Rozdział XVI „ KOCHA, NIE KOCHA"

621 33 4
                                    


HAWKINS, INDIANA 1986

– Jak dobrze zrozumiałam, to tutaj jest świat dokładnie taki sam, tylko z tą różnicą, że zamiast ludzi są tutaj te obrzydliwe kreatury? – zapytała się Robin i podeszła w naszym kierunku. Wiedziałam, że zerknęła na ranę Steve i gdy upewniła się, że już nic nie widać krwi podeszła bliżej.

– Z tego co wiemy, to tak. – odpowiedziała jej Nancy i założyła ręce na piersi.

– Więc teoretycznie możemy iść na komisariat po jakaś broń lub bomby i zabić te ptaszyska, które są przy bramie? — zapytała, a ja cicho westchnęłam. Domyślałam się, że to nie będzie takie proste.

– Raczej na komisariacie nie znajdziemy żadnych bomb. – wtrącił się Steve, który opisał się o moje ramię. Chciałam go szturchnąć w bok, ale w miarę szybko przypomniałam sobie o jego ranie i o bólu jakim mogłam mu zadać.

– Liczy się jakiś pomysł. – mruknęłam i uśmiechnęłam się w kierunku Buckley.

– Wcale nie musimy iść na komisariat... – powiedziała Nancy i odwróciła się w naszym kierunku. – Mam broń w domu.

– W takim razie nie ma co tracić czasu. Musimy ruszać.

– Nie chciałbym ponownego spotkania z tymi nietoperzami. – warknął Steve i oderwał się od mojego ramienia. Upewniłam się, że napewno nic mu więcej nie jest i zrobiłam kilka kroków do przodu.

– W takim razie w drogę. – powiedziałam i zerknęłam przez ramię. Akurat Eddie rzucił w Steve swoją kurtką, a ja zmarszczyłam brwi i zaczęłam przyglądać się ich dwójce.

– Ubierz, abyś nie rozpraszał nam, Lili. – wtrącił się Eddie i akurat, gdy skończył mówić ziemia zatrzęsła się, a ja poczułam, jak Steve ciągnie mnie w swoje ramiona i mocno ściska, abym mu nie upadła.

– Co to do chuja było? – zapytałam, gdy tylko ta anomalia ustała i podniosłam się na swoje nogi, ale dłoń Steve cały czas opatulała moją talię. Zerknęłam w kierunku Robin, która Eddie zgarnął wraz z Nancy na ziemię. Buckley wpatrywała się w nas, a gdy tylko zauważyła, że patrzę w jej kierunku oderwała wzrok.

– Może lepiej się pośpieszmy... – mruknął Eddie i pomógł dziewczynom wstać, a ja wyswobodziłam się z rąk Steve i zaczęłam się rozglądać.

– Lili? – zapytał mnie Steve, a ja odwróciłam się w jego stronę z pytającym wyrazem twarzy.

– Tak?

– Gdzie są twoje słuchawki? – zapytał, a ja uniosłam dłoń i obmacałam się po głowie oraz szyi, i nie poczułam nic, co przypomniałoby słuchawki.

– Musiały mi spaść, gdy wskakiwałam do wody, ale i tak nie przerwały by tego spotkania nawet, jakby mi nie spadły.

– Kurwa. – warknął i zerknął w kierunku Nancy. – Musimy się spieszyć, aby oczyścić wyjście, więc proszę prowadź do twojego domu.

– I co teraz, jak nie masz muzyki? – zapytał mnie Eddie i wskazał ma moją głowę, a ja wzruszyłam ramionami.

– Muszę liczyć na to, że Vecna się o tym nie dowie i nie zechce ponowić ataku akurat teraz. – powiedziałam i zerknęłam po reszcie.

– Nic ci nie będzie. – szepnął Steve i położył dłoń na moim ramieniu. Uśmiechnęłam się niepewnie i spojrzałam w kierunku Wheeler.

– Ruszajmy.

POV STEVE:

– Jak się czujesz? – zapytał Eddie, a ja spojrzałem w jego kierunku odrywając wzrok od pleców Lili.

– Można powiedzieć, że znośnie. – mruknąłem w odpowiedzi i wzruszyłem ramionami. Odkąd Lili zabrała mi większość mojego bólu czuje się już o wiele lepiej, ale nie mogę tego pokazywać, aby nikt nie nabrał żadnych podjerzeń.

– Lili mówiła, że jesteś kozakiem, ale nie pomyślałem, że aż takim... – zaśmiał się krótko, a ja zmarszczyłem brwi. Eddie chyba musiał zauważyć moje zmieszanie, bo już otworzył usta, aby mi to wytłumaczyć. – Powiem ci, że byłem nawet zazdrosny.

– Naprawdę? Zazdrosny o co?

– Ona cię kocha. – odpowiedział z pewnością w głosie, której nawet mi brakowało. Sam nawet nie byłem pewny tej odpowiedzi. – A gdy tylko się spotykaliśmy gadała o tobie tyle, aż zaczęło się to robić irytujące. Wiesz, zanim byliście razem, to my byliśmy tylko we dwójkę i dla mnie też było to nowe, że pojawił się ktoś inny.

– Mam nadzieję, że jak mówiła, to same pozytywy. – szepnąłem w odpowiedzi, a Eddie zaśmiał się i założył swoją rękę na moje ramię.

– Nie zawsze, ale uwierz mi, że pozytywy przeważały. – powiedział, a ja spojrzałem w kierunku Lili, która szła na przodzie wraz z Nancy i Robin. – Nawet nie wiesz, ile o tobie wiem.

– I chyba nie chce wiedzieć, co mówiła ci dokładnie.

– Nigdy nie potrafiłem przyjąć do wiadomości, że ten Steve Harrington może być naprawdę w porządku gościem. Ma dzianych starych, jest popularny, a laski na niego lecą w tym moja najlepsza przyjaciółka. To wbrew wszystkim normom i zasadom. – odpowiedział i odsunął się ode mnie kawałek. Wziąłem głęboki oddech i spojrzałem w jego stronę.

– Zdaję się pięknie, jak to opowiadasz, ale uwierz nie zawsze tak było. – powiedziałem, a miedzy nami zaczęła panować głucha atmosfera, dlatego zaśmiałem się pod nosem, a Eddie spojrzał na mnie oczekująco. – To moje włosy były popularne tak w zasadzie.

– W zasadzie, to ja jestem nadal zazdrosny. – powiedział i zbliżył się do mnie twarzą śmiejąc się, a zaraz po tym się oddalił, i pokiwał głową na boki. – Nie wskoczyłbym do wody, gdyby Lili tego nie zrobiła.

Eddie zatrzymał się w miejscu i spojrzał w stronę dziewczyn. Wystawił rękę w ich kierunku i odwrócił głowę w moją stronę.

– Lili, nie czekała ani chwili. Wiem, co miedzy wami zaszło i na twoim miejscu zrobiłbym wszystko, aby było jak wcześniej. To co dla ciebie zrobiła było wystarczającym dowodem, że dalej cię kocha. – powiedział, a ja zerknęłam w stronę Lili, która zatrzymała się i wpatrywała się w naszą dwójkę. Uniosłem dłoń i delikatnie pomachałem w jej kierunku, a ona odwzajemniła mój gest i odwróciła się z powrotem.

– Uwierz mi, że spróbuje, bo na niczym innym bardziej mi nie zależy.

– Tylko ostrzegam, że jeśli drugi raz coś jej zrobisz i będzie przez ciebie płakać, to nasza rozmowa nie będzie już taka przyjemna. – oznajmił i pokiwał mi palcem przed twarzą.

– Nie musisz się martwić. – szepnąłem i spojrzałem w jej kierunku. – Nigdy nie chciałem jej skrzywdzić...

____

I co myślicie?

I takim sposobem właśnie rozpoczynamy nasz maraton! Kolejny rozdział pojawi się jakoś za około czterdzieści minut<3

Miłego dnia lub wieczoru<3

Niezależnie od wszystkiego Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz