Drogi Eddie

33 2 2
                                    

Była środa, minęły cztery dni od imprezy u Steve'a. Od tylu dni nie miałam nawet siły wstać z łóżka, a co dopiero pójść do szkoły, dlatego zrobiłam sobie wolne przez trzy dni. Pewnie się zastanawiacie dlaczego? Otóż, sytuacje takie jak te z Eddie'm mnie przygnębiają, nie potrafię normalnie funkcjonować kiedy mam wyrzuty sumienia i zraniłam kogoś kogo nie powinnam, bo na to nie zasługiwał.

 Do szkoły poszłam razem z Max i opowiedziałam jej o całej tej imprezce - opowiedziałam jej o tym, że spotykałam Billy'ego, o grze w butelce i o tym jak obudziłam się w łóżku i ubraniach Steve'a. Nie opowiedziałam jej tylko o tym, co Billy mi powiedział przed wyjściem.

- Przykro mi, że nie przyszłam, ale pokłóciłam się z rodzicami i nie pozwolili mi przyjść. - weszłyśmy do budynku szkoły i skierowałyśmy się do szafek.

- Nie przejmuj się. W zasadzie oprócz sytuacji z Eddie'm było naprawdę całkiem fajnie. - zamknęłam szafkę i poszłyśmy na lekcje.

 Na następnej przerwie poszłam do dębu, który Max pokazała mi na początku szkoły. Wspięłam się na górę i zaczęłam myśleć o tym, co powiem Eddie'mu. Przerabiałam ten scenariusz chyba ze sto razy i za każdym razem kończył się moją porażką.

- Przepraszam Eddie, ja naprawdę tak nie myślę. Nie wiem dlaczego tak powiedziałam proszę wybacz mi. - gadałam sama do siebie. Czasem pomaga. - Nie przecież jak tak powiem to się zbłaźnię. Eddie nie zasługujesz na takie traktowanie i... - nagle zobaczyłam jak Eddie wychodzi ze swoimi kolegami. Głośno rozmawiali i się śmiali, a Eddie wyglądał na naprawdę szczęśliwego. Wyciągnęli papierosy i rozmawiali o jakieś dziewczynie Eddie'go. Schowałam się za konarem drzewa i podsłuchiwałam. Eddie ma dziewczynę? I czemu zrobiłam się zazdrosna? Rozmawiali o D&D, muzyce i takich zwykłych nastolatkowych rzeczach. Ale o huj chodzi z tą dziewczyną?

- Słuchaj ta laska jest świetna dobry wybór stary. - powiedział jeden z kolegów Eda.

- Dokładnie, a tą nic nie wartą małolatą się nie przejmuj. Od razu jak ją zobaczyłem wiedziałem, że jest coś z nią nie tak - o mały włos nie spadłam z drzewa. Nagle byłam jedną wielką kulą gniewu. Nie byłam zła, że Eddie im powiedział, byłam zła, że ja powiedziałam coś tak głupiego. Na powrót poczułam ucisk w żołądku, a ręce zaczęły drżeć. Zasłoniłam dłonią usta, żeby zdusić szloch. Eddie nie odpowiedział na to tylko pokiwał głową, wzruszył ramionami i wrócił do środka zostawiając swoich kolegów. 

 Parę minut później reszta również wróciła na lekcje. Zeszłam z drzewa i stałam osłupiała, jakbym zobaczyła ducha, albo coś jeszcze gorszego. Nagle usłyszałam szelest liści po prawej stronie. Cholera. Był to jeden z kolegów Eddie'go, podajże Gareth - ten, który powiedział, że jestem nic nie wartą małolatą. Staliśmy tak chwilę patrząc na siebie, aż w końcu chłopak pękł.

- Słyszałaś? - pokiwałam głową - Przepraszam, nie powinienem...

- Spoko, nie przejmuj się. Zasłużyłam sobie. - przerwałam mu i otarłam łzę spływającą po moim policzku. 

***

Parę minut później siedziałam u szkolnej psycholog w gabinecie. Kiedy wracałam zapłakana na lekcje na moje nieszczęście wpadłam na panią psycholog, która siłą zaprowadziła mnie do swojego biura.

- Proszę, Katia opowiedz, co się stało. - wyciągnęła kartkę i długopis z szuflady. Miętosiłam skrawek swetra, aż zrobił się cały mokry, więc przestałam.

- Nie wiem, jak mam przeprosić - wyznałam. Psycholog poprawiła się w swoim fotelu.

- Cóż to nie jest takie trudne jak ci się wydaje, słońce. Przede wszystkim musisz przeanalizować powód, za który chcesz przeprosić. 

- Powiedziałam coś, co kogoś zraniło, ale nie miałam tego na myśli. Boję się do niego zbliżyć na mniej niż dziesięć metrów ode mnie, a co dopiero powiedzieć chociaż jedno słowo, to jest chore - zasłoniłam dłońmi twarz.

- Nie, nie jest. To jest zrozumiałe, że boisz się, że ktoś może cię nie zrozumieć i nie wysłucha twoich przeprosin....

***

 Reszta rozmowy przebiegła w miarę sprawnie, jednak byłam tak zestresowana całą sytuacją, ze nawet nie wiedziałam, co ja i psycholog mówimy. Po lekcjach poszłam z Max obejrzeć trening Lucas'a, ponieważ przyjaciółka poprosiła mnie, żebym jej towarzyszyła. Lucas grał całkiem nieźle. Pomyślałam, ze w przyszłości może być jednym z lepszych graczy w Hawkins High. Popatrzyłam na Max. Zobaczyłam jak na niego patrzy, jak się śmiech, gdy trafi do kosza i zrozumiałam, że nikt nigdy nie będzie patrzył na mnie tak jak ona na Lucas'a. Widziałam w jej oczach dumę i szczęście. Zazdrościłam jej. Lucas'owi zresztą też.

 Trening już powoli dobiegał końca, dlatego ja i Max wyszłyśmy czekając na Lucas'a, aż wyjdzie z szatni. Chłopak trochę się spóźniał, więc poszłyśmy już na parking. 

- Chyba powinnam pogadać z Eddie'm - wyznałam dziewczynie. - Nie masz nic przeciwko, jeśli pójdę go poszukać i wrócisz sama z Lucas'em? - Eddie zostaje trochę dłużej w szkole niż ja, dlatego byłam pewno, że na pewno gdzieś się tu kręci. Max pokiwała głową i powiedziała, że w porządku, ale nagle jej oczy zrobiły się szerokie ze zdziwienia. Nie rozumiałam o co jej chodzi, więc powoli odwróciłam głowę.

- Nie, nic tam nie ma spokojnie - zapewniła i odwróciła moją głowę zanim zdążyłam cokolwiek zobaczyć, jednak ja odtrąciłam jej rękę i spojrzałam za siebie od razu tego żałując. Z mną na parkingu przy swoim vanie stał z dziewczyną.

- Chyba sam się znalazł - Max westchnęła. Czy to jest ta dziewczyna, o której rozmawiali pod drzewem?  Nagle Eddie spojrzał w moją stronę i zobaczyłam w jego wzroku dumę, jakby właśnie wygrał milion dolarów. Co jest kurwa!? I czemu jestem zła i zazdrosna?! Eddie złapał cheerliderkę w tali i przyciągnął ją do siebie, a moje oczy zrobiły się wilgotne. Zamrugałam parę razy i odwróciłam się do Max i wzruszyłam ramionami, jakby wszystko było git.

- Cóż, zagadam innym razem - stwierdziłam, chociaż bardzo dobrze wiedziałam, że nie zagadam już nigdy. Weszłam do budynku po deskę, którą zapomniałam wziąć z szafki, a za mną weszła moja przyjaciółka.

- Nie martw się, Eddie to idiota...

- Max, naprawdę wszystko w porządku. Skoro Eddie wybrał ją znaczy, że dziewczyna jest warta jego uwagi. - przerwałam i zatrzasnęłam szafkę, aż Max się wzdrygnęła. - Nie jestem nikim specjalnym, żeby Eddie z powrotem coś do mnie czuł. Jestem tylko nic wartą małolata, która za bardzo się stara.


PS.: Koniecznie napiszcie, jak na razie Wam się podoba <3 


Late night in HawkinsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz