HAWKINS, INDIANA 1986Zerwałam się prędko na nogi, gdy tylko przedostałam się na drugą stronę i zauważyłam, jak wielkie stwory przypominające nietoperze atakują leżącego Steve'a. Dwa potwory wgryzały mu się w brzuch, a trzeci oplótł swój ogon wokół jego szyi i zaczął go dusić. Rozejrzałam się wokół i złapałam za połamany drewniany kij, który leżał tuż przy bramie.
Wzdrygnęłam się i zrobiłam krok do tyłu, gdy z dziury zaczęła wypadać cała reszta, która musiała popłynąć zaraz za mną. Uśmiechnęłam się do Robin i prędko popędziłam w kierunku Steve'a. Mimo że upływały sekundy miałam wrażenie, że każda ciągnie się w nieskończoność.
– Witajcie. – szepnęłam pod nosem i uniosłam kącik ust do góry. Wzięłam duży zamach i uderzyłam jednego nietoperza, który był przy jego brzuchu. Starałam się nie uszkodzić Harringtona i trafić w samego stwora. Całe szczęście to mi się udało i jeden nietoperz odczepił się od niego.
Kątem oka zauważyłam, jak cała reszta zaczęła walczyć z innymi. Zerknęłam w kierunku Robin, która uderzyła drugiego nietoperza, który ranił Steve. Szybko podeszłam do głowy Harringtona i nadepnęłam na ogon stwora, który go dusił i zaczęłam okładać go kawałkiem drewna.
– Jebane ptaszyska... – usłyszałam zmęczone szepniecie Eddiego, ale nie oderwałam wzroku od swojego problemu. Nie chciałam przypadkiem uderzyć Steve wprost w twarz, bo mogłoby to skończyć się nie za dobrze.
– Co... to... za... gówno. – wydyszałam pomiędzy uderzeniami. Czułam, jak moje całe mięśnie się spięły, a w dalszym ciągu tamten nietoperz nie umierał ani nie puszczał. Jedynym plusem było to, że Steve mógł złapać za jego ogon przez co nie dusił go on już tak bardzo.
– Lili! – usłyszałam głos Robin, ale nim zdążyłam pojąć co się dzieje poczułam pazury raniące moje plecy.
Nie były to głębokie rany, ale na tyle mocne że odczuwałam intensywne pieczenie. Wyrzuciłam drewno z dłoni i starałam się złapać za niego rękami, ale za nic mi to nie wchodziło. Przeklnęłam pod nosem, ale zaraz Robin do mnie podbiegła i pomogła mi go ze mnie zdjąć.
– Uwaga! – krzyknęła, gdy uderzała nim o ziemie. Szybko odszukałam wzrokiem moją broń i podniosłam ją, a zaraz po tym zaczęłam uderzać nietoperza z ogromną siła.
– Giń... – warknęłam, a zaraz po tym nietoperz przestał się ruszać. Wypuściłam głośno powietrze z ust, ale nie dałam sobie czasu na odpoczynek. Zerknęłam prędko w kierunku Steve'a, aby zobaczyć jak on sobie radzi.
Harrington przez chwilę uderzał nietoperzem o ziemie. Chciałam zrobić krok w jego stronę, aby mu pomóc, ale dłoń Robin mnie zatrzymała. Zerknęłam w jej kierunku, ale ona tylko pokiwała głową, abym spojrzała w kierunku Harringtona. Trafiłam akurat na moment, gdy pociągnął za jego ogon, a ciało nietoperza rozerwało się na dwie części, a Steve splunął krwią. Prędko wyrwałam dłoń i ruszyłam w jego kierunku.
— Wszystko w porządku, Lili? – zapytał, a jego dłonie znalazły się na moich biodrach. Czułam, że delikatnie oparł się o mnie, a mi wcale to nie przeszkadzało. Zaśmiałam się żałośnie pod nosem i położyłam swojego dłonie na jego policzkach.
– To ciebie przed chwilą prawie zjadły te jebane nietoperze, a ty mnie pytasz się czy wszystko w porządku? – mruknęłam, a on spojrzał w moje oczy. Widziałam po nim, że jest zmęczony, ale mimo tego uniósł kącik ust do góry. – Mów lepiej, jak u ciebie.
– Oprócz tego, że odgryzły mi kawałki skóry, to jest naprawdę okej.
– Kurwa. — burknęłam pod nosem i oprzytomniałam. Oderwałam się delikatnie od niego i zerknęłam ma rany na jego brzuchu. Całe szczęście nie wyglądały ma super poważne, ale jedna wyjątkowo mocno krwawiła i mocno mnie to niepokoiło.
W nerwach starałam się poszukać łączącej nas nitki i delikatnie za nią pociągnęłam. Czułam, jak ból wypełnia moje ciało, ale nie dałam po sobie tego poznać. Zerknęłam w kierunku jego twarzy, gdzie zauważyłam zauważalną delikatną ulgę.
— Nie jest okej, jest bardzo nie okej. – szepnęłam po chwili, gdy poczułam, jaki ból przeszywał go przed chwilą. – Musimy znaleść jakieś schronienie, abym mogła ci to opatrzeć...
Zaczęłam się rozglądać, gdy na niebie zauważyłam zbliżające się w naszym kierunku kolejne nietoperze. Usłyszałam przeklnięcie z ust Eddiego, który stał gdzieś za moimi plecami, więc pewnie każdy już je zauważył.
Poczułam delikatne szarpnięcie za koszulkę i zaraz znalazłam się za plecami Steve. Chciałam się odsunąć, ale trzymał mnie na tyle mocno, abym nie mogła tego zrobić. Nawet w takiej chwili troszczył się bardziej o mnie niż o siebie...
– Może damy sobie radę z nimi... — powiedział po chwili Steve. Zerknęłam jeszcze raz w kierunku nieba, gdzie leciało w naszym kierunku pięć nietoperzy. – Nie jest ich tak dużo.
Chciałam się z nim zgodzić, ale coś innego przykuło moja uwagę. Zerknęłam w prawą stronę, gdzie na niebie zaczęła tworzyć się ciemna chmura, ale nie była ona zwyczajna. W naszym kierunku leciała setka o ile nie więcej tych samym stworzeń. Przełknęłam głośno ślinę i szturchnęłam Harringtona, aby obrócił się w moim kierunku.
– Steve... – zaczęłam, gdy jego wzrok wylądował na mojej twarzy. Czułam, że inni też zerkali w moim kierunku. – Tamci chyba zawołali kumpli. Spójrz w prawo.
Cała czwórka zrobiła co im kazałam, a ja zaczęłam rozglądać się za droga ucieczki.
– Chyba wolę tą opcje ze schronieniem... – szepnęła Robin, która stała obok mnie i wpatrywała się w nadlatujące nietoperze.
– Uwierz, że nie tylko ty... – mruknął pod nosem Eddie.
– Chodźmy do lasu! – powiedziałam na tyle głośno, aby zwrócić uwagę ich wszystkich. Szybkim krokiem się odsunęłam o zaczęłam iść w kierunku niewielkiej ścieżki o ile tak można było ją nazwać. Zatrzymałam się w pół kroku i odwróciłam się w ich kierunku, bo oni nadal stali w miejscu. – Jeśli nie chcecie zostać dziś zjedzeni, to lepiej się ruszcie. Szybko!
Steve ruszył w moim kierunku, a zaraz po nim cała reszta. Czekałam, aż znajda się tuż obok mnie i zaczęłam biec. Cały czas zerkałam w stronę Steve, aby upewnić się, że jest w stanie to robić.
– Świetnie, więcej biegania. – wybełkotała Robin, która biegła po mojej drugiej stronie. Odwróciłam głowę w jej kierunku i starałam się wykrzesać coś w stylu uśmiechu, ale mogło to bardziej przypominać grymas. Gdy Robin odpowiedziała mi tym samym wróciłam wzrokiem przed siebie i wbiegłam w las.
___
I co myślicie?
Chce tylko zaznaczyć, że POV na TikToku skończyłam szybciej niż wyszło vol 2 i postanowiłam będzie zakończone tak samo, jak na moim koncie:)
Miłego dnia lub wieczoru<3
CZYTASZ
Niezależnie od wszystkiego
FanfictionKsiążka na podstawie mojego POV z Tiktoka:) @stpxtryxjxc Czy pomimo wyjawionych sekretów, dwójka kochających się ludzi będzie potrafiła wrócić do dawnych relacji? Opowiadane na postawie Stranger Things czwartego sezonu.