Gdy tylko zadzwonił dzwonek kończący ostatnią lekcje Petera, chłopak dosłownie wystrzelił z ostatniej ławki i w podskokach ruszył do domu. Nie wzbudził tym zachowaniem większej uwagi. Profesor MGonagall choć zwykła zadawać prace domowe dopiero gdy dzwonek przypominał jej o tym że znów nie zdążyła z omówieniem zaplanowanego materiału, wiedziała o tym że Peter jest daleko do przodu z nauką jeśli chodziło o jej przedmiot, fizykę. Nie miała więc nic przeciwko odmiennym zachowaniom bystrego chłopaka dopóki zawsze był przygotowany do lekcji.
Dla całej klasy z wyjątkiem Ned'a i MJ Peter był niewidzialny. Może to za sprawą dobrych ocen, które pozwalały mu unikać dodatkowych zajęć po godzinach. Nie wynikało to jednak z innego traktowania przez nauczycieli. Chłopak zawsze starał się pozostawać neutralny nie wychwalając się wiedzą. Każdy projekt wykonywał bez próśb o jakiekolwiek ulgi, nawet gdyby dany materiał miał od miesięcy opanowany do perfekcji. Szkoła była dla niego instytucją którą trzeba było tylko skończyć, a udział w każdych imprezach czy wycieczkach nie był dla Petera zajęciem godnym uwagi.
Co jednak pochłaniało czas i uwagę chłopaka w ostatnich tygodniach był projekt, którym się zajmował w domu. To do niego w pośpiechu wracał po szkole i to dla niego zarywał nocki. Ned który wiedział o największym sekrecie Peter'a Parker'a mógł się tylko domyślać, że przyjaciel jest pochłonięty czymś związanym właśnie z byciem Spider-man'em. Nie miał z tym absolutnego problemu. Uwielbiał wysłuchiwać opowiadań z nocnych patroli. Z czym miał jednak problem to z utrzymaniem tych wszystkich tajemnic przed MJ. Dziewczyna była niesamowicie spostrzegawcza, a domyślając się, że Ned kryje przyjaciela bywała dla niego wredna. Każdy popołudniowy lunch po szkole który od pewnego czasu spędzali już tylko we dwoje a nie w troje, był przepełniony docinkami ze strony MJ.
Tak szybko jak Peter wyskoczył ze szkoły tak szybko wrócił do domu. Jak zwykle na piechotę. W ciągu dnia starał się unikać pokazywania w stroju Spider-man'a gdyż dręczyły go myśli o tym, że ktoś zobaczy jak się przebiera. W życiu tak samo jak w szkole starał się być jak najbardziej neutralny. Granie nudnego nastolatka przed wszystkimi nie było wyzwaniem gdyż sam siebie tak widział przez większość czasu. Istniała jednak jedna osoba, która sprawiała że Peter czuł się wyjątkowoNigdy nie zapomni dnia w którym niespodziewanie zastał Pana Stark'a w swoim salonie, popijajacego herbatke z rozpromienioną ciocią May. Codziennie wspominał też późniejszą walkę w jego drużynie tak jakby Pan Stark nigdy się z nim ponownie nie skontaktował po wojnie bohaterów.
Gdy parę miesięcy temu milioner wysadził go pod jego domem obiecując bycie w kontakcie Peter wychodził z siebie. Nie mógł uwierzyć w szczęście jakie go spotkało. Słynny Tony Stark, bohater i Iron-man poprosił go o pomoc i właśnie wrócił z wielu godzin spędzonych u jego boku. Ta pełna emocji przygoda nie pomogła jednak w ogromnym zafascynowaniu na punkcie mężczyzny. Stał więc na tym chodniku bez ruchu nie mogąc przestać uśmiechać się sam do siebie. Żołądek miał ściśnięty i pewnie doszczętnie pochłonęły by go drgawki gdyby nie May. Pare sekund dzieliło go też od piszczenia jak mała dziewczynka. Nie byłby to jednak pierwszy raz. Zanim osobiście poznał Tonego Starka zdarzało mu się skakać i piszczeć za każdym razem gdy widział tego atrakcyjnego mężczyznę w telewizji.
Peter's POV:
- Peter? Co ty tam tak stoisz? Wskakuj do domu, już i tak wystarczająco długo na ciebie czekam - wołała do mnie roześmianym głosem, tak aby na pewno usłyszeli ją wszyscy sąsiedzi.
Tego wieczoru jednak się wiele ode mnie nie dowiedziała. Cała ta zabawa w chwilowego Avengers'a wymagała ode mnie dużej ilości kłamstw. Wystarczyło mi już to że ukrywałem przed nią bycie Spider-manem. Pod wpływem zmęczenia zdarza mi się gadać bez opanowania więc dla bezpieczeństwa jej i mojego udałem się jak najszybciej do siebie.
Całe te podekscytowanie minęło jednak z momentem położenia się do łóżka. Emocje opadły a ja zdałem sobie sprawę że Pan Stark raczej sie już ze mna nie skontaktuje. Bo niby po co. Potrzebował mnie jednorazowo, sprawdził moje mizerne umiejętności i to tyle z wielkiej przyjaźni czy współpracy. Choć zrozumienie tego wywołało we mnie smutek, zasnąłem tej nocy z ogromną wdzięcznością za możliwość poznania mojego bohatera, obiecując sobie że nigdy nie zapomnę jego rad.
Duży uśmiech pojawił się znowu na mojej twarzy gdy wspomniałem ten dzień wchodząc do mieszkania. Ciocia May jeszcze nie wróciła i szczerze mówiąc to nie miałem pojęcia o której godzinie wróci.
Niedawno dostała nową pracę w dużym biurze tłumaczeń. Jestem z niej ogromnie dumny choć martwi mnie fakt, że znów zaczyna robić to samo. Zostaje po godzinach aby zarabiać więcej pieniędzy. Wspominała kiedyś także że musi się starać aby wysłali ją na jakieś zagraniczne szkolenie. Martwię się trochę o nią bo nie wiem do końca czym się zajmuje ale cieszy jednocześnie jej zaangażowanie i szczęście. Wreszcie wiem że robi coś dla siebie a nie haruje za marne pieniądze na moje utrzymanie.
Kierując się do swojego pokoju zacząłem już otwierać pizze kupioną po drodze. Rzucając plecak na łóżko schyliłem się i wyciągnąłem ukrytą pod nim zgrzewkę puszek coli. Ciocia May chyba by mnie porzuciła gdyby wiedziała ile tego płynnego cukru pochłaniam dziennie. Nie mogłem jednak nic na to poradzić. Pizza i cola to zestaw, który zawsze jem z Panem Starkiem podczas wspólnych projektów. Gdy nie mogę być z nim robię wszystko aby czuć się tak samo wspaniale i obudzić w sobie motywację. Wizualizacja obecności mentora niesamowicie mi pomaga.
Choć nie ustaliłem sobie ostatecznego terminu na ukończenie dodatkowego oprogramowania do Jarvis'a to chciałem mieć to już z głowy. Wiedzieć że mam je gotowe i móc myśleć o tym jak i kiedy je przemycić do Stark Tower. Gdybym tak po prostu pokazał Panu Stark'owi nad czym pracuję podejrzewam że by mnie wyśmiał.Nie zrozumiałby dlaczego robię coś tylko dla niego. Sam nie potrafiłem sobie tego wytłumaczyć. Wiedziałem tylko że w razie jakiegoś nieszczęścia chciałem być pewny że zabezpieczyłem go odpowiednio. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie zawsze będę w stanie mu pomóc. Podświadomie boję się że kiedyś nie będę go w stanie uchronić przed najgorszym.
Obawiam się konfrontacji z mentorem i wyznania mu prawdy. Utrzymuję go więc w przekonaniu że od kilku tygodni mam po prostu dużo nauki i to dlatego nie mam czasu tak często wpadać do jego warsztatu na wspólną pracę. Poza lekkim poczuciem winy z powodu okłamywania kolejnej osoby, nie widze w tym większego problemu. Pan Stark jest popularną osobistością, bohaterem i geniuszem. Na Pewno nie zauważył nawet tego jak rzadko u niego bywam. Niepotrzebnie się nakręcam myśląc że brakuje mu mojego towarzystwa. On ma przecież więcej przyjaciół i współpracowników niż ja znam ludzi na świecie. Wstydze się tego, ale marze aby on choć troszkę tęsknił za moim towarzystwem tak jak ja tęsknię za nim. Chcę już skończyć to co niepotrzebnie zacząłem i zaskoczyć go swoją obecnością na jego kanapie w Stark Tower.
CZYTASZ
Z tego się nie wyplączesz
FanfictionPo rozmowie z May Tony wychodzi z propozycją opieki nad Peterem podczas jej nieobecności. Oboje mają nadzieję na polepszenie swojej relacji choć patrzą na nią pod zupełnie innym kątem. W jak wiele mogą się wplątać w zaledwie miesiąc?