Siedziałam w malutkim pomieszczeniu, w którym razem z Melanie zostawiałyśmy nasze ubrania, ale też właśnie tam spędzałam swoje przerwy na lunch, kiedy pogoda nie dopieszczała. Dzisiaj pomimo słonecznego dnia postanowiłam, że zostanę w salonie i pomogę kobiecie. Sprawdzanie, czego potrzebujemy, co się skończyło, a co z nowości należy zamówić - nie należało do moich ulubionych zajęć. Niestety to też obejmowało zakres obowiązków, które musiałam wykonać.
- Nie idziesz na lunch? - Melanie spytała mnie od razu, kiedy wyszłam z pokoju.
- Mam ambitne zamiary. - wyjaśniłam, uśmiechając się.
- Naprawdę?
- Pomogę ci. Chyba, że nie chcesz?
Pomimo tego, jak bardzo moja szefowa była wyrozumiałą kobietą, to czasami nie znosiła, kiedy ktoś "pałęta jej się pod nosem, gdy ona pracuje". Ostrożności nigdy za wiele.
- Byłoby cudownie, Nicole! Zupełnie zapomniałam, że umówiłam się z Lisą na lunch i już się bałam, że będę musiała odwołać spotkanie. Spadasz mi z nieba, skarbie. Zresztą, nie po raz pierwszy. - puściła mi oczko.
- Och, naturalnie. Zajmę się wszystkim.
Cholera! Cholera, cholera, cholera.
- Będę się już zbierać. I tak jestem spóźniona. Do zobaczenia za godzinę!
Nie zdążyłam nawet odpowiedzieć, gdy przed nosem mignęła mi tylko różowa torebka i tyle widziałam moją szefową. Zadziwiające, że mimo tego, iż nie należała już do młodych osób, wciąż pozostawała pełna wigoru.
- Pa. - mruknęłam.
Zdecydowanie muszę podszkolić asertywność, pomyślałam zmieniając kartkę na "zaraz wracam".
**
Kiedy usłyszałam charakterystyczny dzwoneczek zwiastujący nowego klienta szybko podniosłam się z podłogi mając głęboką nadzieję, że Melanie wróciła i pomoże mi w papierkowej robocie. Zapomniałam tylko o tym, że siedziałam pod ladą i wstając poczułam niemiłosierny ból uderzając się w głowę.
Z moich ust niekontrolowanie wydobyła się wiązanka przekleństw podczas, gdy nieudolnie starałam się choć trochę zniwelować ból, masując wrażliwe miejsce.
- Chyba będzie guz. - usłyszałam męski głos, a zaraz potem cichy śmiech.
- Chwilowo nieczynne, nie umie pan czytać? - powiedziałam poirytowana nie ustępującym bólem.
- Umiem, ale sądziłem, że przerwa na lunch się już skończyła.
Spojrzałam na zegar wiszący na ścianie. Facet miał rację. Minęły dwie godziny odkąd Melanie wyszła na spotkanie.
- Przepraszam. W czym mogę zatem pomóc? - spytałam podchodząc do drzwi i zmieniając napis, tym razem na "otwarte".
- Um, w sumie to chciałem się umówić na ścięcie włosów.
- Jasne, proszę za mną.
Wróciłam do lady i wyjęłam kalendarz z szuflady. Otworzyłam go, szukając najbliższego wolnego terminu.
- Za dwa dni o 13, odpowiada panu? - wyciągnęłam długopis, czekając, aż odpowie.
- Po prostu Harry. I tak, pasuje. - uśmiechnął się, wyciągając do mnie rękę.
- Nicole. - odwzajemniłam gest - A nazwisko?
Zanotowałam odpowiednie informacje i pożegnałam się z Harrym. Zamknęłam zeszyt i spojrzałam niechętnie na bałagan, który udało mi się zrobić. Westchnęłam ponownie siadając na podłodze i powracając do przerwanego zajęcia, zaczęłam myśleć o tym, jak spędzę dzisiejszy wieczór.

YOU ARE READING
I'm a liar
Fiksi PenggemarKażdy ma sekrety. Każdy ukrywa coś przed światem. Jednak, co może się stać, kiedy z niedopowiedzianych słów i zatajonych informacji narasta niebezpieczeństwo bliskiej nam osoby? Jak bardzo będziemy zdeterminowani w dążeniu do okrycia prawdy? A gdy j...