298 31 10
                                    

Dwa dni później, Steve pracował z Robin w wypożyczalni. Mieli cholernie dużo towaru, jak jeszcze nigdy, więc musieli zostać po godzinach. Plusem było to, że przynajmniej wypłata będzie większa niż zawsze.

Steve za dużo nie mówił, skupiał się na pracy, żeby jak najszybciej skończyć. Tylko że on nic nie mówił od czasu tamtej nocy. Może nie do końca „nic", ale znowu ucichł.

Robin irytował fakt, że jej przyjaciel ostatnimi czasy co chwile jest cicho, nie mówiąc jej nawet o codziennych rzeczach, o których kiedyś zawsze wspominał.

- Steve - podeszła do niego z założonymi rękami. Musiała się dowiedzieć o co chodzi.

- Hm? - odpowiedział, nie skupiając się jakoś bardzo. Wolał poświecić swoją uwagę pracy.

- Czemu nie wróciliście na salę?

Steve automatycznie się spiął.

Kiedy nastał już poranek, pierwszy obudził się Steve. Podniósł się ziewając i rozejrzał dookoła. Zobaczył obok siebie Eddiego wtulonego w niego. Uśmiechnął się pod nosem, po chwili się otrząsając. Odsunął go od siebie ostrożnie i poszedł do kuchni, zrobić śniadanie.

W tym czasie Eddie obudził się przeciągając. Cholera, wszystko go bolało. Rozejrzał się po pokoju. Gdzie on był? Dopiero po chwili przypomniał sobie wydarzenia z przed dnia. Kurwa mać, Jason go znalazł. Wstał powoli, marszcząc się na ból.

- Steve? - powiedział w przestrzeń czekając na odpowiedź, aby znaleźć chłopaka.

- Kuchnia.

Od razu tam poszedł powoli.

- Tu jesteś - zaśmiał się - co robisz?

- Śniadanie - posłał Munsonowi delikatny uśmiech.

Jednak Eddie wyczuł ten chłód. Coś się zmieniło. Steve trzymał go na dystans, w porównaniu do wcześniejszego wieczora. Uznał, że po prostu się wycofa.

Zjedli śniadanie w ciszy. Steve w końcu odwiózł starszego i tak ich niekrótkie spotkanie dobiegło końca.

- Odpowiesz mi? - wyrwała go z transu głos Robin.

- Jason dopadł Eddiego - powiedział krótko.

- Cholera jasna - westchnęła przecierając twarz dłońmi - I co z tym robimy?

- Jak my? To nie nasza sprawa - wzruszył ramionami.

- Steve!

W tym czasie Eddie leżał u siebie na łóżku. Wszystko go bolało, a każdy najmniejszy ruch sprawiał, że miał łzy w oczach.

Jednak nie to sprawiało zamęt w jego głowie. Czemu Steve brał go na dystans? Myślał, że powoli ich relacja wraca do tego co było kiedyś, że na nowo będą dobrymi przyjaciółmi. Najwyraźniej się mylił. Może uraził Steva? Albo po prostu on chciał mu tylko pomóc i zaproponował mu pobyt u siebie bo tak „należy", ale tak naprawdę było mu to nie na rękę?

Po prostu może musiał odpuścić i przestać wierzyć? Nie wszystko dało się naprawić, i to była chyba jedna z tych rzeczy.

- No co? - wywrócił oczami Harrington.

- Nie rusza cię to do cholery?

Ruszało. Oczywiście, że tak. Ale nie mógł być blisko Musnona. To było dziwne...

Kiedy tak patrzył na niego czuł się błogo. Czas się dla niego zatrzymał, a wyraz twarzy spokojnego Eddiego, sprawiał, że on sam czuł się lepiej. Jakby był pomiędzy obłokami. Nic nie istniało. Cisza, spokój i tylko on i Eddie.

- Jak się w ogóle czuje?

- Nie wyglądał najlepiej - stwierdził Harrington.

- Kończymy robotę i jedziemy do niego.

- Rooobiiin - westchnął Steve.

Naprawdę nie wiedział co się z nim dzieje. Nigdy nie spotkał się z czymś takim. Nie czuł się tak z żadną dziewczyną. Próbował wytłumaczyć to sobie na wszelki możliwy sposób, ale nie dawał rady. Nie było żadnego logicznego wyjaśnienia, co sprawiało, że irytował się jeszcze bardziej.

W końcu po skończonej pracy pojechali razem do Munsona. Robin nie dała się przekonać, a Steve nie miał sił się kłócić, więc poddał się po niedługim czasie.

Podjechali w końcu pod przyczepę ich przyjaciela. Steve nerwowo pukał w kierownice. „Cholera jasna i co ja mam zrobić?" - myślał. Nie umiał sam poradzić sobie ze swoimi myślami, a co dopiero być w obecności Eddiego, i zachowywać się normalnie.

- Wysiadaj - zawołała już z dworu Robin.

Steve westchnął i również wysiadł idąc pod drzwi Munsonów.

Tymczasem Eddie leżał na swoim łóżku, kiedy usłyszał pukanie. Niezadowolony podniósł się powoli z bólem i doczłapał się do wejścia. Zdziwił go jednak widok osób, które zobaczył po drugiej stronie.

- Robin? Steve?

- Hej Eddie.

~*~
Kolejny rozdział i zapraszam was na nowe ff o którym już mówiłam: let's talk about drugs. Nie obiecuje, że będą się tam często pokazywać rozdziały, bo wole skupić się na jednym w 100% niż robić obydwa byle jak, więc zobaczymy jak to wyjdzie w praniu

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 07, 2022 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

love || steddie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz