Promyczek

332 19 6
                                    

  Tego ranka wybudził się z zaledwie godzinnej drzemki, która była całością snu jakiego zaznał tej nocy. Większość prób zaśnięcia kończyły się niepowodzeniem. Już dawno umysł chłopaka nie pracował tak intensywnie. Nie mógł tego nawet przełożyć na nic produktywnego. Siadając do pracy ciągle uciekał myślami. Wyskoczenie na spontaniczny patrol wydawał się jedynym rozwiązaniem.

    Energicznie bujając się między budynkami skontrolował dzielnice, w których najczęściej się coś działo. Liczył na coś ciekawego. Włamanie do sklepu bądź napad na bezdomnego pozwoliłby mu poczuć się choć chwilę przydatnie. Nie wyczuwając potrzeby ingerencji w życie wyjątkowo spokojnego miasta, udał się jeszcze w okolice domu Ned’a i MJ. Często to robił. Upewnił się tylko, że u nich też jest wszystko dobrze po czym oddalił się nie naruszając ich prywatności. Nigdy jednak nie wyjawił by tego zwyczaju swoim przyjaciołom.

    Jak na złość jednak nikt nie potrzebował jego pomocy. Takie spokojne noce były dla Petera niejako odzwierciedleniem jego życia. Albo nie działo się absolutnie nic, albo działo się absolutnie wszystko na raz. Może tym razem miało to jednak swój sens gdyż wiatr poniósł chłopaka w kierunku Stark Tower. Jedynym budynku naprawdę wartym obserwacji w nocy.

    Siadając wygodnie w znanym już dobrze miejscu zadzierał lekko głowę próbując zlokalizować Tonego Starka w swoim centrum zarządzania światem. Peter wiedział, że też nie śpi, wyczuwał to. A może tylko miał nadzieję. Podświadomie liczył na to, że mężczyzna też teraz rozmyśla nad przyszłymi wydarzeniami.

Peter’s POV:

    Nie mogąc wyczytać nic z jakby randomowo oświetlonych pomieszczeń w Stark Tower, oparłem się o fragment muru zlewając się bardziej z ciemnością budynku na którym siedziałem. Obawiałem się rozłąki z Ciocią May bo ciężko jest mi to inaczej nazwać. Od kilku godzin staram się powstrzymać od tego dramatyzowania. Jest to jednak dla mnie duża i nagła zmiana. May zawsze była blisko mnie. Choćby cały świat mi się walił na głowę ona zawsze po prostu była.

    Nie sądzę aby pan Stark wiedział w co się pakuje. Choć uwielbiam jego towarzystwo to nie mogę być przy nim w pełni sobą. Sam sobie na to nie pozwalam bo sam już nie wiem co się ze mną przy nim dzieje. Na samym początku naszej znajomości się tak nie miotałem. Choć mówił mi na “ty” i oczekiwał ode mnie tego samego, widziałem w nim dalej swojego idola. Iron-man’a w plakaty którego byłem zapatrzony już jako dziecko. Nie miałbym naprawdę nic przeciwko gdyby tak zostało. Jednak im więcej czasu z nim spędzam tym bardziej wpadam w coś czego nie rozumiem. Czuję coś czego od bardzo dawna nie czułem, a może i nigdy. Ja sam nie potrafię tego jeszcze rozgryźć i zdecydować na czym stoję w relacji z Panem Starkiem. A on…No on jest dorosły, doświadczony i niesamowicie inteligentny. Boję się, że zauważy coś w moim zachowaniu i się połapie zanim ja to wszystko załapię.

    Z zamyślenia wyrwała mnie ciężka kropla uderzająca o czubek głowy. Aby upewnić się, że to na pewno zapowiedź deszczu zamknąłem oczy i skierowałem twarz w stronę nieba. Wciągając chłodniejsze niż parę minut temu powietrze pozwoliłem sobie wniknąć w przestrzeń. Nasiąkający już powoli strój uspokoił przywołane przed chwilą emocje.

    Nagle nastała ciemność. Dostrzegłem ją pomimo zamkniętych oczu. Przyzwyczajony do konkretnej jasności poczułem nie tyle co zagrożenie, a pustkę po czymś co dawało bezpieczeństwo. Przyjemny komfort. Zrywając się jednak do bojowego przysiadu nałożyłem maskę na twarz. Pozostając w cieniu zobaczyłem że to Stark Tower całkowicie zgasło. Przeszło mi przez myśl, że to ciekawe że nigdy wcześniej nie zdałem sobie sprawy jak dużo światła daje ten budynek miastu. Mam nadzieję że nigdy na stałe nie zabraknie ani tego światła ani tego promyczka w jego wnętrzu.

    Patrzyłem na ciemny kształt nie do końca wiedząc co mam robić. Wszystko wokół działało wiec to nie awaria prądu. Zreszta Stark Tower jest zasilane ogromnym reaktorem ukrytym w podziemiach. Ale ….ale chwila. Jeśli światło wysiadło to znaczy, że reaktor też wysiadł. A…a jak reaktor wysiadł to. Serce niesamowicie mi przyspieszyło na myśl o najgorszym. Wszystkie mięśnie gotowe do ratowania tego mniejszego reaktora przeniosły mnie momentalnie na brzeg dachu. Tam jednak zobaczyłem malutkie niebieskie światełko. Nie byłem pewny ale chyba dochodziło z pięter na których znajdują się prywatne rezydencje Pana Stark’a. Tak, chyba tak. Teraz to światełko zaczęło się ruszać i dołączyło do niego drugie. Niesamowicie zdezorientowany zniżyłem się ponownie do przysiadu. Oddech dalej miałem przyśpieszony choć serce waliło delikatniej.

    Nagle zrozumiałem. Światełka poruszały się synchronicznie w ciemności imitując gest machnięcia. Ktoś…i już w ułamku sekundy wiedziałem kto, machał do mnie. Czyli mnie dostrzegł. A to źle zaważając na moją sekretna tożsamość. Czyli też nie spał. A to dobrze zważając na moje ciche oczekiwania.

    Moja pierwszą myśłą było odmachanie. Mało właściwie brakowało a bym to zrobił. Zdałem sobie jednak sprawę z krępującej sytuacji w jakiej się znalazłem. Jak jakiś zwyrol lampiłem się w okna Stark Tower próbując zobaczyć jej mieszkańca. Kurde jak zawaliłem. Co on sobie pomyślał. Że w jakim stanie ja go chce zobaczyć. Nie mogąc dłużej znieść tego zażenowania wystrzeliłem pajęczyną i zacząłem bujać się w stronę domu. Gdy byłem już parę przecznic dalej, odwróciłem się jeszcze w locie aby zobaczyć powracającą jasność.

    Pan Stark pewnie stoi tam i ze skrzyżowanymi na piersi rękami się ze mnie śmieje. No cóż... Chciałbym ale jednocześnie nie chciałbym tego usłyszeć. Mam nadzieję że tak właśnie reaguje,  nie że dzwoni do May poinformować że nie bierze tego nastoletniego dziwaka pod swój dach.

    Wślizgując się z powrotem do pokoju, a później do łóżka zamierzałem chociaż przed sobą udawać, że wcale nie zrobiłem tego co zrobiłem. Nie liczyłem że uda mi się zasnąć na tę godzinkę. Przewracając się jeszcze z boku na bok myślałem o nim. Iron-man, sławny Tony Stark wyłączający zasilanie w całym swoim wieżowcu aby tylko dać mi znać o swojej obecności. Śmiałem się do siebie czująć ścisk a zarazem łaskotanie w brzuchu. Z jakim uśmiechem zasnąłem z takim też się właśnie obudziłem wspominając niedawną przygodę.

Note: dodaję taki szybki rodział aby nie robić zbyt długiej przerwy.  Dwa dni będę miec teraz dość ciężkie w pracy wiec troche minie zanim coś napisze.  Dajcie znac jak wam sie narazie podoba.  Miłego dnia!

Z tego się nie wyplączeszOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz