13.

196 7 1
                                    


Jej twarz delikatnie lizały promienie czerwcowego słońca. Czując przyjemne mrowienie na skórze wystawiła buzię jeszcze bardziej w kierunku jarzącej się gwiazdy. Myślami była już w domu przy rodzicach, mimo że byli lekarzami i praktycznie nie było ich w domu, tęskniła za nimi. Oboje nieśli pomoc tam gdzie jej potrzebowali, co często skutkowało nadgodzinami. Czuła podziw i dumę z ich pracy, nigdy się nie skarżyła na brak ich czasu. Jeśli już byli w domu zawsze starali się nadrobić stracony czas, chodź niezwykle trudno im go było dzielić między dwie siostry, które za nic w świecie nie chciały spędzać go razem. Ten rok szkolny zaczął się równie szybko jak się skończył, a Hogwart nigdy nie wydawał jej się piękniejszy niż w tej chwili. Nic jej nie mogło zepsuć dobrego humoru. Znalazła cudownych przyjaciół, kiedy wydawało jej się, że to co najlepsze już za nią. Huncwoci byli dla niej ważni, zawsze obok niej i dziewczyn, śmiało snuli plany zahaczające o przyszłość tuż po szkole. Rzuciła szybkie spojrzenie na Pottera. Bardzo się polubili i nawet i ona czerpie radość z spędzanych wspólnie chwil. Spędzają dalej czas razem, ale tylko z przyjaciółmi co bardzo jej odpowiada. Już nie nabija się z młodszych. Skupił się na nauce, ponieważ tak jak ojciec, chce zostać aurorem. Chcąc nie chcąc zaimponowało jej to podejście. W jego towarzystwie czuła przyjemne łaskotanie w brzuchu, a kiedy się śmiał, zawsze i na jej twarz wychodził uśmiech. Jego twarz zmężniała i znacznie wyprzystojniał, o ile można tak powiedzieć o chłopaku, który już od czwartej klasy miał całą rzeszę fanek. Pochwyciła jego spojrzenie i uśmiechnęła się do niego ciepło, na co miała wrażenie chłopakowi przystanęło serce. Zaśmiała się w duchu i ponownie wystawiała twarz do słońca. Przed nią była wizja słodkiego lenistwa w wakacje. Uśmiech nie schodził jej z twarzy, kiedy co chwila słyszała przekomarzania jej przyjaciół. Obok niej siedziały jej przyjaciółki, z tym że Dorcas miała głowę położoną na kolanach Blacka. Ta dwójka mimo wielu skradzionych pocałunków, dalej nie przyznaje się, że są parą. Sama Dorcas twierdzi, że prędzej urosną gruszki na wierzbie niż zacznie chodzić z Blackiem, a to wszystko to tylko jak to określa 'korzystanie z okazji' i 'dobra zabawa'. Rozchyliła delikatnie powieki i akurat ujrzała jak Łapa próbuje zaczepić czarnowłosą wsadzając jej mokrego palca do ucha.

- FUJ!!! - wydarła się Dor, usilnie próbując wydobyć mokrą wydzielinę z ucha. Wszyscy wybuchli śmiechem, oprócz Blacka, który już mocował się z dziewczyną, która wzięła sobie za punkt honoru oddać mu tym samym. Śmiejąc się z przyjaciół napotkała ponownie wzrok Pottera, który zerkał na nią co chwila. Kiedy się zorientował, że na niego też patrzy wyszczerzył do niej zęby. W odpowiedzi pokazała mu język. Pokręcił przecząco głową jakby jej reakcja nie była takiej jakiej się spodziewał i teraz to ona wyszczerzyła zęby. Popatrzył na nią zdziwiony, lecz nic nie powiedział. Jakiś kawałek dalej rozległ się pisk. Wszyscy odruchowo spojrzeli w kierunku jeziora i zaraz odetchnęli. To jakiś Puchon przerzucił sobie swoją dziewczynę przez ramię i już maszerował z nią w kierunku wody. Obserwowała wszystko w zwolnionym tempie. To porozumiewawcze spojrzenie między chłopakami dało jej do myślenia, lecz zanim zdążyła się poderwać i uciekać, jej talię już oplotły silne ręce. Wydała się siebie okrzyk przerażenia, ale nie ukrywała również swojego rozbawienia.

- Nie! Potter, proszę tylko nie to - lamentowała, spoglądając na Ann i Dorcas, które również się wyrywały pozostałym chłopakom. Widziała już, że dziewczyny przegrają tą nierówną walkę. Nie dość że są silniejsi, to jeszcze mają przewagę liczebną. Wróciła wzrok na Rogacza. Widziała błysk w jego oku, lecz mimo wszystko postanowiła spróbować. Tylko podstępem może się uwolnić. Położyła rękę na jego klatce piersiowej i rzuciła mu spojrzenie spod rzęs. Poczuła pod ręką jak jego tętno staje się nierówne, a jego wzrok wżerał się w jej usta. Uśpiła jego czujność i kiedy tylko poczuła jak rozluźnia choć trochę uchwyt, wyrwała się i puściła się biegiem przed siebie. Biegła szybko, nie oglądając się za siebie i ku zdziwieniu wszystkich, biegła nie w stronę zamku, ale w stronę jeziora. Dorcas i Ana już były całe mokre do pasa, ale nie przeszkadzało im to w rozchlapywaniu wody we wszystkie strony, próbując choć trochę zmoczyć Huncwotów. Spojrzały z rozchylonymi ustami w kierunku rudowłosej. Właśnie mknęła w ich kierunku śmiejąc się do rozpuku. Kiedy sama wbiegła do jeziora jej śmiech był jeszcze głośniejszy, gdy zobaczyła minę Pottera.

Jily - Miłość zaczyna się od nienawiściOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz