6.

151 5 0
                                    


Przez następny miesiąc Lily pilnowała się w towarzystwie Jamesa, aby nic podobnego się nie wydarzyło, a ostatnio zaczęła go całkowicie unikać. Widziała, jak chłopak narobił sobie nadziei po tym jak powiedziała do niego po imieniu. Powiedziała, to za dużo powiedziane. Zrobiła to w emocjach, chcąc jak najprędzej aby przestał wcierać w nią ten przeklęty śnieg. Jednak dla niego nie robiło to różnicy. Kiedy rozmyślała nad tym częściej dochodziła do wniosku, że to przecież nic takiego. Do przyjaciół mówi się po imieniu i to całkiem normalne. Jednak więcej nie powtórzyła tego. Bała się tego wzroku, kiedy znieruchomiał i zaczął ją przewiercać wzrokiem. Przyjaciółki doradzały jej aby się przełamała i mówiła do Rogacza po imieniu jednak kiedy próbowała, nie przechodziło jej to przez gardło. Dlatego dała sobie spokój. Postanowiła trochę odpuścić, bo Potter ostatnio zajmował jej dużo czasu wolnego, bo choć nie zawsze fizycznie byli koło siebie, to zawsze gdzieś się błąkał w jej myślach. Przeraził ją ten wniosek i nieznacznie odsuwała się od bruneta. Celowo go unikała, chcąc aby jej życiu wrócił dawny ład i porządek.

- Lily, aleś ty uparta! – zrzędziła pewnego wieczoru Dorcas.

- Nie rozumiem o co ci chodzi? O to, że nie chce iść do wioski w sobotę? Czy może że nie chodzę w tej sukience co pokazuje wszystko jak na tacy, którą dostałam od ciebie na święta? – celowo wspomniała o danej sukience, mając nadzieję, że przyjaciółka połknie haczyk i zacznie lamentować nad losem tej sukienki. Szatynka zwęziła oczy i z groźbą wystawiła do niej palec wskazujący.

- Ty... Wiem co próbujesz zrobić. Nie ze mną te numery! – ruda westchnęła wiedząc już, że nie ominie ją ta rozmowa – Ale nawiasem mówiąc, mogłabyś ją nosić. Pięknie byś w niej wyglądała – dodała z rozmarzonym wzrokiem.

- Daj spokój Dor, dobrze wiesz, że jest za krótka. Mamy koniec marca i niewiele ponad kilka stopni na plusie!

- Przecież w zamku panują pokojowe temperatury, dodatkowo mogłabyś pokazać swoje nogi raz na jakiś czas – zaczęła paplać. Nagle zamilkła.

- Lily! Ja cię ukatrupie ty przebiegła lisico! Nie odbiegaj od tego co dobrze wiemy, że i jest nieuniknione. Dlaczego unikasz Pottera? – to już koniec. Musi się zwierzyć przyjaciółce czy tego chce czy nie

- Nie wiem sama. Chyba to trochę za wiele jak dla mnie – opadła na łóżko zrezygnowana.

- Ale Lily przecież tak dobrze wam szło, co się stało? Zrobił coś ten kretyn nie tak?

- To nie w tym rzecz... Kiedy byliśmy raz na dworze i się wygłupialiśmy, raz w przypływie emocji powiedziałam do niego po imieniu. I problem jest tu, że widziałam jego twarz po tym Dor. On ma nadzieję cały czas, a ja wiem, że nic z tego nie będzie. Jesteśmy z różnych światów i nawet jeśli jakimś cudem nie robi sobie ze mnie żartów to.. Och na Boga, Dorcas spójrz tylko na mnie a na niego! Wyglądam jak kupa nieszczęść a on to... No cóż jest przystojny trzeba mu to przyznać.

- Dziewczyno właśnie patrzę na ciebie! I wiesz co widzę? Zajebistą laskę! Nie wiem skąd w tobie tyle samokrytyki. Słuchaj mnie. Jeśli faktycznie to jest twoja główna obawa to wiesz przecież, że dla niego jesteś najpiękniejsza na świecie. A jeśli faktycznie narobił sobie nadziei to co z tego? Przecież nie obiecywałaś mu niczego poza przyjaźnią prawda? – Ruda skinęła głową.

- Nie wiem już sama co ja wyprawiam.

- To może na dobry początek przestaniesz go celowo unikać. Możesz jeść z nami posiłki jak wcześniej. Jak zaczęliście się dogadywać wszystko lepiej się układało, a teraz znowu podzieliliśmy się na oni i my.

- Może to nie jest zły pomysł. Ale proszę nie zmuszaj mnie do niczego więcej.

Dziewczyny przytuliły się jeszcze na koniec, a potem zaczął się wywód Dorcas dlaczego Lily powinna zakładać sukienki w szkole. Dla zainteresowanych trwało to dobrą godzinę i w głównej mierze był to monolog. Lily w tym czasie rozmyślała nad słowami przyjaciółki faktycznie, niczego mu nie obiecywała. Jednak ta ich przyjaźń za szybko się dla niej rozwijała. Polubiła tego rozczochrańca, ale nie chciała przyznać się nawet sama przed sobą, że to co czuła to chyba coś więcej.

Następnego dnia przyjaciółki zeszły razem na śniadanie i wchodząc do Wielkiej Sali Dorcas celowo pociągnęła Lily za sobą do miejsc przy Huncwotach.

-Cześć wszystkim – rzuciła nieśmiało i opada na miejsce koło Petera. James zakrztusił się owsianką, którą właśnie pochłaniał.

- Część – odpowiedział tak szybko, że część mleka wypłynęła z jego ust tworząc zabawny i żałosny widok.

- Oh Rogacz już z tobą naprawdę źle skoro sama obecność Evans paraliżuje twoje ciało – zaśmiał się Łapa, lecz ten szybko zgromił go wzrokiem.

Kiedy James doprowadził się do porządku szybko wstał i przesiadł się koło Lily zagadując ją.

- Evans możemy pogadać? – nerwowo przeczesał swoje włosy.

- Wolałabym nie Potter – odpowiedziała nie spoglądając na niego.

Rogacz ani myślał odpuścić. Skoro się do nich dosiadła to znaczy, że chyba mogą wrócić do czasów koleżeństwa. Nie chciała rozmawiać na osobności to musi spróbować tutaj.

- Lily co zrobiłem nie tak? Z dnia na dzień zaczęłaś mnie unikać. Myślałem że się przyjaźnimy- mówił szybko, prawie szeptem, z żalem w głosie.

Ten ton sprawił, że w końcu na niego spojrzała,. Ich spojrzenia się spotkały, a źrenice przeskakiwały starając zapamiętać jak najwięcej szczegółów twarzy, zarówno u niej jak i u niego.

- Potter. – powiedziała z naciskiem, chcąc podkreślić, że nic się nie zmieniło – Zrozum mnie. Wszystko się zmieniło o sto osiemdziesiąt stopni w zaledwie kilka tygodni. Po prostu to ... - urwała szukając dobrego słowa - ... mnie przytłoczyło

-Dobrze w takim razie czego chcesz? – odpowiedział dalej szeptem udając, że nie widzi jak ich przyjaciele nadstawiają uszu żeby coś podsłuchać z ich rozmowy.

Przed odpowiedzią spojrzała w jego oczy i odpowiedź sama wyrwała jej się z ust.

-Zwolnij trochę – sama wydawała się zaskoczona.

- Okej – podrapał się po głowie, zapewne zastanawiając się co to tak właściwie oznacza. Lily w tym czasie wstała i ruszyła w stronę wyjścia z Sali.

Tuż za wyjściem oparła się o zimny mur szkoły i zaczęła głęboko oddychać próbując unormować tętno. Od kiedy tak się denerwuje rozmową z Potterem, jeszcze kilka tygodni temu spędzała z nim czas całkowicie się niczym nie denerwując.

Po lekcjach wszyscy wrócili do wieży umawiając się, że w końcu cała paczka spędzi trochę czasu razem spotkając się w Pokoju Wspólnym w ich standardowym miejscu. Evans zeszła pełna obaw, wszyscy już tam byli i śmiali się z wydurniającego się Łapy. Wszystkie miejsca były zajęte więc podeszła nie wiedząc za bardzo co ma z sobą począć. Potter gdy ją zobaczył wstał natychmiast ustępując jej miejsce w wygodnym fotelu.

- Uuuu jaki dżentelmen – nabijał się Black. – Może na kolana ją weź? – rechotał ciągle.

- Z chęcią – odpowiedział Potter z błyskiem w oku i w momencie gdy ta już siadała opadł szybko z powrotem na fotel tak, że ta upadła na jego kolana. Objął ja ramieniem i nie puścił. Czuł jak łomocze jej serce, mógłby przysiąc że jego bije w tym samym rytmie.

- Już teraz cię nie puszczę – szepnął do jej ucha niezauważalnie.

Ku zdziwieniu wszystkich Lily nie zaczęła rzucać groźbami, owszem wyrywała się, lecz jej śmiech było słychać w całym Pokoju Wspólnym, przez Pottera oczywiście, który zaczął ją łaskotać.

- Potter uduszę cię, wypuść mnie – krzyczała i śmiała się jednocześnie.

- Umów się ze mną Evans to cię puszczę – znieruchomiała.

Wszyscy patrzyli wyczekująco co odpowie ruda.

- W twoich snach – i dzielnie wypchnęła Rogacza z fotela i z triumfalną miną zdmuchnęła sobie z twarzy kosmyk włosów, który się wydobył z kucyka podczas przepychanki. Okularnik w tym samym momencie spadł z impetem na ziemię.

- Mogę u twych stóp spędzić całe życie! – krzyknął radośnie, na co wszyscy się zaśmiali.

Lily spojrzała wdzięcznie na Pottera. Wiedziała, że zrobił to wszystko, żeby ją wciągnąć z powrotem do znajomych i w żaden sposób nie chciał jej dokuczyć. Widząc ten wzrok mrugnął do niej porozumiewawczo i przez cały wieczór siedział na ziemi opierając się o jej fotel, a ramieniem stykał się z jej nogą. Było jej tak dobrze. 

Jily - Miłość zaczyna się od nienawiściOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz