27.

213 7 5
                                    


Lekcja obrony przed czarną magią sprawiła, że przypomniały jej się te cudowne chwile, kiedy jeszcze bez żadnych konsekwencji mogła być w pełni szczęśliwa. Przypomniała sobie te chwile, kiedy mogła beztrosko przebywać w jego towarzystwie, kiedy miała nadzieję, że uda im się razem coś stworzyć. Te chwile to jej najpiękniejsze wspomnienia, dalej są tak silne, że bez problemu wyczarowała swoją piękną łanię. Udało się to tylko pary osobom w klasie, w tym oczywiście Jamesowi. Kiedy jego jeleń przewinął się przez salę spojrzała zaciekawiona na nauczyciela. Jego mimika zdradzała zaciekawienie całą sytuacją, widziała jak zerkał to na nią to na Pottera i czekał jakby coś miało się wydarzyć. Jednak w żaden sposób tego nie skomentował. Twarz Jamesa nie wyrażała żadnych emocji, więc postanowiła się w końcu czegoś dowiedzieć. Celowo powoli zbierała swoje rzeczy na koniec lekcji aby zostać samą z profesorem Cleaverem.

- Panie profesorze zauważyłam, że ja i James Potter mamy podobne patronusy. Czy to coś oznacza?

Spojrzał znad swoich okularów na nią wyraźnie się nad czymś zastanawiając. Po chwili westchnął wyraźnie zrezygnowany i ściągnął okulary.

- Tak, panno Evans. To niezwykle rzadkie zjawisko i nie dziwie się, że w sumie o tym nie słyszałaś – uśmiechnął się pokrzepiająco – Otóż takie patronusy mówią nam o pokrewieństwie dusz.

-Czy to oznacza, że z tą osobą jesteśmy ... - zawahała się sama nie wiedząc w jaki sposób zadać to pytanie - Sobie przeznaczeni?

- I tak, i nie. Otóż nie zapominaj Lily, że każdy człowiek posiada wolną wolę i tylko i wyłącznie od niego zależy jak potoczy się jego przyszłość. Jego wybory życiowe wpływają na to jak będzie wyglądało jego życie. Ale jeśli chodzi o czystą teorię, to tak. Ta osoba jest nam w pewien sposób przeznaczona. To z nią odczujemy największą więź.

Spojrzał na nią łagodnie próbując coś odczytać z jej twarzy.

- Czy jest szansa na zmienienie przeznaczenia? – spytała z zapartym tchem.

- Niestety nie. Jeśli raz spotkasz osobę ci przeznaczoną, nie da rady tego cofnąć. Ale panno Evans, proszę pamiętać, że to pani wybór i ma pani wolną wolę. Cała masa ludzi łączy się, ze sobą i tworzą trwałe i mocne więzi bez pokrewieństwa dusz. To nie jest w żaden sposób wiążące. W każdym bądź razie, na razie nie jest wiążące.

- Na razie? – zapytała nic nie rozumiejąc.

- Otóż kiedy osoby sobie przeznaczone decydują się spędzić z sobą życie włączają się w to potężne emocje, które razem z magia dają niewyobrażalne uczucie ... przynależności, tak to chyba dobre słowo, do drugiej osoby. Te osoby nie są w stanie funkcjonować już bez tej drugiej, więc często jest tak, że umierają oni razem, gdyż jedno bez drugiego żyć nie potrafi. Ta więź pojawia się tylko wtedy, kiedy pojawiają się potężne uczucia między dwojgiem, także proszę się nie martwić.

Stała jak słup próbując przyswoić te nowiny. Rejestrując wzrok nauczyciela skinęła szybko głową i opuściła pomieszczenie. Układała pozyskane informacje w głowie, chcąc zrozumieć o co w tym chodzi. Jasne dla niej było to, że Rogacz o wszystkim wiedział. Dlatego tak często ją pytał o tego patronusa, dlatego tak namiętnie ją pocałował, wtedy kiedy jej się w końcu udało. Chciał mieć potwierdzenie to co przypuszczał. Są dla siebie stworzeni i z nikim innym nie dadzą rady stworzyć czegoś równie mocnego jak ze sobą. Jednak to co powiedział profesor Cleaver nie dawało jej spokoju. To nie jest takie łatwe, to ich wybory sprawiają kim się staną w przyszłości. Mimo że, mają tą przewagę nad innymi nie gwarantuje im tego, że będą kiedykolwiek razem. Może to zaprzepaścić. Włócząc się po zamku rozważała ponownie swoje zachowanie. Teraz kiedy wiedziała, że to jest coś więcej jej serce biło nienaturalnym szybkim tempem. Musiała coś z tym zrobić, chce zawalczyć, lecz nie wie jak.

Jily - Miłość zaczyna się od nienawiściOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz