OLIVIA
To wszystko moja wina. Jedna głupia impreza, a zniszczyłam jej życie. Po jaką cholerę wyciągałam Lucy na tą imprezę? Doskonale wiedziałam, że nie ma ochoty iść, ale zrobiła to dla mnie. Teraz przez to wszystko jestem na jej ślubie z własnym wykładowcą. Ten wypadek posłużył mu na rękę. Od początku naszych zajęć dostał na jej punkcie jakąś obsesje. Niby prowadził zajęcia, ale nie odrywał właśnie od niej wzroku. Nic dziwnego, że chciał, żeby za niego wyszła. Myślał, że z poczucia winy zyska potulną żonę, a ona już od początku stawia na swoim. Nie spodziewałam się, że zorganizuję czarny ślub. Zuch dziewczyna. Byłam jej druhną i nie byłoby to takie złe, ale w najmniej niespodziewanym się momencie zobaczyłam go i do tego również był świadkiem na tym ślubie. Musiał dobrze znać Paula w takim razie. Na pewno musiałam zbladnąć. Miałam nadzieję więcej już do nie spotkać i taki miałam plan, a teraz stoi sobie naprzeciwko mnie i mi się przygląda. Jestem pewna, że nawet mnie nie poznaje. W końcu nie byłam kimś ważnym w jego życiu. Wyglądałam też inaczej. Zmienił mnie on i jego słowa. Starałam się unikać jego wzroku. Wiem, że wystarczyłoby jedno spojrzenie, a w moich oczach zobaczyłby chłód i pogardę. Na inne uczucie nie miałby co liczyć. Tylko z tym mi się kojarzy. Próbowałam jakoś uczestniczyć w tym ślubie, ale czułam, że jestem tam tylko ciałem, bo duchem byłam zupełnie gdzie indziej. Większość gości bawiła się wręcz wspaniale, ale Lucy nie była tym zachwycona. Starała się stwarzać pozory, ale zbyt dobrze ją znałam.
- Nie spodziewałam się takiego ślubu.
- Czy czarny nie nadaję się idealnie? W końcu idealnie odwzorowuję mój nastrój.
- Jak zareagował, kiedy zobaczył, że jego ogród jest przystrojony na czarno?
- Nijak. Przecież w kilka minut nie zmieni wystroju, a jemu zależało, żeby ta ceremonia doszła do skutku. Przebolał ten kolor.
- Ubolewam, że nie widziałam jego miny. Musiała wyrażać więcej niż tysiąc słów.
- To na pewno, ale u ciebie wszystko dobrze? Jakaś niewyraźna jesteś.
- Mam wyrzuty sumienia. To przeze mnie to wszystko, ten ślub i ta cała impreza...
- Ej to nie twoja wina. Kiedy to się stało nawet nie byłaś przy mnie, ale i tak mi pomogłaś. Byłam w okropnym stanie i nawet nie potrafiłam myśleć logicznie. Przecież gdyby ktoś obcy zobaczyłby ten samochód to od razu trafiłabym na policję.
- Ale gdybym cię na tą imprezę nie namówiła nic by się nie wydarzyło...
- Przestań. Dobrze wiesz, że to nieprawda.
***
- My się chyba jeszcze nie znamy, prawda?
Wszędzie rozpoznam ten głos. No przecież nie mógł tak przejść obojętnie wobec kobiety, która po prostu go ignoruję. Powoli odwracam się w kierunku jego głosu. Zmienił się od czasu, kiedy ostatni raz go widziałam, ale nadal jest zadufanym w sobie egoistą.
- I raczej się nie poznamy.
- Przecież wieczór jeszcze młody, a zauważyłem, że przyszłaś sama.
- Owszem sama i niezainteresowana znajomością z kimś takim.
- Nie znasz mnie, a już skreślasz?
- Może wyczuwam dupków na kilometr?
- Jesteś przyjaciółką panny młodej naprawdę chcesz żyć w kłótni? Na pewno będziemy się coraz częściej spotykać. W końcu jestem najlepszym przyjacielem pana młodego.
- Przeżyję ten konflikt, a teraz żegnam szanownego Liama Wooda.
- Skąd ty....
Nie słyszałam reszty jego zdania. Pewnie trochę się zdziwił, kiedy nawet nie zdążył się przedstawić, a ja nawet znam jego nazwisko, chociaż naprawdę wolałabym nie znać. Nie mam zamiaru dłużej znosić jego widoku i tak tutaj wszystko jest fałszywe. W pośpiechu ruszyłam do domu. Na szczęście nikogo nie było i mogłam pobyć sama. Otworzyłam pudełko, które miałam dawno wyrzucić, ale nigdy nie miałam odwagi. Minęło kilka lat, a ja czuję jakby to wydarzyło się wczoraj. Biorę w ręce mój pamiętnik. Tak typowa nastolatka, która nic nie wiedziała o życiu i się sparzyła. W środku jest również moje stare zdjęcie. Jestem zupełnie nie podobna. Ktoś kto mnie wcześniej nie znał śmiało może powiedzieć, że to są dwie zupełnie inne osoby. Naprawdę ciężko mi znów powrócić do tych wspomnień, ale muszę.
To był naprawdę przypadek. Sama na niego wpadłam rozlewając jego kawę. Nie wiem jakim cudem może pić to. Wygląda jak smoła i do tego bez cukru. Jednak cieszyłam się, że na niego wpadłam. Jest takim ciachem, że na chwilę zapomniałam dosłownie jak się nazywam. Wysoki blondyn i to na pewno starszy ode mnie. Biła od niego pewność siebie, ale jego wzrok rozczulał. Nie spodziewałam się, że ciemne oczy mogą mi się tak spodobać.
- Przepraszam.
To jest wręcz nieprawdopodobne. Oboje wypowiedzieliśmy to słowo w jednym momencie, po czym wybuchliśmy śmiechem.
- To ja przepraszam. Nawet cię nie zauważyłem, ale teraz widzę, że powinienem iść do okulisty. Nie zaważyć takiej ślicznotki powinno być karalne.
Uważa, że jestem śliczna. Nie usłyszałam od nikogo jeszcze tego. Nie każdemu podoba się, że nie mam figury modelki. Mi osobiście to nie przeszkadza. Najważniejsze przecież, że czuję się dobrze sama ze sobą.
- Uważasz, że jestem śliczna?
- Oczywiście, więc może wyjdziesz ze mną wieczorem do kina?
- Dzisiaj?
- Jeśli masz czas to pewnie.
- Mam czas.
- Świetnie w takim razie spotkajmy się tutaj o szóstej. A zdradzisz mi swoje imię?
- O boże nie powiedziałam ci? Olivia jestem. Ale nie wiem też jak ty się nazywasz.
- Liam złotko.
Nie wiem, kiedy z moich oczy zaczęły płynąć łzy. Chciałam się od tego odciąć, ale wszystko wróciło z podwójną siłą. Niewinne spotkanie, a przyniosło tyle złego.
CZYTASZ
Jedno Uczucie
RomanceOlivia- kiedyś dziewczyna pełna marzeń, ale jedno spotkanie doszczętnie ją zmieniło. Wystarczyła jedną rozmowa, a już coś poczuła. Wystarczyło jedno zdanie, by zburzyć to jak domek z kart. Teraz nie przypomina dawnej siebie, ale żyje dalej nie myślą...