Rozdział 7. Nocleg nad przepaścią

22 4 0
                                    

Po wielogodzinnym marszu wędrowcy wychynęli, spośród drzew na trawiastą polanę. Miejscami porastały ją krzewy jagód i malin. W centrum polany znajdował się okrąg ułożony z kamieni, a wokół niego leżały pnie, służące za siedziska – pozostałości po ognisku – wszystko wskazywało, że miejsce to, było często odwiedzane przez podróżnych. Kilkanaście metrów dalej łąka nagle urywała się, przechodząc w urwisko. Po drugiej stronie przepaści dalej ciągnął się las.

                Wędrowcy podeszli do krawędzi i zajrzeli w dół. Ponad dwieście metrów niżej płynął rwący potok.

                - Pomyślcie, ile lat ta rzeka musiała tędy płynąć, że aż wyżłobiła tak głębokie koryto – dołączył do nich Zadar. – A teraz wszyscy robimy krok do tyłu, bo jak ktoś spadnie, będę musiał skoczyć za nim – uśmiechnął się.

                Podopieczni posłusznie cofnęli się.

                - Jaki teraz mamy plan? – spytał Anthony.

                - Za godzinę zajdzie słońce, więc rozbijemy tutaj obóz i przygotujemy coś do jedzenia. A rano ruszymy dalej – odparł przewodnik.

                - Mam nadzieję, że nie musimy przeprawiać się na drugi brzeg, bo chyba tym razem nie dam rady utworzyć nam przejścia – zmartwił się Rafael.

                - Spokojnie, jesteśmy po dobrej stronie rzeki. Ale, jakbyśmy musieli przez nią przejść, to najbliższy most jest dwa kilometry na południe stąd – Zadar wskazał ręką w prawo. Nastolatkowie podążyli za nią wzrokiem, ale nie dostrzegli obiektu. – Nie widać go stąd, bo jest za zakolem rzeki – wyjaśnił szybko Strażnik. – A jak spojrzycie tam - wskazał na południowy wschód – dalej nad koronami drzew widać chorągiew.

                - Racja! – Xianmei pierwsza odnalazła czerwono-złotą flagę. – Co tam jest?

                - Najdalej wysunięta na północ siedziba Strażników w tym kraju. Kiedyś można było z daleka dostrzec wieżę z chorągwią, ale drzewa urosły i teraz widać tylko flagę.

                - Co siedziba Strażników robi w środku lasu? – zdziwił się Anthony.

                - Wybudowano ją przy drodze, aby chronić podróżnych i odstraszyć zbójów, którzy masowo grasowali po tych lasach i napadali na kupców. Udało się schwytać wszystkich rozbójników i teraz ta twierdza służy głównie za noclegownię dla wędrowców.

                - Skąd to wszystko wiesz? – Xianmei uniosła brew.

                - Dokładnie przygotowałem się do drogi – odparł Zadar, po czym klasnął w dłonie. – Robię się głodny. Chłopaki szukają chrustu, żeby rozpalić ogień, a dziewczyny rozstawiają namioty. Ja przygotuję coś do jedzenia. Zróbmy to sprawnie, zanim zrobi się ciemno!

***

                Aneta i Xianmei zdążyły rozbić namiot dla opiekuna i zabrać się za swój, zanim chłopcy wrócili obładowani gałęziami. Strażnik, w tym czasie, powrzucał do kociołka kawałki suszonego mięsa i pokrojone warzywa oraz zalał wszystko wodą z bukłaka. Gdy Rafael i Anthony przygotowali drewniany stos, a Zadar ustawił nad nim trójnogi stojak, służący do zawieszenia kociołka, Xianmei została poproszona o wzniecenie ogniska.

                Szesnastolatka przerwała pracę i podeszła do stosu gałęzi. Przez moment nie ruszała się, ale po chwili wykonała ruch ręką, jakby rzucała piłkę. Gdy podczas gestu otworzyła dłoń, zamiast piłeczki, wyskoczyła z niej mała kula ognia i poleciała prosto do celu, w mgnieniu oka rozniecając płomienie. Zadar pochwalił jej postępy w posługiwaniu się mocą i wysłał chłopaków, aby rozstawili własny namiot, a sam zajął się dalszym przygotowywaniem posiłku.

Dzieci Żywiołów. Tom 2. PegazOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz