28.

192 7 1
                                    


Zamykając drzwi męskiego dormitorium dalej czuła przepływające przez nią emocje. Są razem. I to ona wyszła z tym pierwsza. Nie poznawała się. A to wszystko przez niego. Całkiem straciła dla niego głowę. Kiedyś wstydziła się pomyśleć chociażby o takich pocałunkach jakie on jej dawał, a teraz sama lubieżnie spijała wszystko co jej dawał, nie mogąc się nim nasycić. Ma chłopaka. Dalej to do niej nie docierało. I jest nim James Potter, a ona jest w nim zakochana. Nie spieprzy już tego. Nie tym razem. Westchnęła cicho pod nosem schodząc ze schodów. Teraz będzie znacznie ciężej. Musi wyjaśnić wszystko przyjaciołom, i o ile wierzyła, że przyjaciółki jej wybaczą i zrozumieją jej zachowanie, to wiedziała, że z Blackiem nie będzie tak łatwo. On był przy nim, kiedy go wystawiła, a potem unikała. Nie będzie łatwo uzyskać jego poparcie. Na pewno nie zapomni jej tego tak łatwo jak Rogacz. Ale musi spróbować, a wie że pewnego dnia przekona się, że zasługuje na niego. Zeszła do Pokoju Wspólnego i tak jak się spodziewała zastała ich przy kominku, zajmując najlepsze miejsca. Podeszła do nich w głowie układając sobie całe przeprosiny.

Stanęła za kanapą, na której siedzieli Dorcas, Syriusz i Remus i odchrząknęła cicho zwracając na siebie ich uwagę. Ann z Peterem zajmowali fotele po bokach. Oczy Dorcas delikatnie się rozszerzyły widząc ją i lustrując jej wygląd. Szybko spojrzała w dół i zobaczyła, że jej koszula była cała pognieciona, a jej brzegi nie były schowane w spódnicy. Jęknęła przeciągle szybko poprawiając swój wygląd. Widziała rozbawione miny Ann i Remusa. Kiedy doprowadziła się do porządku, stanęła przed nimi i usiadła przed nimi na dywanie, zbierając się w sobie.

- Nie pójdzie ci z nami tak łatwo jak z nim – warknął mało przyjacielsko Łapa – Lepiej żebyś miała dobre usprawiedliwienie.

Skinęła lekko głową na znak, że się z nim zgadza. Złapała za wystającą nitkę ze spódniczki i zaczęła się nią bawić podczas, kiedy po raz kolejny dzisiaj opowiadała co się wydarzyło w ubiegłą niedzielę. Opisała wszystko także z ich wizyty u dyrektora. Na koniec odważyła się podnieść wzrok.

- Lily mogłaś nam powiedzieć. Wiesz, że razem byśmy coś wymyślili... - zaczęła Ann pochylając się w jej stronę.

- Tak bardzo się bałam – wyszeptała patrząc im w oczy

- Przestańcie. Jej też było ciężko, była sama z tym wszystkim – powiedział trzeźwo Lupin.

Black nagle odwrócił wzrok w jego stronę. Do tej pory nie mogła nic wyczytać z jego twarzy, ale komentarz Lunatyka wyraźnie wytrącił go z równowagi.

- Serio Remus? Nie dziwiłbym się gdybyś nie widział co się z nim działo w tym czasie. Gdybyś nie widział jak ucieka z niego życie. Ale byłeś przy tym i mimo wszystko ją bronisz! – krzyczał wściekły Syriusz.

- Uważam, że skoro James jej wybaczył my też powinniśmy. Bo wybaczył prawda? – spojrzał na nią. I mimo że każdy widział w jakim stanie przyszła do nich, nie powiedziała jeszcze nic na temat tego co się wydarzyło w ich dormitorium. Pokiwała powili głową, zastanawiając się czy powiedzieć im teraz, że są parą.

- Widzisz Syriusz! – podniósł głos Lupin – Odpuść jej trochę

Nic na to Black nie odpowiedział, a jedynie dalej gniewnie mierzył ją wzrokiem. Wiedziała, że nie wybaczy jej tak łatwo. W końcu James jest dla niego jak brat.

Ocknął się w pustym dormitorium z dziwnym uczuciem pustki. Podniósł się do pionu odrobinę za szybko, bo od razu pojawiły się mroczki przed oczami. Pusto było w dormitorium. Powoli docierało do niego co się wydarzyło. Czy to nie był sen? Czy ona naprawdę tu była? Czy pomimo krzywd wyrządzonych przez Nicka chciała z nim być? Przecież chciała prawa? To było dla niego za dużo. Nie był pewien czy sceny w jego głowie to nie wytwór jego wyobraźni. Mimo że wszędzie czuł jej zapach, a na podłodze leżała jej szata szkolna, musiał ją zaleźć i się upewnić. Nie zniesie tego kolejny raz, modlił się w duchu, aby to była prawda. Wyszedł z dormitorium z drżącymi rękami. Czuł się jakby był na głodzie. Ręce mu się trzęsły, a umysł nie pracował jasno. Zszedł ze schodów i od razu rzuciła mu się w oczy. Siedziała na dywanie po turecku z spuszoną głową. Zdaje się, że Black coś do niej mówił. Wróciło do niego co zrobił, gdy weszła do ich dormitorium. Potraktował ją za ostro, to prawda, ale zrobił to, bo siedział z nim 24 godziny na dobę i wiedział co wtedy siedziało w jego głowie. Nie mógł go winić, że chciał go chronić. Nie może jednak pozwolić, by tak ją traktował. Nigdy więcej nie może podnieść na nią ręki, co by się nie działo. Musi z nim porozmawiać. Z powrotem zerknął na nią. Z nadzieją wpatrywała się w Remusa. Jej włosy dalej były w nieładzie, a mundurek, mimo że na swoim miejscu, nosił wyraźne ślady ich bliskości. Wyszedł z zza rogu czując, że musi ją wesprzeć w tej ciężkiej rozmowie. Zbliżając się złapał z nią kontakt wzrokowy i wiedział już, że nic sobie nie wymyślił. Widział to w jej szkarłatnym rumieńcu na twarzy, kiedy tylko wyczuła jego obecność.

Jily - Miłość zaczyna się od nienawiściOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz