Pobudka dnia następnego nie była zbyt przyjemna dla Petera. Głośny trzask dobiegający z kuchni wyrwał chłopaka ze snu. Ten podskoczył i uderzył się tyłem głowy o lampkę biurową. Przysłonił ręką miejsce bólu siedząc w tej samej pozycji. Z szeroko otwartymi oczami patrzył przez chwilę w przestrzeń. Nie wiedział gdzie się obudził. Zdezorientowany myślał o tym jak znalazł się za biurkiem. Obejrzał się wokoło. Pokój wyglądał tak samo jak go wczoraj zostawił. Nie pamiętał jednak połowy poprzedniego dnia. Czyżby wczorajszy patrol był aż tak nudny. Nie tłumaczyło to jednak niedojedzonej pizzy. A tego Peter nigdy nie robił.
Już bardziej świadomy zerknął na zegarek. Była 5:21 rano. Dla Pana Starka była by to 5:21 w nocy, przeszło chłopakowi przez myśl na co nie mógł się powstrzymać od szerokiego uśmiechu. Złapał kawałek pizzy i wyszedł z pokoju. Kierując się do kuchni coraz wyraźniej słyszał krzątaninę i ciche trzaski. Nie obudziło to jednak jego pajęczego umysłu gdyż mógł się tam spodziewać tylko cioci May. Nie był jednak absolutnie gotowy na to w jakim stanie ją zastanie.
Stając w drzwiach doszedł do niego stłumiony rytm muzyki. Wiedział, że to jedna z ulubionych piosenek May. Wcześniej jednak przyłapał ja gdy słuchała Doja Cat przygotowywując się na randkę. Pierwsze dni po tym jak dostała tę wymarzoną pracę też miała fazę na jej piosenki.
Teraz jednak nie znał okazji jej wspaniałego humoru. Stała z patelnią w dłoni, tyłem do Petera nie zauważając go. Mając bezprzewodowe słuchawki które od niego kiedyś dostała, ruszała się w rytm tego co tylko ona wyraźnie słyszała. Lewa ręka wykonywała płynne ruchy rozprowadzając płynnego jeszcze naleśnika na patelni. Druga ręka natomiast przejęła całe show. Wędrowała w górę wprowadzając nadgarstek w ruch naśladujący faje. Jej dłoń zdawała się spływać wzdłuż energetycznie poruszającego się ciała. Zatrzymując dłoń na wysokości bioder, May zaczęła synchronizować ruchy całego ciała.
Woman! Woman woman woman….- nuciła cicho uginając delikatnie kolana.A Peter stał po prostu i patrzył. Z każdą sekundą coraz bardziej dosłownie opadała mu szczeka. Nie miał pojęcia o takich zdolnościach swojej cioci. No właśnie ….swojej cioci. Udało mu się jednak wyrwać z ogromnego szoku zanim May zaczęła twerkować. Miał wrażenie że doszło by do tego gdyby pozwolił jej jeszcze chwile tańczyc w niewiedzy że stoi trzy metry za nią.
Peter’s POV:
- Ciociuuuu!......Jestem pod wrażeniem ale, aale nie wiem czy chciałem być- wyrwałem z siebie piskliwym głosem zamykając oczy. Wolałem dać jej te złudzenie że nic nie widziałem.
-Peter! Cieszę się że już wstałeś. Powiedz mi….długo tam stałeś?- popatrzyłem z powrotem na nią jak tylko mi odpowiedziała. Wróciła teraz do robienia śniadania z pełnym uśmiechem na twarzy marszcząc przy tym nos. Nie wydawała się absolutnie zawstydzona. Dobrze że moja obecność nie zmieniła jej energii, uwielbiam ją obserwować gdy jest taka zwariowana i radosna. No może nie gdy jest aż tak bardzo jak przed chwilą.
-Nie, spokojnie May nic nie widziałem- zacząłem się śmiać do siebie siadając za stołem. Ciocia podsunęlami talerz z pięknie wyglądającym śniadaniem.
Usiadła naprzeciwko mnie nie przestając się uśmiechać. Kiwnęła głową a ja na ten gest zacząłem jeść razem z nią. Po chwili przypomniałem sobie jednak o kawałku pizzy, który trzymałem zanim załapałem się na poranny pokaz taneczny. Odwróciłem się w kierunku drzwi aby zobaczyć go leżącego sosem czosnkowym na dół. Upuściłem go z wrażenia.
Wracając z nim do stołu ciocia przerwała moje zamyślenie.
-Mam dla ciebie wieści Peter. Jutro rano wyjeżdżam na to szkolenie zagraniczne o którym ci już kiedyś wspominałam. Koleżanka z pracy zachorowała i zwolniło się jej miejsce. Mnie planowali wysłać dopiero w przyszłym roku więc zgodziłam się pojechać za nią. Przepraszam że sama podjęłam taką ważną decyzje. Mam nadzieję że zrozumiesz. Wiesz jakie to jest dla mnie ważne - wyznała uważnie mnie obserwując.
Choć momentalnie moją głowę przejęły negatywne i pełne niewiadomych myśli, poczułem wewnętrzną ulgę. Wiedziałem że May zasłużyła na to szczęście. Musiałem teraz sprawić aby wiedziała że dam sobie radę sam i że cieszę się razem z nią.
- Wow, May to niesamowite. Wiedziałem że ci się uda osiągnąć cel - wyrwałem od stołu i w malutkich głupkowatych podskokach podszedłem by ja przytulić. Widząc moją ekscytację wybuchnęła śmiechem. Staliśmy tak chwile ściskając sie i nie mogąc sie opanowac.
-Nie martw się o mnie. Widziałem kiedyś ogłoszenie o pracę w kawiarni na rogu. Podejdę tam i zapytam czy jeszcze kogoś szukają, a jeśli nie too….to na pewno coś uda mi się znaleźć na ten miesiąc. Dam sobie też radę z mieszkaniem, i tak majsterkuję całymi dniami u siebie w pokoju więc tylko do tego miejsca ograniczę sprzątanie. Myślę też że…
- Ciii - odsunęła się ode mnie i położyła mi palec na ustach skutecznie uciszając mój emocjonalny monolog- daj spokój Peter, nie wyjechałabym tak nagle nie mając planu dla ciebie- uśmiechem dała mi znać abym ponownie usiadł.
Błysk w jej oku który ujrzałem gdy powiedziała że ma dla mnie plan mocno mnie zaniepokoił. Owszem, zwariowałem trochę na myśl o ogarnianiu całego życia przez miesiąc samemu. Rachunki, podatki, sprzątanie i szkoła…. No mógłbym się rozczarować dorosłym życiem.
-Rozmawiałam z Tonym o moim wyjeździe. Nie zdążyłam nawet poprosić go o opiekę nad tobą ponieważ sam to zaproponował. A właściwie to stanowczo oznajmił że bierze cię pod swój dach i koniec kropka- tak po prostu mi to oznajmiła jakby była to najzwyklejsza informacja na świecie.
Pan Stark mnie chce wziąć do siebie?! Mnie? Tego którego traktuje jak dzieciaka? Jak ja go ewidentnie drażnię momentami! Przecież my się pozagryzamy tam! Jednak chce, kurde oczywiście że chce. Miesiąc ze Starkiem. Niczego bardziej nie pragnę.
Nie mogąc pozbierać myśli wydobyłem z siebie wewnętrzny pisk. Będąc po raz trzeci w szoku od kiedy się dziś obudziłem zacząłem panikować i jestem prawie pewny że miałem właśnie wewnętrzy zawał.- Co?! Jjjaa …. u Ppana Starka'? May nie żartuj nawet! Jak to nie możliwe że on się zgodził!- z całych tych emocji znowu zacząłem się jąkać.
-Jak nie możliwe jak możliwe Peter. Przecież macie świetny kontakt. Pracujecie razem, z wszystkich nastolatków wybrał ciebie na swojego stażystę, przynajmniej ja to tak widzę- śmiała się wyraźnie z mojej reakcji.
No i tu właśnie pojawia się problem. Od tygodni już nie mieli takich super kontaktów. Przez to że czasami mówił May że wychodzi popracować z Panem Stark'iem, zamiast że leci na patrol, ona była przekonana że ich relacja nie uległa zmianie. A prawda była taka że Peter nie miał bladego pojęcia czy coś się między nimi zmieniło. Miał nadzieję że nie i że ich wspólny czas tylko pozwoli im się poznać lepiej. Chciał się trzymać tej myśli.
CZYTASZ
Z tego się nie wyplączesz
FanfictionPo rozmowie z May Tony wychodzi z propozycją opieki nad Peterem podczas jej nieobecności. Oboje mają nadzieję na polepszenie swojej relacji choć patrzą na nią pod zupełnie innym kątem. W jak wiele mogą się wplątać w zaledwie miesiąc?