Mission 17

929 83 33
                                    

Misja 17: Obiecuje.
8 dni na wykonanie operacji Strix

***

Następnego dnia, kiedy byłam umówiona z Damianem od razu po szkole, wpadłam do domu jak burza i nie zwracając zbytniej uwagi na cokolwiek, wbiegłam do swojego pokoju, nie zamykając drzwi, aby człapiący za mną pies mógł wejść do środka i położyć się na moim dywanie oraz obserwować jak zdenerwowana przerzucałam kolejne cichy w mojej szafie. Po dosłownie trzech minutach więcej z tych ubrań znalazło się na podłodze, czy łóżku, a ja skończyłam bez żadnej odpowiadającej mi rzeczy.

Westchnęłam ciężko i przeczesałam swoje różowe włosy, stwierdzając, że dopóki się nie uspokoję, nie uda mi się nic ogarnąć. Sama nie wiedziałam, dlaczego się tak stresuje. Przeżyłam już gorsze rzeczy, chociażby spotkanie u rodziny Desmond. Mogło istnieć coś gorszego?

Nie pocieszyłam się tym za bardzo, ale wróciłam do przygotowań tym razem uważniej. Żadna z sukienek nie przypadła mi do gustu, bo wydawała mi się nieodpowiednia na tę okazję. Kiedy miałam się już poddać i zakraść do sypialni mamy, w oczy rzuciła mi się najzwyklejsza czarna luźna sukienka z białą kokardką, którą często nosiłam za dzieciaka i nawet specjalnie zakupiłam sobie większą wersję.

Klasnęłam w dłonie i szybko się przebrałam, oglądając w lustrze. Stwierdziłam, że wyglądam dobrze i nawinęłam na palec wskazujący pasemko swoich włosów, które dzisiaj podkręciłam i loczki nadal się trzymały. Narzuciłam na siebie jeszcze limonkową bluzę Damiana i pozostało mi już tylko czekać. Do godziny siedemnastej zostało mi już tylko dwadzieścia minut, które przeznaczyłam na wrzucanie ubrań do szafy, którą potem ledwo zamknęłam. Spojrzałam na zegarek w momencie, gdy zadzwonił dzwonek do drzwi.

Równo siedemnasta.

Podbiegłam do drzwi i natychmiast je otworzyłam, zauważając w progu Damiana. Brunet spojrzał na swoją bluzę, którą miałam na sobie i uśmiechnął się delikatnie.

— Pasuje ci — powiedział i pociągnął za sznurek do ściągania kaptura. — Chociaż rozmiar trochę nietrafiony — dodał, spoglądając na rękawy, które przykrywały moje dłonie. Westchnęłam i podciągnęłam je delikatnie, wystawiając ręce przed jego twarz.

— Lepiej? — spytałam, a on bez żadnego słowa złapał mnie za jedną z nich, splatając nasze palce i wyciągnął za próg. Zdziwiona potknęłam się o własne nogi i wpadłam na niego, dzięki czemu udało mi się ustać na nogach. Damian parsknął śmiechem, przez co i ja nie mogłam się powstrzymać.

— Lepiej — powiedział, kiedy już przestał się śmiać. — Wiesz, pod względem równowagi jesteś bardzo podobna do swojej mamy — zażartował, kiedy zakluczyłam drzwi od domu i schowałam klucze do kieszeni bluzy.

Stanęłam obok Damiana i złapałam za jego dłoń tym razem nieco mocniej. Pociągnęłam go w stronę chodnika. Zważając, że był dopiero maj, nie było jakoś bardzo jasno, ale widoczność nie była ograniczona. Ruszyliśmy ramię w ramię do lodziarni, w której byliśmy podczas naszego pierwszego spotkania i machaliśmy swoimi dłońmi, rozmawiając o głupotach.

Tak jak za pierwszym razem wzięłam lody orzechowo-czekoladowe, a Damian truskawkowo-limonkowe i udaliśmy się na naszą ławeczkę, gdzie zjedliśmy swoje lody, wymieniając się po razie, by spróbować innych smaków. Truskawka była bardzo słodka, ale za to limonka trochę kwaśna. Rozmawialiśmy i głośno się śmialiśmy z siebie nawzajem, gdy przypomnieliśmy sobie nasze kłótnie.

— Jasne, zawsze kiedy brakowało ci słów, zaczynałaś się szeroko uśmiechać, a ja uznawałem, że ze mnie kpisz — przyznał, wskazując na mnie oskarżycielsko palcem.

Operacja MiłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz