Rozdział 8

1.6K 53 4
                                    


OLIVIA

Siedziałam jak na szpilkach. Złożyłam podpis na tej umowie, ale czy dobrze zrobiłam? Teraz czekam na jakiś odzew z ich strony. A może za bardzo z tym zwlekałam i już nie chcą ze mną współpracować. Co teraz będzie? W końcu moje myśli zakłóca dźwięk telefonu. O boże to jakiś nieznany numer. Czy to oni? Skąd w ogóle znają mój numer? Nieważne to nie jest moment, kiedy powinnam się nad tym zastanawiać.

-Halo?

- Przepraszam, że dopiero teraz dzwonię, ale miałem spotkanie. Cieszę się, że się zdecydowałaś. Wiem jednak, że to poważna decyzja i na pewno chciałabyś omówić tą umowę z adwokatem. Znasz jakiegoś?

- Jednego znam, ale nie wiem czy specjalizuję się w tych sprawach i do tego czy znajdzie czas.

- Nic straconego. Znam pewnego, który na pewno ci pomoże. Wisi mi przysługę, więc z pewnością ci pomoże i to nawet dzisiaj. Zadzwonię do niego i przyśle ci wiadomość. Na spokojnie omówicie tą umowę i wtedy się ze mną skontaktuj.

- Na pewno tak zrobię.

- Do zobaczenia Olivio.

To wydaję się naprawdę proste, ale za cholerę nie jest. Teraz to do mnie dociera. Mam niby śpiewać przed tłumem? Zawsze napawało mnie to strachem, odkąd tylko pamiętam. I przyszedł sms.

OD: NIEZNANY

Zapisz sobie ten numer i pod nim się ze mną kontaktuj. Mój znajomy może cię przyjąć dzisiaj o 13. Powołaj się na mnie i idź do mecenasa Jacka White. Kancelaria White&Smith.

Jacob.

Boże przecież to za niecałą godzinę, a ja wyglądam jak w rozsypce. Trzeba tam jeszcze dojechać. Szybko się przebieram i zabieram ze sobą potrzebne dokumenty. Nie mam czasu na zamawianie taksówki. Dzisiaj wole sama tam pojechać. Pewnie i tak będę stać w korku.

Nie wiem jakim cudem, ale zdążyłam i jestem nawet przed czasem. No budynek robi wrażenie. Pewnie ceny mają tutaj nieziemskie. Idę za wskazówkami Jacoba i kieruję się prosto do recepcji. Widzę tam miło wyglądająco dziewczynę.

- Dzień dobry w czym mogę pomóc?

- Witam jestem z polecenia Jacoba Herona. Miałam się tutaj pojawić na 13 do mecenasa White.

- Ah tak szef wspominał, ale musiał pilnie jechać do sądu.

- Czyli na marne się tutaj fatygowałam?

- Ależ skąd. On nie może pani przyjąć, ale zrobi to jego znajomy. Także świetny prawnik i już na panią czeka. Pierwsze drzwi na prawo.

- Świetnie. Dziękuję.

Idę tak jak mi powiedziała i od razu pukam, kiedy słyszę zaproszenie od razu wchodzę. Nie wiem czy ja zawsze muszę mieć największego pecha w życiu. Jest tyle adwokatów w całym Londynie, ale ja musiałam trafić na niego. Pieprzony Liam Wood.

- Olivia?

- Witam jestem od Jacoba Herona i mam umowę do sprawdzania.

- Jasne pokaż ją.

- Nie ma tutaj innych prawników?

- Tylko ja jestem wolny.

- Oczywiście, że nie może być inaczej.

Dałam mu tą umowę. Im szybciej to załatwię tym szybciej sobie pójdę.

- Czyli jesteś zainteresowana karierą muzyczną.

- Jak widać. Chce wiedzieć czy ta umowa jest dla mnie atrakcyjna.

- Jest i to nawet bardzo. Żadnego twojego wkładu finansowego, nawet proponują, że najpierw nagrają twój album. Podpisując ją zgadzasz się, żeby cię wypromowali oraz że będziesz w trasach koncertowych. Oczywiście masz się trzymać ich wytycznych odnośnie rozwinięcia kariery. Działa zazwyczaj to w ten sposób, że jeśli twój agent wpadnie na pomysł zmiany wizerunku powinnaś się zgodzić. Po prostu masz nie działać na ich niekorzyść. Ta umowa jest na pierwsze pięć lat. Obowiązywałaby was kara umowna, jeśli któraś ze stron chciałaby ją zerwać. Jest to też zabezpieczenie dla ciebie. Nie mogą działać na twoją niekorzyść tak jak ty na ich. Ta kara jest dosyć wysoka i zazwyczaj żadna ze stron nie chce jej płacić.

- Ile wynosi?

- Pięć milionów euro.

Ile? Cholera przecież ja takich pieniędzy na oczy nigdy nie widziałam. Niby skąd miałabym wziąć taką kasę, jeśli coś by mi nie pasowało? O boże i niby co ja mam teraz zrobić?

- Ogólnie warto na taką umowę się zgadzać?

- Pewnie. To naprawdę dobra agencja szukająca talentów. Wypromowali dużo osób i nie było z nimi żadnej afery. Nie dają szansy każdemu. Powinnaś chociaż spróbować to pięć lat tylko.

- Co teraz powinnam zrobić?

- Widzę, że swój podpis już złożyłaś, więc wystarczy skontaktować się z tym agentem i powiedzieć mu jaka jest twoja decyzja. Z mojej strony to wszystko. Powodzenia Olivio.

- Świetnie, czyli mogę już iść. Jednak czasem jesteś przydatny.

Już miałam wychodzić, ale musiał mnie zatrzymać.

- Przepraszam.

- Słucham? Za co?

- Za to co usłyszałaś kilka lat temu. Byłem zwykłym gówniarzem i wcale tak nie myślałem.

On pamięta. Nie, nie mógł sobie tak po prostu przypomnieć. Nie po to się zmieniłam, żeby mnie poznał. Przez jego słowa wspomnienia, które tak wypierałam z pamięci wróciły. Próbuje odgonić łzy, ale idzie mi to ciężko.

- Pamiętasz mnie. Nie interesują mnie twoje przeprosiny. Co mi po nich? Oddadzą mi czas stracony w szpitalu? A może wymażą mi pamięć? Nie, nie pomogą tylko o sobie przypomną. Przypadek chciał, że niestety mnie spotkałeś i nie sprawie, że znikniesz w końcu jesteś przyjacielem Paula, ale będziemy się widywać tylko kiedy będziemy musieli.

- Olivio wiem, że wtedy zawaliłem, ale każdy zasługuje na drugą szanse.

- Nie każdy. Ty nigdy nie zasługiwałeś na szanse.

- Nie skreślaj mnie. Teraz dorosłem.

- Nigdy nie dorośniesz. Jesteś tylko przerośniętym dzieciakiem.

- Skoro tak o mnie myślisz dobrze, ale musze zrobić coś teraz, bo nie wiem, kiedy znowu będziesz tak blisko.

- O czym ty...

Nie wiedziałam co planuję, ale kiedy gwałtownie zaczął się do mnie zbliżać automatycznie zrobiłam krok do tyłu. W końcu nie miałam drogi ucieczki, a jego ręce znajdowały się po obu stronach mojej głowy. Pocałował mnie tak po prostu, jakby sytuacja sprzed kilku lat nie miała miejsca. Głupia ja myślałam, że czuję do niego tylko urazę, ale oddałam pocałunek. Nigdy nie zapomniałam o nim chociaż tak mnie zranił. W końcu jednak rozum zaczął działać i odepchnęłam go od siebie.

- Nie zapomniałaś o mnie.

- Nie wyobrażaj sobie za wiele. To tylko pocałunek. Myślisz, że byłeś jedyny?

- Śpisz z kim popadnie jak dziwka?

Auć. Zabolało, ale nie może o tym wiedzieć.

- Nie porównuj mnie do siebie. Lepiej się do mnie nie zbliżaj, bo mnie czymś zarazisz.

Nikt nie miał prawa mnie tak nazywać, więc w nerwach po prostu uderzyłam go z całej siły w twarz, aż się zatoczył do tyłu.

- I pamiętaj kobiet się nie obraża.

Nie miał do tego prawa. Mogę spać z kim sobie chce, w końcu jestem sama. Pieprzony idiota.

Jedno Uczucie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz