"Nieźle, ale wolę inne pozycje"

285 24 8
                                    

Pov: Trevor O'Donnell

Nie wiem, dlaczego poszedłem później do Chiary. Potrzebowałem jakiegoś wyładowania po całym wieczorze. Czy chciałem zobaczyć konkretnie ją? Być może. Nie wiem, nie mam pojęcia. Czułem, że nie znajduję żadnych właściwych odpowiedzi, choć zwykle mi się to nie zdarzało. Przygładziłem runę na nadgarstku, o którą pytała Ren. Widziałem, że była zachwycona moimi tatuażami. Sprawiało mi to satysfakcję. Była cholernie dociekliwa i ciekawa wszystkiego. Błyskotliwa, inteligentna... Była na tym polu tak wybitna, czy może to inni wydali mi się teraz mniej niż przeciętni?

- Przyniosłam herbatę – do pokoju wróciła Chiara. Odstawiła napoje na stoliczek nocny. Nie wspomniałem jej o tym, że Ren była ze mną na treningu. Choć z początku faktycznie zdziwiło mnie kłamstwo brunetki, teraz zrobiłem dokładnie to samo. Obserwowałem jak szatynka rozciąga w pokoju matę do ćwiczeń i wyjmuje piłkę do pilatesu.

- Nie żartuj, że będziesz teraz robić trening – jęknąłem. – Czemu nie możemy po prostu poleżeć? – narzekałem, na co reagowała śmiechem. – Nudzi mi się, gdy ćwiczysz – burknąłem niczym obrażone dziecko. Byłem rozpieszczony? Zapewne nieco tak. Nie tylko przez ojca. Przez Chiarę również. Charlie także przyłożył do tego rękę. Rozciągała się, robiła brzuszki... Wyglądała cholernie dobrze. Za dobrze jak na to, że mogliśmy się jedynie przyjaźnić.

- To poćwiczyć ze mną – zaproponowała, przerywając serię. Usiadła po turecku na macie i patrzyła na mnie z wyczekiwaniem. Niechętnie zwlokłem się z łóżka. Wyciągnęła do mnie dłoń, by ściągnąć mnie na dół. – Popatrz, połóż się na plecach – poinstruowała mnie. Chwyciła moje kostki, by podnieść je nieco w górę. Stanęła nade mną i złapała mnie za ręce, jednocześnie opierając brzuch na moich stopach. Okazało się to wcale nieprostym zadaniem. Uwielbiałem, gdy się śmiała. A w tamtej chwili śmiała się bardzo dużo. Ten dźwięk sprawiał, że ja też stawałem się chętniejszy do życia. Wymuszała na mnie różne dziwne pozycje do jogi. Normalnie nigdy w życiu nie zrobiłbym z siebie takiego głupka, ale nie byłem w stanie jej odmówić, widząc, ile ma z tego radości. Jakby szóstym zmysłem wyczuwałem nadchodzące kłopoty, ale odganiałem tę myśl w miarę skutecznie.

- Koniec, błagam – jęknąłem w końcu, gdy udało się nam wykonać kolejną z figur. Chiara wydała z siebie pomruk niezadowolenia, więc gwałtownie złapałem ją w talii i podniosłem w powietrze. To był cholerny błąd. Oplotła swoimi nogami mój brzuch, przylgnąwszy do mnie. Moja ślina zgęstniała, a przez kręgosłup przebiegł dreszcz. Przecież mogę zrobić to chociaż jeden raz, prawda? Przyjaciele czasem robią takie rzeczy. Chciałem sobie jakoś wytłumaczyć scenariusze na dalsze minuty tej sytuacji, które galopowały w mojej głowie. Właściwie to jeden z nich był wręcz idealny, ale nie wtedy, gdy Chiara była nadal Chiarą...

- Po prostu to zrób, nie myśl o tym tyle – usłyszałem jej szept nad uchem. Nie umiałem pogodzić się z tym, że w tamtym momencie nie panowałem nad moimi głupimi zachciankami. Nie umiałem jej spojrzeć w oczy. Nie umiałem również się wycofać. Nie dałem rady nawet oszacować strat, które mogłem ponieść. Po prostu wpiłem się w jej usta, o których myślałem tyle czasu. Czułem, jakby były idealne dla mnie. Jakby ona była idealna dla mnie. Przesunąłem się w stronę biurka, aby mogła na nim usiąść. Jej dłonie błądziły po moim brzuchu pod koszulką. Odchyliła głowę w tył, ułatwiając mi dostęp do szyi. Przez ciało dziewczyny przeszedł dreszcz, gdy zacząłem znaczyć jej skórę mokrymi śladami. Chciałem wyciągnąć i zapamiętać z tej chwili jak najwięcej, bowiem nigdy po raz kolejny miała się nie powtórzyć. W końcu jednak musiałem się od niej odsunąć. Próbowała złapać ze mną kontakt wzrokowy, ale unikałem tego jak ognia. Czułem się jakbym zrobił jej krzywdę. – Trev, możesz na mnie spojrzeć? Inaczej pomyślę, że żałujesz – martwiła się tym. Słyszałem to po jej głosie. Zrobiłem już jedną złą rzecz tego wieczora, nie mogłem zrobić kolejnej. Popatrzyłem w jej zielone oczy. Obserwowała mnie spod długich, ciężkich rzęs. Przejechała językiem po zaczerwienionej wardze. Dziwna cisza, cholera... Nie mogłem dopuścić, by coś się między nami zmieniło.

Pleased to meet youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz