~2~ Rozdział 1#:"Pierwszy wieczór w Hollywood"

149 6 0
                                    

(Piosenka w mediach)


~Amy



      Wrzesień. Co za miesiąc... Byłam już spakowana i psychicznie przygotowana do wyjazdu. Trafiła mi się niesamowita rola w filmie - Mamma Mia! Miałam zagrać jedną z głównych roli. Natomiast The Vamps wyjeżdżali w trasę koncertową. Z Vanessą. Chłopak mojego życia, najlepsza przyjaciółka, najbliższy kuzyn oraz dwóch cudownych przyjaciół mieli nagle odłączyć się ode mnie. A właściwie, to ja miałam odłączyć się od nich.

       Bałam się. Strasznie się bałam. Bałam się tak bardzo, że nie byłam ani nie jestem w stanie tego opisać. Na planie filmu nie będę znała nikogo. Sama jak palec pośród obsady. I to obsady nie w moim wieku. Mam tutaj na myśli Meryl Streep, Pierce'a Brosmana i innych dojrzałych już aktorów. Cudownie...


       15 września. Co za dzień... Wstałam o szóstej rano. Musiałam naszykować się do wyjazdu. Przez zeszłe pół roku, tak jak i dzisiaj, miałam mieszane uczucia. Z jednej strony tak się cieszyłam, że spełniam swoje marzenia! Główna rola w filmie, to nie byle co, prawda? Natomiast fakt, że zostawiam przyjaciół na drugim kontynencie był przerażający. Zostawały nam sms'y, rozmowy oraz internetowe komunikatory. Jednak to nie to samo, co spotkania twarzą w twarz. A byłam z nimi tak związana! O związki z rodziną nie martwiłam się aż tak bardzo... Rodzina jak rodzina, nigdy mnie nie zostawi. Przyjaźń, przeciwnie, nie zawsze wytrzymuje próbę odległości i martwiłam się, jak to będzie w moim przypadku.


       Godzina 14:00. Nasza szóstka, ja, Vanessa i Vampsi, staliśmy w porcie i czekaliśmy na prom. Z rodzicami i Justine pożegnałam się wcześniej. Nic nie mówiliśmy. To patrzyliśmy się w ziemię, to gdzieś w przestrzeń, na horyzont, a może nawet dalej. Staliśmy tak przez dobre dziesięć minut, kiedy przyszedł do nas pan Dranwood, mój opiekun artystyczny. Ten, zawsze w dobrym humorze, rozładował trochę atmosferę.

-Witajcie moi drodzy! - krzyknął z bananem na twarzy.

-Dzień dobry panie Dranwood - mruknęliśmy wszyscy po kolei.

-Tyle razy wam mówiłem, żebyście mówili na mnie Woody, a wy dalej "pan Dranwood" - powiedział ze złością, lecz po chwili znów się uśmiechnął.

-Kie-kiedy oni przyjadą? - zapytałam lekko się jąkając. Myślałam o statku, którym mieliśmy dostać się do Grecji. Dopiero tam wsiadaliśmy w samolot do Stanów.

       Woody popatrzył na zegarek.

-Za jakieś pięć minut? - odparł z powątpiewaniem.

  

        Westchnęłam.

       Jeszcze pięć minut i grube nici łączące mnie z przyjaciółmi zaczną rozciągać się coraz bardziej i bardziej... Kiedy będę już dalej, zobaczymy jak grube były. Czy się nie przerwą...


        Woody miał rację. Po pięciu minutach przybył statek. Dranwood oznajmił, że zaniesie nasze rzeczy na pokład i załatwi najważniejsze sprawy. W tym czasie miałam się pożegnać...

-To co? - wyjąkałam cicho - To chyba już ten czas...

        Pierwsi pojawili się przy mnie James oraz Tristan.

-Amy... - powiedział Tristan, lecz James mu przerwał:

-Amy... - również nie dokończył.

-Będzie nam ciebie straaasznie brakowało - powiedział jednym tchem Tris.

Thank You for the Music || A.Seyfried & The VampsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz