315 27 18
                                    

- Jak się masz Harrington? - posłał chłopakowi krzywy uśmiech. Wszystko go bolało.

- Cholera, nie wyglądasz najlepiej - zbył go Steve.

- Dzięki?

Steve jednak nie zwracał zbyt dużej uwagi na mówiącego do niego Eddiego, tylko oglądał obrażenia starszego.

- Coś cię boli? - spytał.

- Wszystko - uśmiechnął się ironicznie do niego Munson.

- Jedziemy do mnie - zarządził Steve.

- Przestań. Nie będę wam psuć wieczoru. To tylko kilka siniaków.

- Jedziemy. Już. Nie słyszę żadnego nie - powiedział Steve.

Oczywiście, że nie miał zamiaru zostawać na jakimś głupim filmie, i patrzeć jak Eddie nie może usiedzieć z bólu. Albo siedzieć na sali kinowej i martwić się co chwile, czy Eddie bezpiecznie wrócił do domu, czy może jednak leży w jakimś rowie.

Cokolwiek by to nie było, oczywistym było, że Steve weźmie Munsona do siebie.

W końcu Eddie wstał za pomocą Steva i oparł się na jego boku idąc powoli w stronę wyjścia z kina. Cholera, cieszył się na ten dzień. Jedno z pierwszych miejsc publicznych, w których był od czasu powrotu „zza światów", a do tego miał być ze swoimi przyjaciółmi. Okay może czekanie za Stevem mu się nie uśmiechało, ze względu na ich skomplikowaną znajomość, ale to nie zmieniało faktu, że byłby w kinie ze swoimi przyjaciółmi, śmiejąc się, płacząc - przeżywając wszystko razem.

Wsiedli do auta Steva. Pomiędzy nimi na nowo zapadła głucha cisza, a atmosfera zrobiła się cięższa. Harrington stukał nerwowo w kierownice. Cholera chciałby odzyskać znajomość z Eddiem. Zależało mu na nim. W końcu byli przyjaciółmi. Ale co się stało od czasu drugiej strony. Że nie mógł się pozbierać? Było mu ciężko ze wszystkim, ale nie wiedział czemu. Cholernie go to dręczyło. Wewnętrzny niepokój zżerał go od środka.

Ale z drugiej strony... obok niego był Eddie. Jego przyjaciel, zawsze pełen humoru, nie udający kogoś innego, będący po prostu sobą. Steve wiedział, że musi dążyć do wszystkiego, aby ich relacja na nowo wróciła. A tym bardziej wiedział, ze jedyną osobą, która pomoże mu się odnaleźć na nowo, będzie właśnie Munson.

Tymczasem Eddie siedział w ciszy, próbując z siebie żadnego dźwięku, kiedy jechali po dziurach, czy czymkolwiek innym. Cholernie go to bolało. Czuł wtedy ból rozprzestrzeniający się po całym ciele. Momentami na nowo wracał do chwili, kiedy Jason go zaatakował. Kurwa mać. Jak mógł być taki głupi i zgodzić się zostać sam. Przecież to miasto go nienawidziło od zawsze. Gdyby nie Steve... skończyłby o wiele gorzej.

W pewnym momencie Harrington nie wytrzymał ciszy i włączył radio. I tak do końca drogi do jego domu, muzyka pobrzękiwała cicho ze starego samochodu.

W końcu wysiedli z auta, Steve pomagając Eddiemu, i weszli do domu Harringtona. Munson chciałby mu odmówić, w końcu nic mu nie było, ale widząc po poważnej minie chłopaka obok, nie byłoby mowy o żadnym puszczaniu go. Ciekawe czy chociaż będzie mógł wrócić na noc do siebie - zastanawiał się.

- Siadaj - powiedział Steve, kiedy byli już przy kanapie. Chłopak od razu to zrobił wzdychając ciężko. Jak usiąść żeby nie bolało? - A teraz ściągaj koszulkę - powiedział poważnie stojąc nad Munsonem z założonymi rękami.

Eddie popatrzył na niego z kpiącym wyrazem w jego oczach. Nic mu nie było.

- Nie musisz tak szybko Steve się do mnie dobierać - zaśmiał się ironicznie.

Harrington wywrócił jedynie na to oczami i poszedł do kuchni po potrzebne rzeczy.

Po niedługim przekonywaniu, w końcu Eddie zgodził się opatrzeć swoje rany. Nie było najgorzej. Parę siniaków i zadrapań. Nie zdążyli go jeszcze porządnie sprać. Co by pewnie zrobili gdyby nie jego „wybawiciel".

- Odwieziesz mnie do domu? - zapytał po jakimś czasie Munson.

- Nie.

- Czemu?

- Bo nie. Zobaczymy do rana jak sprawy będą wyglądać. Czy coś jeszcze nie wyjdzie - na to Eddie wywrócił oczami - nie rób tak bo ci zostanie - na co ten znowu wywrócił oczami. Steve jedynie westchnął - chcesz obejrzeć jakiś film? Nasze własne kino?

- A chce.

Kilka minut później już siedzieli przed telewizorem Harringtona z miską popcornu, a film zaczynał już lecieć.

- Steve Harrington. Naprawdę romans? - spojrzał na chłopaka wymownie Eddie.

- Jedyna kaseta jaką znalazłem - wzruszył ramionami.

Eddie tylko westchnął. I skupił się na filmie. Przecież nie może być tak źle, prawda?

W połowie filmu znudzony Munson rzucił w Steva popcornem.

- Co ty kurwa robisz? - spojrzał na niego jak na debila Harrington.

Kręcono-włosy nawet nie odpowiedział, tylko rzucił kolejny raz.

- No kurwa - zaśmiał się.

I kolejny.

W końcu Steve też zaczął w niego rzucać. Śmiali się i rzucali bez przerwy, zachowując się jak dzieci. W pewnym momencie Eddie wziął miskę i wsadził ją na głowę Harringtona, a cały popcorn wysypał się na niego.

- Jasna cholera moje włosy!

Munson zaśmiał się jeszcze głośniej. Ściągnął miskę z głowy przyjaciela i zaczął ściągać jedzenie z jego włosów. Uśmiech błąkał mu się na twarzy.

Tymczasem Steve przyglądał się Eddiemu. Każdej niedoskonałości na jego twarzy, przebarwieniu, bliźnie. Jego pięknym, brązowym oczom, przykrytym minimalnie przez opadającą grzywkę. Eddie Munson miał coś w sobie co przyciągało Steva. Był jak magnes, od którego nie było ucieczki. Patrzysz i nie możesz przestać. Trochę jak zobaczenie najpiękniejszego BMW Cabrio prosto z salonu, nowej perełki lat 80.

Kiedy starszy skończył zbierać jedzenie z powrotem do miski, spojrzał na Steva. Uśmiechnął się pod nosem widząc, że mu się przygląda, ale postanowił nic nie mówić na ten temat.

- Gotowe.

- Dzięki - uśmiechnął się niezręcznie Steve. „Oby Eddie nic nie zauważył" - pomyślał.

Koniec końców, zbyli całą tą sytuacje i wrócili do oglądania filmu, na co Eddie nie był zbytnio zadowolony. Ten film był tak cholernie nudny. Nawet nie zauważył, kiedy oparł się o ramie Steva i po prostu zasnął. A Harrington niedługo po nim podzielił jego losy, opierając głowę o tą przyjaciela zasypiając.

~*~
Mam nadzieje że wam się rozdział podoba ❤️

Swoją drogą nowa okładka
+
Mam pomysł na kolejne steddie
„Let's talk about drugs"
Świat bez upside down, eddie uzależniony od narkotyków, a Steve od niego kupuje, później zauważając, że coś z Munsonem jest nie tak.

Jeżeli wam się podoba tooo myśle że niedługo zacznę pisać ❤️

love || steddie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz