Rozdział 11

78 11 2
                                        

- Nigdy więcej tego nie tknę, rozumiesz?!

- Stary, musisz mi pomóc. Mam długi!

- I jak ja mam ci niby pomóc? Oświecę cię, Mike, nie sram kasą.

Jak on mógł się okazać takim nieodpowiedzialnym człowiekiem?

- Mam plan.

- Jaki?

- Wyjadę na miesiąc, dwa. Zarobię kasę i wrócę, a przez ten czas ty mógłbyś...

- Mógłbym co? - ponagliłem przyjaciela, gdy ten nie odzywał się przez dłuższy czas.

- Zapłacić za mnie.


**


Po raz kolejny zgniotłem kartkę z zapisanymi na niej zaledwie trzema słowami: "Wrócę późno. Nicki". Denerwowałem się. Wyszła nie mówiąc dokąd idzie, z kim ani kiedy zamierza wrócić. Nic.

Próbowałem dodzwonić się do siostry nie raz. Chciałem przeprosić za wczorajsze zachowanie, ale nie odbierała. Schrzaniłem to, więc na co liczyłem?

Podskoczyłem na krześle słysząc dzwonek komórki.

- Czy ty...

- Niedługo będę.


**


- Nicole! - wybuchnąłem.

Nie mogłem znieść tego, że umyślnie mnie ignorowała. Przeciągała wszystko tylko po to, żeby mnie wkurzyć, a wiedziała, że nie należę do najcierpliwszych ludzi chodzących po tym świecie.

- Okej, chcesz znać prawdę? Proszę bardzo! Wkurza mnie to, że od jakiegoś czasu zachowujesz się jak nieodpowiedzialny gnojek. Masz dwadzieścia dwa lata, a zachowaniem upodabniasz się do nastolatka, który gdzieś ma zasady i to, co mówią mu inni. Od dnia, w którym zginęli nasi rodzice ani razu nie zainteresowało cię to, jak się czuję, czy może nie potrzebuję pomocy, kiedy ja za wszelką cenę starałam się być dla ciebie podporą we wszystkim, co robisz. Mówisz, że się o mnie martwiłeś, tak? To pomyśl, co ja przeżywam za każdym razem, gdy ty znikasz na całą noc z domu nie dając znaku życia!

Popatrzyłem na nią nie dowierzając w to, co usłyszałem.

- O czym ty mówisz? Ja tylko...

- Ty tylko, co? Masz mnie w głębokim poważaniu sądząc, że koledzy i alkohol sprawią, że życie będzie dla ciebie łatwiejsze? Nadal myślisz, że to ty jesteś tym, który się martwi?

Otworzyłem usta chcąc coś powiedzieć, ale zaraz je zamknąłem, unikając przeszywającego mnie spojrzenia.

- Nicole, to nie tak. Ja wcale...

Podniosła rękę na co od razu zamilkłem.

- Pierdol się, Kevin.


**


- Co, kurwa?! To jakiś pierdolony żart, prawda?

Spojrzałem na faceta, z którym spotkałem się wczoraj rano. Przedstawił się jako Harry i to właśnie jemu Mike jest winny pieniądze.

- Nie. Słuchaj, mam w dupie to, że nie masz kasy. Dług został przepisany na ciebie.

- Nie da się tego załatwić w jakiś inny sposób?

- Zazwyczaj nie, ale może będę mógł coś zmienić.


**


- Gdzie się wybierasz? - zapytałem Nicole.

Właśnie nakładała czarną kurtkę po raz ostatni spoglądając w lustro.

- Wychodzę, wrócę późno.

- Bądź ostrożna. - powiedziałem, zanim zamknęła drzwi do końca.

Zacisnąłem pięści z bezsilności. Tylko ja potrafiłem wpakować się w takie gówno.




_______________



Hej :)

Już wyjaśniam! To miało być w 10 rozdziale, ale wczoraj pisałam szybko i nie zdążyłam wszystkiego umieścić, dlatego dodaję dzisiaj 11-tkę :D

Cóż, z przykrością stwierdzam, że naprawdę mało pozostało do końca. No ale w końcu to one shote!

Do zobaczenia w następnym.

Miłej niedzieli wszystkim ♥

All the love. x

I'm a liarWhere stories live. Discover now