Rozdział 22

1.1K 50 3
                                    


OLIVIA

Miesiąc później...

Ostatni miesiąc zleciał naprawdę szybko i nawet nie wiem, kiedy. Niestety ślub mojego brata nadal jest aktualny. Nie zerwali ze sobą do tej pory. Postanowiłam pojawić się na tym ślubie. Może wydarzy się dzięki temu coś niezwykłego. Dlatego właśnie teraz znowu jestem w Londynie. Niedawno to był mój dom, ale teraz już się tak nie czuję. Pokochałam Los Angeles. Tutaj czuję się tak obco. To tylko kilka dni, więc jakoś wytrzymam. Muszę. Moje mieszkanie nadal należy do mnie w końcu podpisałam umowę. Nie narzekam, bo dzięki temu nie musze teraz wynajmować hotelu. To naprawdę fajna opcja. Zawsze mogę się tutaj zatrzymać. Dlatego teraz razem z Olivierem jedziemy do mojego mieszkania. Od razu mu zaproponowałam, żeby pojechał tam ze mną. Nie chce być teraz sama. Ciężko było tutaj wrócić. Może i nie należy do największych mieszkań, ale chociaż jest przytulnie.

- Więc to tutaj był twój azyl.

- Witam w moich skromnych progach.

- Ładnie tutaj, ale masz jedną sypialnie.

Kurwa. Wiedziałam, że coś mi umknęło. Mieszkałam wcześniej sama to po co mi było więcej sypialni, ale teraz by mi się przydała. Może i postanowiliśmy być razem miesiąc temu, ale robimy wszystko wolno. Spanie razem odeszło na bok. Oboje do tej pory mieliśmy osobne pokoje. Chyba jednak do czasu.

- Chyba nie boisz się ze mną spać.

- Ja nigdy, ale czy ty tego chcesz?

- Chyba nie mamy wyboru.

- Jak się czujesz?

I wrócił troskliwy Olivier. Zawsze zapyta, jak się czuję. To takie miłe uczucie. Oprócz niego nie pamiętam czy ktoś tak bezinteresownie mnie o to pytał. To taka przyjemna odmiana.

- Nie jest źle. Ten lot nie był najgorszy, ale chyba prześpię się zanim pojedziemy na wesele z piekła rodem.

- Naprawdę myślisz, że będzie tak źle?

- Ja jestem tego pewna. Lepiej przygotuj się na to psychicznie.

- Leć się przespać.

O niczym innym nie marzę. A gdyby tak przespać cały ten ślub? To też jest niezły plan. Już widzę minę mojej matki, kiedy usłyszy ode mnie, że się nie pojawiłam, bo spałam. Miałaby cudowny humor. Kiedy tylko przykładam głowę do poduszki to odpływam.

***

- Olivia?

Słyszę głos, ale tak nie chce mi się otworzyć oczu. Kto w ogóle ma odwagę mnie budzić?

- Oliver?

- Trochę już śpisz, a nie wiem, ile będziesz się szykować, a zostały dwie godziny?

To przecież dużo czasu. Mogę jeszcze pospać, chwila. Ile? Dwie godziny? To, ile ja do cholery spałam? Od razu się rozbudziłam. Nie kłamał. Wystarczyło, że spojrzałam na zegarek.

- O cholera!

- Czyli jednak to mało czasu.

- Oczywiście, że mało a musimy jeszcze dojechać na miejsce. Zrób mi herbaty, a ja w tym czasie skocze pod prysznic. Powinna być w szafce...

- Wiem, gdzie. W końcu trochę spałaś. Leć spokojnie pod prysznic, a ja ci ją zrobię.

- Jakim cudem radziłam sobie wcześniej bez ciebie?

- Też się nad tym zastanawiam.

Koniec pogawędki. Nie mam teraz na nią czasu. Pędem ruszyłam do łazienki. To aż dwie godziny, na pewno się wyrobie. Kogo ja w ogóle oszukuję. To graniczy z cudem. Szybko wzięłam prysznic i zaczęłam robić się na bóstwo. Trzeba przecież jakoś wyglądać. Jak tylko zobaczyłam tą sukienkę w galerii musiałam ją mieć. Czerwona, niby do łydek, ale po jednej stronie ma wycięcie, aż do uda. Jest po prostu cudowna. Włosy spięłam, żeby mi nie przeszkadzały, a makijaż zrobiłam naprawdę delikatny. Nie potrzebuję tynku na twarzy jak niektórzy. Dosyć szybko się z tym uwinęłam. Oliver już na mnie czekał i mogłam się założyć, że sporo. Zniecierpliwiony siedział w salonie.

Jedno Uczucie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz