OLIVIA
OD: SARA
Wpadasz dzisiaj ze mną imprezę?
Tak Sara i impreza to idealne duo. Gdzie impreza tam i ona. Do tego zawsze mnie na nie namówi. Co mam dzisiaj do stracenia i tak mam paskudny humor to co mi szkodzi. Od razu się zgadzam. Zawsze jest dobra okazja by się zabawić. Nawet wiem jaka sukienka nada się na taką okazję. Czarna, błyszcząca sukienka, która idealnie podkreśla moje ciało cudownie się nadaję. Chociaż będę cudownie wyglądać. Gotowa już schodzę na dół i tam zastaję już swoją rodzinkę. Oczywiście mama patrzy na mnie sceptycznie. Nigdy nie podobają jej się te moje wieczorne wyjścia, które zazwyczaj kończą się rano.
- Znów wychodzisz?
- Tak i wrócę późno.
- Późno to na pewno tylko tym razem może bez samochodu, który wymaga natychmiastowej pomocy.
Wiedziałam, że mi to wytknie. Co innego wtedy miałam zrobić? Przecież musiałam pomóc Lucy. Nie mają pojęcia co się wydarzyło wtedy, ale na pewno wiedzą, że to jej samochód w końcu wiedzą jakim samochodem jeździ.
- Bez obaw żaden samochód nie zostanie naruszony.
- Wiesz o co mi chodzi.
- Wiem i bez obaw nic mi nie będzie, ale teraz już muszę wychodzić.
Coś jeszcze mruczała pod nosem, ale w końcu odpuściła. Doskonale wiedziała, że i tak nie wygra. Już mam nadzieję spokojnie wyjść, ale oczywiście w tym momencie musiał wejść do domu mój jakże ukochany brat.
- A ty, gdzie w takim ubraniu?
- Daleko.
- Jak zawsze miła.
- Dla ciebie zawsze.
Nareszcie mogłam wyjść. Z Sarą umówiłam się przed klubem, która już na mnie czekała.
- Gdzieś ty się podziewała?
- Rodzinka mnie w domu trochę zatrzymała, ale udało mi w końcu przyjechać. To co wchodzimy?
- Tylko na ciebie czekałam. Chodźmy, bo dzisiaj planuję porządnie się zabawić.
Wchodzimy do środka i od razu widać, że sporo osób się dzisiaj tutaj bawi. Od razu kierujemy się do baru. Nie żałujemy sobie dzisiaj i od razu mamy lepsze humory.
- Ej odwróć się dyskretnie, a zobaczysz jak pewien blondyn nie spuszcza z ciebie oczu.
Blondyn? No trochę zdziwiły mnie jej słowa. Skoro nie spuszcza ze mnie wzroku to czemu zwyczajnie nie podejdzie? Powoli się odwracam i nie wierze w to co widzę. Z tylu miejsc w Londynie akurat musiałam dzisiaj tutaj spotkać Liama? Po cholerę on się tak na mnie gapi? I mój dobry humor szlag jasny trafił.
- Znasz go?
- Niestety, chociaż wolałabym nigdy nie poznać.
- On naprawdę musiał nieźle ci nadepnąć na odcisk.
- Nawet nie wiesz jak bardzo.
- Nie przejmuj się nim. Lepiej chodźmy potańczyć.
Może sobie tutaj być, ale ja zamierzam się świetnie bawić. Jednak nie miałam długo spokoju. Do tej pory tylko mnie obserwował, ale teraz postanowił podejść.
- I znów się widzimy Olivio.
- Niestety.
- A ty wciąż jesteś tak negatywnie na mnie nastawiona.
- Gdybyś pamiętał to co ja to byś się nie zdziwił.
- O czym ty mówisz? Przecież nawet wcześniej się nie znaliśmy.
- Jesteś pewien? Dam ci pewną radę. Przypomnij sobie kogo skrzywdziłeś i już więcej nie zobaczyłeś.
Nie mam zamiaru dłużej tutaj siedzieć. Zbieram po drodze Sarę i razem puszczamy to miejsce.
- To, gdzie teraz?
- W sumie znam pewne spoko miejsce. Można tam się napić i dodatkowo wieczorami jest karaoke.
- Idziemy!
***
- Dwa razu mojito.
- Powinnaś zaśpiewać.
- Daj spokój. Miałabym śpiewać przed publicznością?
- Przecież wiem, że uwielbiasz śpiewać.
- Tak, ale w domu i bez publiczności.
- Daj spokój to tylko parę osób.
- Może masz rację. Wiesz co idę.
Jak szaleć to szaleć co mi szkodzi. Jestem pewna, że to alkohol dodał mi odwagi. Wyszłam na scenę i wybrałam piosenkę. Miałam gdzieś, że inni się we mnie wpatrują. Po prostu robiłam swoje. Lubiłam śpiewać i to od małego. Nawet sama piszę różne teksty w wolnym czasie, ale do tej pory nie miałam odwagi nikomu ich pokazać. Kiedy skończyłam śpiewać dopiero otworzyłam oczy. Panowała cisza, aby o chwili usłyszeć oklaski. Podobało im się. Naprawdę im się spodobało.
- Brawa dla tej pięknej pani o anielskim głosie. Zdradzisz nam swoje imię?
- Olivia.
- Brawa dla Olivii.
Jednak ten wieczór może skończyć się dobrze. Chociaż nie zapowiadało się na to.
CZYTASZ
Jedno Uczucie
RomanceOlivia- kiedyś dziewczyna pełna marzeń, ale jedno spotkanie doszczętnie ją zmieniło. Wystarczyła jedną rozmowa, a już coś poczuła. Wystarczyło jedno zdanie, by zburzyć to jak domek z kart. Teraz nie przypomina dawnej siebie, ale żyje dalej nie myślą...