Rozdział 4#:"To jest najważniejszy koncert w moim życiu"

230 7 0
                                    

Amanda


      Gdy już się wynurzyliśmy, stanęliśmy akurat tak, że nasze twarzy były bardzo blisko siebie i wtedy...

... wybuchłam śmiechem. Tak po prostu. Nie mogłam się powstrzymać. Jeszcze przed chwilą zamknęłam nawet oczy, a nasze nosy się styknęły, ale tak chciało mi się śmiać, że nie mogłam wytrzymać. Pewnie dlatego, że jeszcze kilka godzin temu przyrzekliśmy sobie, że będziemy przyjaciółmi, a teraz prawie go pocałowałam. Hm... Dziwne.


Bradley

      Po tym jak wepchnąłem ją do wody, Amy pociągnęła również mnie, więc także byłem zamoczony. A później wszystko stało się jakoś niespodziewanie: wstaliśmy, a nasze twarze znalazły się bardzo blisko siebie, tak, że mój nos dotykał nosa dziewczyny. Ok, w tym miałem wprawę - już nawet lekko przechyliłem głowę, ale nagle Amy zaczęła się śmiać! To pierwszy przypadek, jak dziewczyna odmówiła mojego pocałunku... Chociaż wcale się nie dziwię - przypomniałem sobie błękitną wstążkę i obietnicę z nią związaną. Również się roześmiałem i udałem, że znowu chcę wepchnąć dziewczynę do wody. Ta krzyknęła, ale nadal się śmiała. Odchrząknąłem.

-Idziemy?

-Tak, już... Tylko... Gdzie są moje buty? - zapytała Amy.

-Eee... Tam coś pływa... - odpowiedziałem niepewnie.

-Cooo?! O mamciu, moje buty! - zawołała zrozpaczona.

      Krzyknąłem, żeby zaczekała i rzuciłem się w morze. Kawałek przeszedłem, a później już płynąłem. Złapałem jeden klapek, ale drugiego nie mogłem znaleźć. Zanurzyłem się pod wodę i zobaczyłem go kawałek ode mnie. Wróciłem jeszcze bardziej mokry niż przed chwilą, na co Amy przywitała mnie okrzykami:

-Brad! Coś ty zrobił! Dziękuję ci, mamciu...!

-Ale nagroda się należy... - uśmiechnąłem się i pokazałem na mój polik, jako znak, że oczekuję całusa. Dostałem wynagrodzenie i cali przemoczeni poszliśmy w kierunku portu. Zignorowaliśmy fakt, że ludzie dookoła patrzą się na nas, jak na wariatów. Zaprosiłem Amy do domu, aby mogła się trochę osuszyć i przebrać. W progu powitała nas moja mama:

-Boże drogi, cowyście robili?! A ciebie widziałam już wcześniej, widzę, że znalazłaś już Brada - uśmiechnęła się do dziewczyny.

-Mamo, to jest Amanda, ale mówimy na nią Amy - przedstawiłem koleżankę - Amy, to moja mama.

-Bardzo mi miło - powiedziała moja przyjaciółka - Mnie również.

-Ale co! Musicie się wysuszyć! I nie myśl, moja droga, że cię puszczę taką mokrą do domu - ostrzegła mama - Ja nie wiem, czy wy buty łowiliście w morzu, czy co?

-Ażeby pani wiedziała, że porwało mi klapki - zaśmiała się dziewczyna na co moja mama zrobiła zdziwioną minę i powiedziała, że zaraz przyniesie Amy jakieś ubrania oraz pokazała, gdzie jest łazienka. Dziewczyna dostała getry mojej mamy, a T-Shirt'a pożyczyłem ja.

      Ja szybko pobiegłem się przebrać, a potem zaparzyłem herbatę i zrobiłem kanapki. Gdy Amanda  wyszła już z łazienki zobaczyłem ją w trochę innym świetle. Nie była już tą słodką dziewczyną w różowej sukieneczce, co nie znaczy, że nie wyglądała dobrze. Wręcz przeciwnie... Ekhem, już jestem cicho.

-Najpierw coś zjesz, nie pójdziesz do domu głodna - wytknąłem koleżance język i zaprosiłem do swojego pokoju.

      Trzeba przyznać, że mieszkałem skromnie. Jestem jedynakiem. Miałem 5 lat, gdy moi rodzice wzięli rozwód. Nadal nie wiem, dlaczego. Mama zawsze unikała tego tematu. Wracając, sąd postanowił, że zamieszkam z mamą. Przeprowadziliśmy się na Zakintos, ponieważ tutaj moja rodzicielka miała rodzinę. Jako, że u nas się nie przelewało, nasz dom był naprawdę niewielki. Mój pokój, również skąpo urządzony, zawierał podstawowe meble w kolorze ciemnego drewna, takie jak łóżko, biurko, nieduża szafa i półka na książki, czy inne tego typu rzeczy. Ściany były pomalowane na kolor brązowy. Na ścianie wisiała moja gitara oraz deskorolka, na której od czasu do czasu jeździłem. Wisiało też pare plakatów moich ulubionych zespołów, m.in. Arctic Monkeys.

Thank You for the Music || A.Seyfried & The VampsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz