20.

156 5 1
                                    

Przez cały następny dzień w trójkę siedziały na każdej lekcji jak za karę. Lily nawet na eliksirach była nieobecna, na co profesor Slughorn wyraźnie po smutniał. Wczorajszego wieczora, do późnych godzin debatowały nad przyczyną nieobecności huncwotów. I mimo, że zgadzały się w tym, że musiało wydarzyć się coś złego, to nie przynosiło im to ulgi. Cały dzień wypatrywały ich trójki przyjaciół. Kiedy podczas kolacji drzwi do Wielkiej Sali się otworzyły, a przez nie przeszła wyczekiwana trójka, dziewczyny aż zerwały się z miejsca. I to jak oni wyglądali sprawiło że, choć wstały z miejsca, nie potrafiły ruszyć się o krok. Reszta uczniów, też zauważyła, że jest coś z nimi nie tak, dlatego przeszedł szmer zainteresowania. Każdy z nich wyglądał, jakby dźwigał wielki ciężar, z którym nie potrafi sobie poradzić. Ich oczy choć otwarte i przytomne, nie błyszczały. Nie było w nich życia. Tak jakby ... ktoś umarł. W tym momencie jak tylko o tym pomyślała, jej oczy zaszły łzami. Nie to nie możliwe. Wiedziała, że było źle, ale nie sądziła, że aż tak. Może jednak się myli, może ktoś zachorował, ale wyjdzie z tego. Dalej pozostawała nadzieja. Jednak z każdym ich krokiem ta nadzieja ją opuszczała. Dopiero jak opadli bezwiednie na ławkę obok nich, było widać cały obraz ich rozpaczy. Najgorzej trzymał się Syriusz. Jego oczy były przekrwione, a powieki opuchnięte. Skóra stała się poszarzała, a jego włosy, zwykle zadbane i ułożone, sterczały we wszystkie strony. Żadna z nich nie potrafiła wykrzesać z siebie tego najważniejszego pytania, jakby to że, one jeszcze nie wiedzą sprawi, że to nie miało miejsca.

- Co... - zaczęła Dorcas, ale nie była w stanie skończyć , gdyż w jej gardle pojawiła się wielka gula, kiedy Syriusz na nią spojrzał. Chłopak delikatnie pokręcił głową, na znak że nie chce o tym mówić. Schował twarz w dłoniach, a jego ramiona zadrżały.

- Błagam powiedzcie coś. Od dwóch dni się martwimy – To Ann. Ta najmniej pozorna, okazała się być tą najodważniejszą.

Lupin westchnął ciężko i to on postanowił sprostać temu wyzwaniu

- James... On nie chciał żeby ktoś w szkole o tym wiedział więc...

- No chyba nie myślisz, że ... - oburzyła się Dorcas.

- Więc powiemy wam później. U nas w dormitorium. Przyjdźcie po kolacji. – dokończył z ciężkim sercem.

Wszystkie pokiwały głowami. Lily dalej nie potrafiła wykrzesać z siebie żadnego słowa. Ona już wiedziała. Przeczuwała to od samego początku, jednak tak mocno chciała żeby się myliła. Spojrzała na swój talerz i poczuła jak mdli ją w żołądku. Szybko się podniosła i wybiegła z Sali pędząc do najbliższej toalety. Dobiegła w ostatniej chwili, opadła na kolana i zwymiotowała całą zawartość żołądka. Łzy jej naszły do oczy, kiedy jej włosy delikatnie ktoś zebrał do góry. Zerknęła przez ramię. To jej przyjaciółki. Przybiegły tu za nią widząc co się z nią dzieje. Zaczęła szlochać z bezsilności. Dorcas zaczęła uspokajająco gładzić ją po plecach, co wcale nie przynosiło ukojenia.

- Pewnie się domyślacie o co chodzi... - zaczęła smutno Ann, na co Meandows pokiwała z żalem głową. Evans ponownie zemdliło i po raz kolejny wymiotowała, tym razem na języku poczuła ostry smak żółci. Otarła usta chusteczką podaną przez Ann.

Kiedy wszystkie się uspokoiły udały się prosto do dormitorium Huncwotów. Lily z smutkiem spojrzała na puste łóżko, które do tej pory było zostawione tak jak je zostawiła. Bez zastanowienia ruszyła w jego kierunku, Ann przyłączyła się do niej podkurczając nogi pod samą brodę. Dorcas wybrała miejsce na łóżku Syriusza. Delikatnie złapała go pocieszająco za rękę.

Lupin nerwowo odchrząknął wiedząc że, tylko on będzie w stanie im wszystko opowiedzieć. Wzrok miał jak za mgłą.

- Tamtego dnia o szóstej obudziła nas McGonagall wzywając pilnie do siebie Rogacza. Tam go poinformowała o śmierci jego rodziców - jego głos delikatnie zadrżał, ale nie pozwolił sobie na tę słabość i mówił dalej, głosem wypranym z emocji – Śmierciożercy polowali na jego tatę już od paru miesięcy, z racji jego pozycji w ministerstwie. Nie potrafili go złapać się więc zaczaili się przed jego domem, uprzednio zabijając jego mamę.

Jily - Miłość zaczyna się od nienawiściOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz