło się nieprzyjemnie na myśl o klauzuli pokory. Coraz częściej zastanawiała się, jak to się stało, zwłaszcza że spędza mniej czasu sama. I jak mogłaby to rozgryźć. To było coś, o co obiecała zapytać szamana, kiedy go znajdą.

The Creature You KnowOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz