26

56 4 0
                                    

Zatrzymałyśmy się na miejscu. Stanęliśmy samochodem tak by nie było nas widać. Wysiadłam jak najszybciej mogłam. Byłam zdenerwowana tym co miałyśmy zamiar zrobić. Otworzyłam tylne drzwi i wyjęłam ze środka łom. Nie zamierzałam się powstrzymywać.

Naemin spojrzała na mnie ze zmartwioną miną. Nie pytałam się jej o czym teraz myśli bo doskonale znałam jej odpowiedź. Zawsze martwiła się o mnie na zapas. Chociaż nie koniecznie mówiła mi to wprost. Nie dziwiłam jej się bo również się denerwowałam.

-Poradzę sobie - zapewniłam ją, chociaż mój głos lekko drżał. Nie chciałam, żeby to zauważyła. 

Przez chwilę mi się przyglądała, jakby mając wątpliwości i obawy. Jednak wszystko zostało ukryte gdy założyła duże okulary przeciwsłoneczne. Trzymała w ręku gazetkę, która miała sprawić że będzie bardziej wiarygodna. Dodatkowo miała na sobie, dłuższą, czarną spódnice ołówkową i białą koszulę. Włosy miała spięte w wysoki kucyk, zupełne przeciwieństwo do tego jak czesała swoje włosy na co dzień.

Ja bym się nabrała.

-Tylko postaraj się nie robić zbyt dużo hałasu - poprosiła mnie - zajmę ją tak długo jak będzie się dało.

Skinęłam głową i pewnym krokiem poszłam w kierunku drzwi. Gdy stanęłyśmy przed nimi pożegnałam się z Naemin. Dziewczyna poprawiła swój strój i z uniesioną głową odeszła. Wierzyłam, że nam się uda.

Poszłam w kierunku ogrodu w tym samym momencie, gdy Naemin stanęła przed drzwiami wejściowymi. Miałam nadzieję, że ktoś jej otworzy.

Rozejrzałam się po ogrodzie. Nie przyglądałam mu się zbyt uważnie wcześniej. Podobał mi się jego wygląd, ale tak naprawdę nigdy w pełni go nie obejrzałam. Nie miałam ani okazji, ani takiej potrzeby żeby to zrobić. Znałam najprostszą drogę, która wiodła do jedynych drzwi. Nie było tu kamer, ale wciąż obawiałam się że mogę zostać zauważona. Moje oczy dostrzegły drzwi, których szukałam.

Dobrze, że są otwarte.

Westchnęłam z ulgą. Miałam dzięki temu ułatwione zadanie. Nie zwlekając weszłam do środka i znalazłam się w pustym pokoju. Zaniepokoiło mnie to bo zawsze tutaj był. Za każdym razem widać było jego obecność. Tym razem było inaczej. Nawet jego perfumy były słabiej wyczuwalne, jakby co najmniej od paru godzin w tym pomieszczeniu nikogo nie było.

Usłyszałam dzwonek od drzwi. To Naemin wdrażała nasz plan w życie. Pokojówka poszła jej otworzyć. Słyszałam jak zaczynają rozmawiać. Trzymałam za nią kciuki, gdy przyszła kolej na mój ruch.

Wymknęłam się z pokoju, będąc jak najbardziej ostrożną. Widziałam jak pokojówka stała przy drzwiach. Była odwrócona ode mnie tyłem, więc nawet nie mogła mnie zauważyć katem oka. Weszłam na schody za jej plecami. Na szczęście nic nie usłyszała. Naemin widząc mnie wyciągnęła przygotowaną gazetę, pokazując jej zawartości pokojówce, by jeszcze bardziej przykuć jej uwagę i zająć czas.

Łom, który trzymałam stawał się coraz cięższy do utrzymania, ale nawet nie myślałam o zostawieniu go. Zawsze mógł mi się przydać. Dawał mi większe poczucie bezpieczeństwa. Weszłam na górę, a do moich uszu dobiegła rozmowa.

 Z daleka nie dało się niczego zrozumieć. Dźwięk był bardzo stłumiony i niewyraźny.

Poszłam w jej kierunku.. ale czym bliżej byłam tym bardziej rozmowa stawała się intensywna. Zatrzymałam się przed drzwiami biura.

-Mów - usłyszałam zdenerwowany głos Jihyuna.

Sięgnęłam do klamki i jak najciszej nacisnęłam ją. Zrobiłam szparę, przez którą mogłam zobaczyć co się dzieje w środku.

-Zabrakło ci języka w gębie? - chwycił brutalnie jego podbródek i podniósł go - Co ona w tobie widzi? Jesteś tylko chorym śmieciem, który już dawno powinien zdechnąć. Nawet nie umiesz odpowiedzieć, gdy ktoś tego od ciebie żąda - warknął. Puści jego podbródek, wycierając swoją dłoń o marynarkę zupełnie jakby się jego brzydził.

Cisza prześladowała mój umysł. Gapiłam się na nich czując jak tracę panowanie nad własnym ciałem. Moje palce dotykał drewnianej powierzchni, ale nie mogłam jej poczuć. Zupełnie jakby strach odciął ode mnie wszystkie funkcje życiowe. Ze zdenerwowaniem czekałam, aż coś powie.  

-Skoro tak chcesz się ze mną bawić to zagramy po mojemu, ale nie mogę obiecać, że to będzie dobre dla ciebie pijawko - prychnął i splunął na brata. 

Rozszerzyłam po chwili oczy. Wstrzymałam oddech widząc jak przykłada pistolet do głowy Jimina. Siedział nieruchomo na krześle, gdy tamten się nad nim pastwił. Jego ciało było lekko zgarbione. Jakby już się poddał i był gotowy na to co nadchodziło. Widziałam tylko jego plecy, ale mimo to mogłam stwierdzić, że nie wyglądało to dobrze.

-GDZIE JEST TECZKA?! - cisnął bronią w jego głowę, aż odwrócił ją na bok - GADAJ ŚMIECIU GDZIE JĄ MASZ!?? TO JEST TWOJA OSTATNIA SZANSA DO CHOLERY!!

Zastygłam nie wiedząc co zrobić. Jihyun wyglądał na wściekłego. Jego twarz była czerwona, a na szyi dało się zauważyć żyłki. Dłoń, w której trzymał pistolet, drżała co przerażało mnie jeszcze bardziej. Co jeśli przypadkiem naciśnie na spust? Nie wiedziałam co miałam zrobić. Czułam jakbym sama zastygła w bezruchu, przez strach. Miałam z tyłu głowy myśl by wbiec tam i cokolwiek zrobić. Ale wiedziałam, że nie mogę tego zrobić.

-To ona ją zabrała, prawda? CZEGO SIĘ DOWIEDZIAŁA? - był w furii.

Usłyszałam jak przeładowuje pistolet.

-GADAJ ALBO JUŻ NIGDY WIĘCEJ JEJ NIE ZOBACZYSZ! BĘDZIE CIERPIEĆ TAK SAMO JAK TY!! - wrzasnął tracąc coraz to bardziej cierpliwość.

Jego wyraz twarzy wskazywał na to, że nie żartował. Naprawdę był gotowy na strzelenie. Rozejrzałam się, szukając czegokolwiek co mogło by Jiminowi pomóc. Jednak na marne. 

Nie widziałam twarzy Jimina. Nie poruszał się co tylko wskazywało na to jak był przestraszony. Tak bardzo jak chciałam tam wejść i mu pomóc, wiedziałam, że nie miałam szans gdy miał przy sobie broń.

Nagle zostawił go. Miałam wrażenie jakby spojrzał w moim kierunku. Spuścił dłoń, w której trzymał broń. Jednak nie odłożył jej. W zamian zaczął zbliżać się do drzwi.

Spanikowana tym, że mnie wykrył uciekłam do sąsiedniego pokoju. Zamknęłam je najciszej jak tylko mogłam. Przyłożyłam głowę do drzwi próbując usłyszeć co się dzieje. Czułam jak z moje czoła lecą małe stróżki potu, a moje dłonie drżały z emocji, które odczuwałam. Modliłam się, by mnie nie znalazł.

Stałam tak z dobre parę minut. Nie ruszyłam się ani na moment, zaciskając dłonie na łomie, którego trzymałam. Jego głośne krzyki były słyszalne już po kilku sekundach. Modliłam się w duchu żeby nic mu nie zrobił. Żebym zdążyła na czas.

Z biegiem czasu stawał się coraz bardziej rozwścieczony. Krzyczał na cały dom. Moje serce biło jak szalone, ale słyszałam tylko jego. Jimin siedział cicho, a to wcale w niczym nie pomagało. Wiedziałam, że wręcz działało to dla niego na jeszcze większą niekorzyść.

W pewnym momencie usłyszałam strzał. Mój puls przyśpieszył, a z moich oczu popłynęły łzy wyobrażając sobie to co się stało. Nagle nastała głucha cisza.

Lilac||Park Jimin||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz