63. W świetle księżyca

534 46 52
                                    

Niczego nie oczekiwała, nie chciała robić sobie żadnej nadziei. Siedziała w salonie oglądając zdjęcia z przeszłości, wymieniając się z Alyą uwagami na ich temat. Oscar czynnie uczestniczył w tej debacie, chłonąc z radością jak najwięcej szczegółów o bohaterskim życiu jego mamy i wujka Adriena, a także jak się potem dowiedział, taty. W końcu Alya wypaplała o swojej działalności jako Rudej Kitki i Nino jako Pancerniku. Chłopiec wyglądał jakby wygrał los na loterii. Dzięki temu Marinette mogła się uśmiechać, mimo tego jak bardzo cierpiała w środku.

Dzień chylił się ku końcowi. Oscar usiadł przed telewizorem, oglądając bajki, a Marinette piła z Alyą herbatę. Nie chciała opowiadać za wiele, ale to co zdradziła i tak poważnie zmartwiło jej przyjaciółkę.

— Nie chcę go tłumaczyć, Marinette — westchnęła Alya. — Naprawdę to on powinien ci to wszystko wyjaśnić.

— Dlaczego to brzmi jakby on ukrywał przede mną kolejny sekret? — zapytała, opierając głowę na ręce.

— To nie jest sekret Marinette. Tu chodzi o to, żeby on na spokojnie wyjaśnił ci sposób w jaki żyje. Może wtedy uda wam się znaleźć jakiś złoty środek.

— Nie wiem czy tu jest co tłumaczyć, Alya — westchnęła. — Wszystko jest jasne, Adrien chce być singlem do końca życia i nie potrzebuje takiej kuli u nogi jak ja.

— Nie mów tak — skarciła ją Alya.

— A jak to inaczej nazwać? Spójrzmy prawdzie w oczy. On mnie nie chce i tyle. A ja będę sobie dalej do niego wzdychać, tak jak kiedyś. Historia zatoczy koło.

Rozmowę przerwał jej dźwięk wiadomości. Zerknęła na telefon, dostrzegając, że to Adrien do niej napisał. Z niepokojem otworzyła smsa.

<Chciałbym, żebyś odwiedziła mnie dziś wieczorem, jeśli masz na to ochotę i możliwość. To bardzo ważne.>

Zagryzła wargę. Długo zastanawiała się czy chce się z nim spotkać i co mu na to odpisać. Wolałaby trochę odczekać, bo przez te wszystkie emocje gotowa znowu zrobić coś głupiego. Zanim odpowiedziała, dostała kolejną wiadomość.

<Udało mi się odczytać melodię>

Natychmiast wystukała odpowiedź:

<Będę po 19>

Była wdzięczna Alyi, że zaoferowała się, że zajmie się Oscarem. Bała się użyć miraculum, żeby dotrzeć do niego na jojo, bo nie wiedziała jak zareagują mieszkańcy, jeśli za często zacznie im się rzucać w oczy. Wybrała więc taksówkę, ale zabrała ze sobą Tikki, dla otuchy. Czuła, że teraz na nowo nie będzie umiała się z nią rozstać.

Zadzwoniła do drzwi jego mieszkania, wzdychając tak samo ciężko jak wtedy gdy przyszła tu prosić go o wizytę na urodzinach Oscara. Teraz bała się właściwie tak samo jak wtedy, nie wiedząc czego się spodziewać.

Otworzył jej od razu. Jego oczy były zamglone, a włosy roztrzepane na wszystkie strony. Wyglądał jakby nie spał przez całą noc, co akurat było prawdą. Całą noc skakał po dachach, próbując zrozumieć siebie samego i swoje uczucia, a potem nad ranem usiadł do fortepianu, od którego nie wstał aż do momentu w którym ona zadzwoniła do drzwi.

Gdy tylko udało mu się poprawnie odczytać linię melodyczną, zachwycił się tym jakie dźwięki wydał fortepian. Od zawsze wiedział, że Luka był utalentowanym muzykiem, nie miał co do tego żadnych wątpliwości, ale żeby być w stanie dotrzeć melodią do samego dna jego serca?

Każda nuta w tym zapisie była jak napisana idealnie dla niego. Czuł jej wibracje, ton który uderzał w najczulsze miejsca jego duszy. Pragnął by Marinette poczuła to samo, więc grał od rana, żeby nauczyć się tej melodii na pamięć.

Druga szansa, Agreste! (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz