"Uciekłeś z randki?"

291 32 7
                                    

Pov: Trevor O'Donnell

- Macie tu porażający bałagan – odparłem, rozglądając się po domu. Dopiero przyjechałem ze szkoły, chciałem się pospieszyć, by nie spóźnić się na obiad u Chiary, a tu czekała na mnie chmara roboty. – Henry, sprzątaj po sobie – dodałem po oględzinach kuchni.

- To tata, ale bądź ciszej! Odpoczywa – kiwnął głową w kierunku sofy, na której zauważyłem śpiącego ojca. Miał zmierzwione włosy, których blond pasma przeplatały się z tymi błyszczącymi siwizną. Przekrzywiły mu się okulary, a błękitna koszula była okropnie wygnieciona. Obok niego leżały jakieś papiery, zapewne znów przywiózł badania ze szpitala. Zacząłem zbierać brudne naczynia z salonu, a także ułożyłem dokumenty w równą kupkę. – Zrobiliśmy z tatą zupę dyniową – powiedział. Popatrzyłem sceptycznie na garnek. Mikstura w środku nie zachęcała, do tego świadomość, że robił ją stary O'Donnell po dyżurze... Całe szczęście miałem alternatywę w postaci posiłku u Chiary.

- Powiesz tacie? – upewniłem się po przekazaniu informacji na temat planów na moje dzisiejsze popołudnie. Henry pokiwał głową. – W takim razie idę się przebrać – rzuciłem i zacząłem wspinać się po schodach. Dwa, cztery, sześć, osiem... Wchodziłem co drugi stopień. Wydało mi się to szybsze. Przebrałem się prędko w niebieskie jeansy i założyłem białą koszulę. Przyjrzałem się swojemu odbiciu w lustrze. Nie, zdecydowanie zbyt oficjalnie. A to przecież tylko obiad u mojej przyjaciółki, prawda? Narzuciłem więc również granatową bluzę Nike, by wyglądało to luźniej. Poprawiłem włosy, pochowałem leżące na wierzchu rzeczy i ponownie zbiegłem na dół. Już po chwili szedłem w stronę domu Daltonów. Chiara podobnie jak ja, wychowywała się bez matki. Znaczy, moja zmarła, a jej rodzice po prostu się rozwiedli. Mieszkała jednak z ojcem i tylko z nim miała kontakt, więc to w sumie podobnie. Lucas od niedawna znalazł sobie nową partnerkę – Aishę, z którą Chiara raczej dobrze się dogadywała, tak że mogła poczuć chociaż część relacji, jaka wytwarza się między dzieckiem a matką. Ojcowie to jednak zupełnie coś innego. Mój był wspaniały, ale choćby się dwoił i troił, nigdy nie byłby w stanie sprawić, że nie będę tęsknił za mamą. Popatrzyłem w niebo, które dostawało obecnie lekko różowej barwy ze względu na zbliżający się zachód słońca. Wiedziałem, że ona gdzieś tam czeka i miałem nadzieję, że jest ze mnie dumna.

- No jesteś wreszcie – zawołała Chiara, gdy w końcu doszedłem na miejsce i zadzwoniłem dzwonkiem przy furtce. Wyglądała ślicznie. Zagryzłem zęby, gdy przytuliła mnie na powitanie. Ruszyliśmy ścieżką w stronę domu, a ja mogłem bliżej przyjrzeć się jej dzisiejszemu wizerunkowi. Miała na sobie białą, jakby tenisową spódniczkę i czarny top z długim rękawem. – Trev już przyszedł – dała znać tacie, który krzątał się po kuchni ze szpatułką w ręce. Uśmiechnął się szeroko na mój widok. W tym samym czasie przyszła również jego partnerką i objęła mnie w geście powitania.

- Trevor, miło cię widzieć - przytaknąłem grzecznie i podszedłem bliżej stołu, na którym wyłożone zostały już niektóre elementy posiłku. Uwielbiali mnie. Zawsze chciałem wypadać dobrze w oczach wszystkich rodziców moich znajomych, tu nie chodziło tylko o Chiarę. Po prostu chciałem być tym kolegą idealnym... Szatynka zbliżyła się do mnie. – Pomóż proszę, nalej nam czegoś do picia – zwróciła się starsza kobieta do dziewczyny. Pokręciłem szybko głową.

- Ja to zrobię – odsunąłem krzesło dla Chiary, na którym po chwili usiadła. Następnie rozlałem świeżo wyciskany sok do każdej ze szklanek. Później zająłem miejscem obok mojej przyjaciółki. Po kilku minutach dołączyli również jej rodzice. Zaczęliśmy jeść i rozmawiać.

- Więc jak twoje treningi Trevor? Chiara jest zawsze pod ogromnym wrażeniem, gdy wychodzi z tobą. Dobrze ci idzie? – zapytał Lucas, a ja zawahałem się z odpowiedzią. Właściwie to szło mi nad wyraz dobrze, ale odkąd mama odeszła, nie sprawiało mi to już tyle radości.

Pleased to meet youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz